Młot, a kowadło.

115 11 5
                                    

— Jesteś pijana, będziesz żałować każdego słowa jakie teraz powiedziałaś. — rzuciła prosto w jej zamglone od alkoholu oczy — Nie rób tego sobie. — wyminęła ją. 

— Proszę, stój. — łapiąc ją za nadgarstek, skóra na jej dłoni przeszła nieprzyjemnym prądem. Tym jakim karał ją ojciec. — Lia.. 

— Nie nazywaj mnie tak. — przygryzła policzek od środka. Tylko jedna osoba mogła ją tak nazywać.

Mogłaby, gdyby była. 

— Lia? To ładna ksywka. 

— Nie od ciebie. — mówiąc to, mimowolnie spuściła wzrok na jej niepomalowane usta. Speszona rozejrzała się za dziewczynami — Gdzie reszta? — spytała, nie widząc, ani nie czując nikogo w pobliżu. 

— Poprosiłam, żeby wróciły do imperial. 

— Chyba kpisz, że zostaje tu z tobą sama. — prychnęła, zastanawiając się czy korzystać z odnowionej siły i po prostu się przenieść. Ale Vale ciągle ją trzymała. 

— Po prostu spójrz mi w oczy i przejrzyj te cholerne wspomnienia. Puszczę cię, gdy to zrobisz. — zabłagała, mocniej zaciskając uścisk wokół jej nadgarstka.

Forest zmieszała się niepewnością swoich przypuszczeń dotyczących rzetelności słów Valentiny. Z każdym kolejnym zastanawiała się czy były one wypowiedziane z ich znaczeniem, czy działaniem alkoholu. 

— Zrobię to tylko po to, żebyś mnie puściła, o co w ogóle nie powinnam prosić — schowała niechęć i bezczelnie (jak na te sytuację wymagało), schowała swój wzrok w zielonych tęczówkach. 

Nienawidziła robić tego z kilku nieprzyjemnych powodów. Jednym z wielu był strach co może przypadkiem odkryć. Kolejnym - strach, by nie uszkodzić żadnego wspomnienia, co mogło skończyć się różnymi, szczególnie tymi czarnymi scenariuszami. W swoim życiu, nie licząc teraźniejszej chwili - robiła to tylko jeden raz. I wyglądało to zupełnie inaczej niż teraz.

Wspomnienia Valentiny miały czarne aury. Tych zielonych, dobrych, było niewiele. Sama gubiła się gdzie szukać tych o sobie.

— Na arcydemona..

Znajomy głos za plecami natychmiastowo przykuł jej uwagę. Od razu znalazła się przy pogłosie wspomnienia.

Valentina chodziła w kółko po pokoju, Ashley siedziała na łóżku, trzymająć w dłoniach podejrzanie znane kartki, których wygląd i treść pamiętała zbyt dobrze, by nie wiedzieć co za nimi stoi. Znalazła wątek o sobie. 

— Nie rozumiesz. Rosalie..Lina..

— Czekaj, jak ją nazwałaś?

Wspomnienie minęło. Trwało bardzo krótko co znaczyło, że nie było w nim nic tak ważnego, by zapadło w pamięć.

Do kolejnego przeniosło ją samoistnie. 

Musisz trzymać rękę wyżej.. o, tak. Jedną bijesz, drugą się zasłaniasz. Musisz wyuczyć się refleksu, ale damy radę. Mamy jeszcze dużo czasu. 

Obraz Vale i Charlie znikł. Za nim pojawiły się kolejne, niewiele znaczące i zdecydowanie zbyt daleko odbiegające od powodu dla którego się tu znajdowała. Przemierzała pokładki świadomości kolejną chwilę, jednak nie znalazła nic więcej, co potencjalnie mogło być na temat jej krzywd, zwłaszcza związanej tej z Jacobem. 

Jedynym co dalej przykuło uwagę, znajdowało się w blokadzie. Hunter zablokowała te część. 

Albo ktoś zrobił to za nią. 

Blackout: Pokolenie Wampirów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz