Rozdział 12

383 22 123
                                    

Razem z Germanem zaciekle szukaliśmy zapożyczonej od kolegi koszulki, która miała mi posłużyć za piżamę. Jednak wraz z upływem czasu żaden z nas nic nie powiedział, ani nie dał sygnału.

Jakim debilem trzeba być, żeby zgubić koszulkę którą miało się praktycznie w ręce?

- Wydaje mi się, że poprostu zniknęła - odezwał się po chwili szukania Niemiec.

- Ale jakim cudem - bardziej szepnąłem do siebie niż powiedziałem do niego.

Moje mięśnie i wszytko w środku mnie miało już dosyć, chciało tylko odpoczynku. W geście poddania, siedząc po turecku poprostu opadłem na ziemię, na co współlokator zachichotał.

- Wstawaj - po niedługim czasie powiedział, stojący nademną, wyciągając rękę w moją stronę Niemiec - dam ci moją.

... Chyba nie mam wyjścia.

Z niewielkim wahaniem chwyciłem rękę mężczyzny podnosząc się z jego pomocą.

NIEMCY P.O.V

Przyglądałem się z drugiego krańca pokoju, jak Polen bezsilnie upada na podłogę.

Mój plan zadziałał, hahaha.

Teraz jedyne co muszę zrobić, to udawać do dobrodusznego kolegę z pracy, który tylko chce pomóc. Który nie ma żadnych podejrzanych intencji.

Niemalże z prędkością światła podniosłem się z podłogi i zacząłem iść w stronę niczego nie wiedzącego Polena.

- Wstawaj - prędko powiedziałem do niego, wyciągając w jego stronę rękę - dam ci moją.

Polen bez większej wyraźnej reakcji chwycił mocno za moją dłoń, pomagając sobie przy wstawaniu.

Nie nie nie, to się naprawdę dzieje. Wybuchnę zaraz z radości.

- Uhm, wszystko dobrze - spojrzał w moje oczy Polak.

Najwidoczniej z podekscytowania zrobiłem się niepokojąco czerwony, a moje ciało wręcz nie ma ochoty puszczać jego ręki.

- Ah tak - lekko zażenowany prędko puściłem uścisk, puszczając moją zdobycz - zaraz ci jakaś dam.

Po tych słowach ruszyłem powolnym krokiem w stronę walizki, która znajdowała się na kanapie.

Ja nie wierzę że to się stało, TRZYMAŁEM RĘKĘ POLENA.

Czułem że za każdym razem gdy przypominam sobie tę scenę, moje poliki ponownie dobierają odcień różu. Nie umyje tej ręki, nawet jagby mi miała odpaść.

Gdy dotarłem do mojego wyczekiwanego miejsca, wymyśliłem kolejny, arcyświetny plan.

Dam mu koszulkę, z kolorami mojej flagi. Tak. To jest to.

Poprostu powiem że nie posiadam innej.

Zacząłem moje zaciekłe poszukiwania bluzki, którą miałem w zamiarze wręczyć mojemu "koledze" z pracy.

Ekstremalnie bardzo chce go w tym zobaczyć. Obiecuję, na mojego ojca, że jeśli mi się uda, zrobię mu zdjęcie i wstawię na tapetę mojego telefonu. Chce się budzić do takiego widoku codziennie.

Nie Wierzę W Miłość [GerPol] PORZUCONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz