(notka od autorki: jeśli jesteście ciekawi refki wyglądu Valentiny, to jest w mediach ^)
— Niby kurwa tak mnie nienawidzi, a aż się trzęsła pisząc to. Nie rozumiem jej zachowania. — schowała twarz w dłoniach. Ashley podeszła bliżej niej i ułożyła swoją rękę na jej potylicy.
— Może to kreuję, a w rzeczywistości jest w tobie zabujana na maksa? No pomyśl tylko.. Mieszaniec więziony w pokoju od lat, spotyka się z zajebiście przepiękną i kurewsko seksowną Valentiną, pieprzoną perfekcją Hunter. Obsesja gwarantowana przy pierwszym spojrzeniu w oczy, ale się wyparła bo wie, że jest poza twoją ligą i nie chcę cierpieć. W końcu jej się nie udaje i postanawia jebnąć magika. — rozmarzyła się, na co Valentina mimowolnie parsknęła śmiechem.
— Weź bo pomyśle, że z tą obsesją to mówisz o sobie. A po drugie powtórz to jeszcze raz i zdaj sobie sprawę jak absurdalnie to brzmi. — unosiła głowę żeby na nią spojrzeć.
— Nie ukrywam, że chciałabym być na miejscu Eres. Twoje cycki wyglądają jak marzenie, codziennie myślę jak się do nich dobrać. — teatralnie złapała się za serce. Hunter pokręciła głową w śmiechu i bezsilności do słów przyjaciółki. — I tak mi się uda. A wracając do listu..
— Zapytała o szczegóły. Znaczy, że chcę się spotkać. Dodatkowo ta ekscytacja. Nie mogę jej rozgryźć — przygryzła dolną wargę kłem.
— Skoro była więziona, a się zgodziła to znaczy, że musiała zrobić coś żeby przestać być więzioną. Może bez kitu gadała z ojcem i się dogadała.. — wymyśliła po chwili, zaś Valentina choć z niechęcią, to przyznała jej krople racji.
— To ma bolesny sens. — zgrymasiła, gdy jej dumą opierająca się na wcześniejszych słowach o obsesji Forest się złamała. Może miała na to jakieś nadzieję. — Bijesz mnie wzrokiem. Gdyby była zadowolona spotkaniem, to miałabym kolejny powód, żeby ją gnębić.
— Vale jaka ty jesteś głupia do cholery.. Spotykasz się z nią, żeby zajrzeć do jej myśli bo ma setki sekretów. Nie sądzisz, że jakbyś była miła i jakoś się do niej zbliżyła, to sama by ci powiedziała? — chwilę się zastanowiła. I znów przyznała rację.
— Czasem potrafisz myśleć. — pokiwała w zadumie głową. Czarnoskóra zaś wywróciła oczami. Hunter na żadne skarby nie potrafiła być miła. — Jakby nie patrzeć.. — zaczęła, jednak druga od razu jej przerwała.
— Powtórzę to setny raz. Nie znacie się. Nigdy nie rozmawiałyście na swój temat i tak naprawdę to macie w chuj chujowy powód, żeby się nie lubić. Co z tego, że jest mieszańcem? Bycie dobrą w łóżku dużo wynagradza.
— Nie chodzi tylko o fakt że jest półkrwi, Ashley. Od niemal dekady ojciec gada mi, że Festycja jest zła i ta nienawiść się we mnie zaryła. Mogę poudawać, że ją lubię tylko dla własnych korzyści, ale nie skończę z nią jako przyjaciółka, a tym bardziej w łóżku.
— Bla bla bl.. Kurwa Valentina! — wrzasnęła, łapiąc się za ramię. — Dobrze, na razie poczekajmy na rozwój sytuacji. Ty se możesz planować, a ona może nie być taka naiwna. — przypomniała uświadamiając przy tym czarnowłosą.
Hunter już na ten moment wiedziała, że Rosaline nie była naiwna. Można było wnioskować tak po jej próbie i podjazdach, ale zarazem wykluczało to omijanie i blokowanie myśli, a także emocji na kartkach. Była mądrzejsza niż komukolwiek się wydawało.
— Nidia też ma inne oczy jak tobie robią się zielone? — zmieniła temat, obracając wzrok z nietoperza na Vale.
— Nie, co ty mówisz? — zmarszczyła brwi podchodząc bliżej. Spojrzała w oczy Nidce. Były normalne. Takie jak zawsze. — Masz urojenia, Ash. — parsknęła, uderzając ją lekko w ramię.
CZYTASZ
Blackout: Pokolenie Wampirów
RomanceOd dziecka nie zaznała spokoju ze strony ojca. Jedyna osoba sprawiająca, że się uśmiechała, została jej odebrana. Więzienie w pokoju, zakaz spotkań z własną siostrą i matką. Wróg, dolegający oliwy do ognia. Rosalie i Valentina nigdy się nie spotkał...