Rozdział 8

113 31 27
                                    

Powracam :)

Camila

Mineły dwa tygodnie od mojego nieszczęśliwego upadku i dziś pierwszy razu od tego czasu idę do szkoły, a właściwie jadę autem razem z mamą.

Jest poniedziałek, pogoda nie dopisuje, a ja najchętniej jeszcze zostałabym w domu, ale mama uparła się że jeżeli kostka nie boli mnie już na tyle że codziennie spotykam się z Claudią to mogę też pójść do szkoły. Trudno że to nie ma że sobą nic wspólnego.

Tak więc właśnie wjeżdżamy na teren szkoły, a gdy auto staję otwieram drzwi i najpierw wystawiam jedną kulę, bo drugiej już nie potrzebuje, a potem dopiero wysiadam, jeszcze rzucam mamie szybkie pa i kuśtykam powoli w stronę szkoły.

W szatni zastaję kilka osób z klasy za którymi nie za bardzo przepadam więc tylko rzucam "cześć", odwieszam kurtkę i ruszam w stronę sali.

Gdy wreszcie tam docieram do lekcji zostaje tylko kilka minut.
Siadam więc na ławce i zaczynam coś przeglądać na telefonie, aż nie dociera do mnie głos przyjaciółki.

- Ooo, a kto to zjawił się w szkole.
Nie uwierzysz jak bez ciebie było nudno.
- Mogę sobie wyobrazić, przecież ja jestem taka zajebista haha.
- Nie, ale serio mówi prawie tu umarłam, a do tego na wfie biegaliśmy, rozumiesz to?
Ja i sport.
- Haha tak, mogę to sobie wyobrazić.
- Ty się śmiejesz, a ja cierpiałam.

- W ogóle to przeprosiła cię Marisa - Claudia wyrywa mnie z zamyślenia.
- Co? Za co miałabym mnie przepraszać?

- Żartujesz tak? Kurwa Camila przez nią masz skręconą kostkę i na kilka tygodni musisz zrezygnować z jazd.

- Co moja kostka ma do niej? - pytam nadal nie wiedząc o co jej chodzi.
- Nie no tobie coś chyba w mózgu nie styka - mówi dziewczyna patrząc się na mnie jak na idiotkę.

- No to weź mi po ludzku wytłumacz!
- Przecież ona specjalnie na ciebie wpadła, myślałam że to oczywiste.

Ostatnie zdanie dziewczyny daje mi do myślenia. Przecież Marisa wiedziała że tam stoję, ale czy byłaby zdolna specjalnie zrobić mi krzywdę?

Na lekcji jest strasznie nudno czyli w sumie jak zawsze.
Nauczycielka tłumaczy, nikt jej nie słucha nic nadzwyczajnego.

Gdy tylko wychodzę z sali podchodzi do mnie Marisa, razem z dwiema przyjaciółkami, a ja już wiem że coś się święci.

Coś na co nieszczególnie mam ochotę, bo w klasie przywaliłam o coś nogą przez co czuje nieprzyjemny ból i marzę, tylko o pojechaniu do domu.

- No hej Camila, jak tam nóżka? Boli?
- Skręcona - odpowiadam mimo iż dziewczyna już to wie.
- Ojej - mówi przesłodzonym głosem od którego chcę mi się rzygać.

- Gdybyś nie próbowała odbić mojej piłki nic by się nie stało, ale cóż ty nigdy nie potrafisz się powstrzymać, zawsze musisz mieć wszystko co nie?

Przez kilka chwil po wypłynięciu tych słów z ust dziewczyny stoję tylko i się gapię. Claudia miała rację to nie był przypadek. Ta dziewczyna chce mnie wkurzyć.
Chce się więc ze mną kłócić to proszę bardzo.

- Co ty pieprzysz?!
- Piłka leciała prosto na mnie, to ty mnie wywaliłaś przez co skręciłam kostkę.
- A poza tym o czym ty do cholery gadasz?! Że nie umiem się powstrzymać o co ci chodzi!

- Po prostu mówię że zawsze wszystko musi być twoje - odparowuje dziewczyna z szydercze uśmiechem na twarzy. - Nowy chłopak w szkole? Najlepszy koń? Modne ciuchy? Masz wszystko, więc naprawdę nie udawaj wielkiej księżniczki ze złamaną nóżką.

Stable Love (ZAKOŃCZONE) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz