Rozdział 8

438 25 26
                                    

Gdy na dużym okrągłym zegarku na boku kawiarenki wybiła 20:00, zacząłem podnosić się z wygodnego fotela opierając się lekko o stół.

- Niemcy, było miło ale muszę już iść - powiedziałem i całkiem wstałem chowając mój telefon do kieszeni.

- Nie ma sprawy - odpowiedział i też podniósł się z swojego siedzenia.

Mam nadzieję że nie będzie chciał mnie odprowadzić czy coś w tych gustach. Preferował bym samotny spacerek bo była bardzo przyjazna atmosfera na dworze. Lekko wiał wiatr a w trawie grały świerszcze, definitywnie pójdę przez park.

Posłałem ostatnie spojrzenie na mojego kompana i udałem się do drzwi, nie kłamiąc, wcale nie było aż tak źle, wyszedłem cało. Gdyby Niemcy w pracy był w tym wydaniu myślę że nawet byśmy się dogadali, ale świat nie jest wcale taki piękny.

Przez ten "kumpelski" wypad całkiem zapomniałem o wyjeździe, tym bardziej wypadło mi z pamięci że nawet nie na niego nie spakowałem. Do wyjścia z kawiarenki nakłonił mnie Węgry wysyłając mi SMS-a pierdoląc coś czego wsumie nie chciałem słyszeć i ściągnął mnie do rzeczywistości.

Finalnie otworzyłem drzwi które przy tym zadzwoniły cicho dzwoneczkiem nawet nie odwracając się ruszyłem powoli do przodu.

- Umm.. odprowadzić cię może?

Kurwa.

Na moim ramieniu poczułem czyjąś dużą silną rękę która bez problemu mnie zatrzymała.

- Naprawdę, miło z twojej strony - przeciągnąłem żeby mieć więcej czasu nad zastanowieniem się co powiedzieć dalej - ale muszę szybko wracać.

Słaba ta wymówka ale lepsza ta, niż żadna.

- No wiesz, mam samochód - usłyszałem uradowany głos Niemca.

Kurwa.

Poczułem jak ta dłoń na moim ramieniu rozluźnia się i powoli zjeżdża niżej i spowrotem wyżej, i tak w kółko.

Naprawdę nie chciałbym żeby ten mnie odprowadzał, żeby mnie źle nie zrozumiał, było naprawdę fajnie ale wolę na tym skończyć. Tymbardziej nie widzę potrzeby żeby miał mój adres.

I teraz co powiedzieć, żeby nie palnąć nic głupiego, ale odpowiedniego na odmowę dla szefa.

Może jednak powinienem ulec raz i dać mu się odwieść, mam nadzieję jednak że więcej do tej sytuacji nie dojdzie i nie będę musiał wykonywać tej decyzji już nigdy. Jedynie w piekle bo na to zasługuje.

- A może się skuszę - odwróciłem głowę w stronę rozmówcy.

Zobaczyłem tylko szczerzącego się Germana z zamkniętymi oczyma, który spowrotem złapał mnie mocno za ramię o zaczął prowadzić na parking gdzie pewnie znajdowało się jego auto.

Chwilę to tym przerażającym widoku stanąłem przed jego czarnym jak smoła i błyszczącym, długim BMW.

Skoro ma tyle pieniędzy to nie dziwię się że ma ładną furę, ale to nie zmienia tego że moje serce zostaje przy moim lekko starym szarawym Subaru.

W końcu gość puścił uchwyt i udał się na pasażerską stronę auta, poczym otworzył drzwi i spojrzał mi się w oczy zapraszająco.

On tak na poważnie?

Czuje się lekko niebezpieczne, wchodząc do auta Niemca, gruntowo osoby której nienawidziłem odkąd go spotkałem.

Ale jednak nie chętnie przyjąłem jego "miły" gest i z plastikowym uśmiechem spojrzałem się na niego i wszedłem przez trzymane drzwi.

Wyposażenie niby limuzyny wyglądało następująco: szarawe skórzane fotele, całe auto z czerwonymi wykończeniami i zapachowa choinka wisząca na lusterku, w dodatku było cholernie czysto, jagby się mnie tu spodziewał.

Niemcy zatrzasnął za mną drzwi a potem obszedł auto żeby dostać się do strony kierowcy, a ja w tym czasie sięgnąłem po pas bezpieczeństwa.

- Gdzie tak dokładnie mieszkasz? - odwrócił głowę w moją stronę przyznając ręce prosto na kierownicy, szeroko się uśmiechając oczywiście.

- Sekundka - powiedziałem i sięgnąłem po mój telefon.

Wystukałem w nim Google Nawigacje i wpisałem ulice blisko mojego bloku, ale nie aż tak blisko żeby się domyślił w którym mieszkam.

Gdy skończyłem włożyłem telefon do specjalnego uchwytu który zauważyłem wcześniej.

- Mogłeś poprosić dał bym mój - skomentował i odwrócił się, zaczynając manewrować aby wyjechać z parkingu.

Po dosyć krótkiej chwili jazdy i słuchania radia dojechaliśmy na miejsce które wskazałem nawigacji, pisząc że to mój "Punkt Docelowy".

Był to centralny wjazd do mojego blokowiska, znaczy stały tam trzy bloki.

- Dziękuję Niemcy - odwróciłem się w jego stronę posyłając mały uśmiech i odpinając pas.

- Nie ma za co Polen~ - odpowiedział w dziwny sposób i wyjął mój telefon z trzymaka(?) podając mi go.

Życzliwie wyciągnąłem rękę do niego, by sięgnąć mój telefon, ale ten trzymał go tak w specyficzny sposób, że nawet jak chciałem zagrać go jak najdelikatniej nasze palce się dotknęły.

Niby jakaś nie wielka rzecz, ale dla osoby która jest sensytywna na czyjiś dotyk już staje się gigantycznym problemem.

Gdy tylko otrząsnąłem się z tego chwilowego szoku schowałem ten jebany cholerny telefon spowrotem do kieszeni, gdzie w zasadzie mógł siedzieć całą jazdę jagbym pomyślał że Niemcy też posiada ten sprzęt.

Posłałem mu ostatnie spojrzenie i zamknąłem drzwi szybko odwracając i sztywno idąc do mojego bloku, modląc się by ten jak najszybciej odjechał i najlepiej zapomniał o tej całej sytuacji, w najlepszym scenariuszu o całym moim żałosnym istnieniu.


Po niedługiej chwili prawie sprintu dotarłem na moje piętro, pod moje drzwi, ale zanim wszedłem posłuchałem chwilę żeby zorientować się czy Litwa oraz Węgry wrócili do domu.

Z moich wysłuchań tak, więc odkluczyłem głośno drzwi wchodząc skrzypiącymi drzwiami do "apartamentu". Zastałem tylko Litwę siedzącą na blacie kuchennym patrząc na mnie jagby chciała mi coś wytknąć.

- Co to był za "Dżentelmen" który cię tu podwiózł? - powiedziała unosząc jedną brew.

Małpa krzywa życia nie ma i wpatruje się przez okno szpieg jeden.

- Zamknij mordę Litowcu, wracaj do swojej grupy a nie - wypaliłem ją przechodząc koło kuchni idąc do łazienki.

- Ooh czyli jednak nikt nowy - mówiła zeskakując z blatu.

Tak naprawdę słuchałem ją tylko jednym uchem, bo byłem tak zmęczony po tym, cokolwiek co zaszło z Niemcem w tej kawiarence. Już nigdy nie spojrzę na nią tak samo.

Przed tym jak wytarłem mokre ręce w granatowy ręcznik, spojrzałem na siebie w lustrze i intensywnie ułożyłem dłońmi włosy, uśmiechnąłem się do siebie i zgasiłem światło, idąc do mojego pokoju by zacząć wyczekiwane pakowanie.

___________________________________________

Kolejny rozdział 954 słowa czy cos koło tego :")
Niemcy jest nieco sus nie ufam typowi.
Jest 1:0/ jak to publikuję pozdrawiam 🪳
(

Wybaczcie błędy z czcionką ale wattpad dostał chwilowej padaczki a mi się chce spać)

Nie Wierzę W Miłość [GerPol] PORZUCONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz