rozdział 16

9 0 0
                                    

Następnego dnia z perspektywy Moniki:
Dzisiaj był wtorek więc jasne było to że idę z psami do pracy i postanowiłam tym razem wziąść tylko Muffina bo przecież Jest powiedzenie Co za dużo to niezdrowo i tak pozatym każdy dziwnie by się patrzył na taką ilością psów jaką mam więc postanowiłam pójść z jednym, z Muffinem by zobaczyć jak sobie poradzi i czy będzie dobrym towarzyszem do pracy gdy już zjadłam śniadanie postanowiłam zrobić sobie dodatkowe śniadanie do pracy bo mamy tam zawsze piętnastą minutową przerwę i wtedy można coś zjeść, coś w podobieństwie do stołówki w szkole ale to stołówka w pracy i poza tym trzeba mieć swoje śniadanie bo nie dostaję się darmowego jedzenia od pracowników albo szefa. Kiedy ja z Muffinem poszliśmy do pracy okazało się że było zamknięte bo szef się rozchorował a bez niego nie mogliśmy pracować ale nie poszłam z Muffinem z powrotem do domu. Zamiast tego postanowiłam pójść do schroniska by zaadoptować drugiego kota. Wybrałam chłopaka, był rudy I miał zielone oczy, nazwałam go Płomień a wcześniej nazywał się Rudy i został porzucony przez swoją własną właścicielkę która dostała go na swoje urodziny i Porzuciła go mówiąc, że jest brzydki i prosiła o szarego kota z niebieskimi oczami. Dałam mu obrożę koloru żółtego (Nie,nie wtapiała się w jego futro choć było blisko żeby Monika jej nie zauważyła) kupiłam go i zamiast od razu pójść do domu postanowiłam pospacerować jeszcze godzinę z Muffinem i podczas tego znalazłam mały brylant¹ oraz szmaragd² A kiedy już miałam wracać do domu Muffin bardzo się zaniepokoił ponieważ podszedł do mnie dwudziestoletni chłopak który następnie pokazał mi dziwne saszetki nie mówiąc co w nich jest, zaproponował mi je żebym je kupiła i mówił że odmienią moje życie początkowo nie chciało mi się w to wierzyć i nie chciałam płacić ale on nalegał tak bardzo że nie miałam wyboru kiedy już miałam zapłacić mu właściwą cenę Muffin wytrącił dwudziestolatkowi saszetki z ręki, szarpnął łapą i otworzył je i tam był Rad już miałam paść na ziemię i leżeć tak samo jak dwudziestolatek ale dałam radę i Zadzwoniłam na policję bo nie wiedziałam czy to legalne mieć przy sobie rad który jest szkodliwy dla życia człowieka, czekałam a kiedy policja już przyjechała aresztowała dwudziestolatka i zabrała saszetki. W tym momencie byłam bardzo wdzięczna Muffinowi że mnie uratował choć i tak najbardziej kochałam Bongo Ale powiedziałam sobie w głowie że 'Kocham wszystkie swoje psy bo wszystkie są świetne nie ma gorszego ani lepszego", i po tej nieoczekiwanej sytuacji Postanowiłam już wrócić do domu by nie mieć większej ilości kłopotów.

Z perspektywy Muffina: po drodze kiedy wracaliśmy do domu usłyszałem od Płomienia że był kiedyś kotem wojownikiem z lasu i nazywał się Płonąca łapa ale przez to że psy przejęły tamten teren musiał zostać albo dzikim kotem albo zostać złapany i wywieziony do schroniska i złapali go mimo że nie chciał i był uparty mówił również że ci którzy go zabierali mieli całe po obgryzane i podrapane ręce jakby to pies ich zaatakował a nie kot. A kiedy Płomień już wszystko to opowiedział dotarliśmy do domu Płomień w końcu mógł wyjść teraz transportera i przywitać się z Chat-em A ja w końcu mogłem odpocząć od tego godzinnego spaceru. Monika oczywiście wszystkim już wyjaśniła dlaczego byliśmy tam tylko godzinę i co robiliśmy a Później Magda wsypała nam do misek karmę I poszła zjeść jedzenie które miała naszykowane do pracy A kiedy już zjadła Zaczęła czytać swoją książkę Mimo że ją o to nie prosiliśmy, ale ona sama chciała przeczytać następny rozdział, więc kiedy już zjadłem zaczęła czytać.

Rozdział 6-nowy kot i psy znowu w szpitalu.

Po jednym dniu kiedy Lassie siedziała w szpitalu podobno z tego co mi mówiła zaproponowała Kono żeby do nas dołączył ale z prawdziwą szczerością w głosie powiedział że woli swoją panią i na nikogo innego jej nie wymieni.
Lassie Zrozumiała to, i tylko że zamiast z szpitala wrócić do domu postanowiłam pójść na aukcję kotów chodziłam z psami i patrzyłam na najlepszego kota. Chciałam go nazwać Aurelia lub Mongo wreszcie zdecydowałam się na śnieżno-białą kotkę która podobno była kiedyś w Klanie cienia z książki o tytule Wojownicy więc postanowiłam ją wziąć i nazwałam ją Krwawa łapa Chociaż kiedyś nazywała się Śnieżna łapa. A Bongo tylko na nią w kółko szczekał i po jakiejś chwili kiedy robiłam obiad zauważyłam że Lessie i Bongo są cali podrapani po twarzach i od razu postanowiłam zawieźć ich oboje do szpitala i tym razem okazało się że muszą siedzieć tam miesiąc a Krwawą łapę (bo to ona podrapała ich po twarzy) od razu chciałam złożyć jej reklamację do tego samego Pana co sprzedał mi ją ale go nie było i postanowiłam sprzedać komuś innemu tego kota i w końcu znalazł się ktoś kto chciał kupić krwawą łapę i później pojechałam do domu i przyjechałam później do psów po trzech godzinach i z tego co słyszałam od pani pielęgniarki psy dostały wszystkie leki i Lassie była bardzo grzeczna ale Bongo nie chciał przyjmować leków Ale później już grzecznie brał leki. Po rozmowie z pielęgniarką postanowiłam pójść jeszcze do Bongo i iść by sprawdzić co u nich. spali i to już bardzo grzecznie Jak dwa aniołki a ja postanowiłam wrócić do domu i pójść spa.

Koniec rozdziału 6-nowy kot i psy znowu w szpitalu

Z perspektywy Lassie: Kiedy Monika przeczytała już kolejny rozdział swojej książki wszyscy oceniliśmy ją bardzo dobrze. Bardzo nam podobał się ten rozdział i rzeczywiście bardzo dokładnie został opisany ten dzień. Monika po naszej ocenie była bardzo szczęśliwa i postanowiła że wszyscy razem będziemy oglądać telewizję a tak dokładniej to film 'Emma I czarny jaguar" bo ten film był w kinach Ale nie zdążyliśmy dla niego pójść Więc postanowiliśmy go obejrzeć bo w telewizji teraz właśnie wyświetlają ten film a miał on trwać sto minut czyli godzinę czterdzieści minut. Kiedy już byliśmy w mniej więcej połowie filmu Monice jak i mi I wszystkim psom I kotom chciało się płakać bo ten film był tak bardzo wzruszający i piękny. A kiedy już skończył się film i przestaliśmy go oglądać Monice bardzo spodobał się ten film a mi? 'Był prześwietny"- powiedziałam sobie w myślach i wyszczekałam że bardzo podobał mi się film. A później Monika postanowiła że pójdziemy na godzinny spacer a później
ZNOWU będziemy spacerować po górach.

Z perspektywy Moniki: podczas spaceru postanowiłam wziąść Płomienia by chodził za mną bez smyczy ale przez chwilę nie wiedział co się dzieje I siedział w miejscu ale kiedy wszystko mu wytłumaczyłam zaczął ze mną chodzić i na szczęście się nie zgubił chocić było blisko i tak dobrze się spisywał. A po spacerze poszliśmy spacerować po górach ale zdecydowałam że będziemy chodzić tam krócej by nie marnować dnia bo później I tak będzie ciemno. Godzina czternasta- początek podróży po górach w której trakcje nic ciekawego się nie działo. Ale znaleźliśmy królika którego chciał zjeść wilk z wściekłością a my mu nie pozwoliliśmy i uratowaliśmy małego królika I okazał się też że właśnie ten wilk zabił jego matkę ale później znaleźliśmy jej siostrę która z chęcią chciała się opiekować synem i oddaliśmy jej małego króliczka. A później Wróciliśmy do domu ale nam się przedłużyło bo na drodze był wielki korek I czekaliśmy żeby przejść trzy godziny więc kiedy już wróciliśmy do domu była godzina siedemnasta I postanowiłam zrobić psom, kotom I sobie kolację więc wsypałam zwierzętą karmę do misek i postanowiłam sama sobie przygotować kolację. Kiedy już mogłam zacząć jeść kolację usłyszałam na dworze jołczenie psa, otworzyłam drzwi i uratowałam go od przejechania przez auto i później przyszła jego właścicielka która podziękowała mi za uratowanie psa I dała magiczny naszyjnik z szmaragdem i odeszła. A ja wróciłam do domu i pochwaliłam się wszystkim zwierzętom naszyjnikiem oraz tym że uratowałam przypadkiem psa a wszystkie zwierzęta pogratulowały mi za moją odwagą I to że poświęciłam swoje życie dla dobra zwierzęcia. Skończyliśmy już to gratulowanie o godzinie dziewiętnastej ja postanowiłam przez godzinę napisać kolejny rozdział swojej książki a kiedy wybiła równo dwudziesta poszłam razem ze wszystkimi zwierzętami spać i tak zakończył się ten dzień

Brylant¹-oszlifowany diament.
Szmaragd²- kamień szlachetny o zielonej barwie.

Koniec rozdziału 16

Lassie i BongoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz