Rozdział 4

120 43 67
                                    

Camila

Gdy David podchodzi z koniem do moje boksu jestem jeszcze kompletnie nie gotowa, możliwe że to przez to że nie miał mnie kto podwieść, albo przez rozmowę która odbyłam z Marisą.

Od początku kiedy się poznałyśmy biła od niej niechęć w stosunku do mnie, ale dopiero teraz zrozumiałam że z nie wiadomych powodów bardzo mnie nie lubi, wręcz nienawidzi.

Gdy przyjechałam wreszcie do stajni odrazu udałam się na poszukiwanie dziewczyny.

Marisę znalazłam w siodlarni odwieszającą siodło swojego konia.

- Czemu kazałaś Davidowi wstawić swojego konia do boksu mojego?
- Coo...
- Dlaczego powiedziałaś Davidowi żeby wstawił konia do boksu mojego?
- Nie wiem o czym mówisz?
- Pytam dlaczego... - zaczełam, ale mi przerywa.
- Pytanie słyszałam za pierwszym razem, ale nie wiem o co ci chodzi. Może ja wskazała ten boks Davidowi, albo i nie, ale tego się nigdy nie dowiesz - mówi z wrednym uśmieszkiem na twarzy przez co wiem że kłamie i to ona to zrobiła, tylko dlaczego?

Gdyby przez pomyłke wskazała mój boks Davidowi mogłaby powiedzieć prawdę że się po prostu pomyliła, ale tego nie zrobiła co oznacza że nie przez przypadek wskazała Davidowi ten boks, tylko dlaczego?

Czemu ta dziewczyna chce mi uprzykrzyć życie? Niby drobne rzeczy, ale stawiają mnie w zły świetle przy osobach które jeszcze najpewniej na długo pozostaną w moim życiu.

- Wiesz co, ja nie mam czasu teraz z tobą rozmawiać, jadę do domu- i w taki o to sposób wymineła mnie i poszła w stronę wyjścia.

Później cały czas rozmyślając o tej dziwnej rozmowie zaczełam przygotowywać się do jazdy.

Gdy David zaproponował jazdę na hali przy stałam z chęcią, bo nie uśmiechałeś mi się jeżdżenie w deszczu.

Gdy razem z Davidem kłusujemy po hali jestem tak zamyślona, że chłopak musi zawołać mnie trzykrotnie żebym zwróciła na niego uwagę.
-Coo? Mówiłeś coś? - wołam w jego stronę.
- Tak pytałem się czy galopujemy? - krzyczy chłopak z drugiego końca hali, gdyż mimo iż nasze konie się polubiły wolimy jeździć z odstępem.
- Dobra- odkrzykuje.

Gdy dojeżdżam do zakrętu na sekundę przechodzę do klusa ćwieczebnego i dodaje łydkę Zeli, klacz strzyże uszami i przechodzi do galopu.

Uwielbiam to uczucie gdy czujesz się wolny galopując na ukochanym koniu.

***

Gdy nasze przeczucia odnośnie pogody się nie sprawdzają.

David pyta:
- No to co jedziemy rozstępować w teren?
- No dobra, to ja poprowadzę, bo lepiej znam miejsce. Najpierw musimy przejechać przez stajnię żeby dostać się do lasu.
- To prowadź! - odpowiada i zaczyna podążać za mną.

Rozmyślam o Marisie i o naszej dziwnej rozmowie, gdy David zrównuje się że mną koniem i zagaduje.
- Masz rodzeństwo?
- Cco... - w pierwszej chwili nie rozumiem pytania, ale po chwili odpowiadam.
- Tak, mam starszego brata poznałeś go przecież.
- A boże, no tak zapomniałem, głupie pytanie- zmieszał się trochę.

- A ty? - pytam po części by zapełnić lekko niezręczną ciszę, a po części z czystej ciekawości.
- Tak, mam młodszą siostrę. Ma dziesięć lat i nazywa się Isabel, bardzo często mnie wkurza, ale ją kocham.
- W pełni rozumiem, tak to jest z rodzeństwem.

- A tak w ogóle to jak się nazywa twój koń, bo ostatnio jak zapytałem to nie dostałem odpowiedzi, to jakaś tajna informacje czy co? - pyta David po kilku minutach jazdy w ciszy.
- Ach, nie to nie jest tajna informacja, nazywa się Zela, ale często mówie na nią Zelka. A twój?
- Apollo
- Jak ten Grecki bóg?
- Tak
- Ej zaczynam cię coraz bardziej lubić.

Stable Love (ZAKOŃCZONE) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz