--- Żartujesz prawda? --- zapytałam, śmiejąc się i patrząc na chłopaka, który był cały czas poważny. ---Ty nie żartujesz… --- odparłam, zdając sobie sprawę z tego, co przed chwilą usłyszałam.
--- Chce, aby Sofia była zazdrosna o mnie i żeby zobaczyła co straciła, a ty byłaś z Peterem i myślę, że chciałabyś się mu zrewanżować --- odparł, tłumacząc się.
Przed wyjazdem z Outer banks byłam z miłym snobem o imieniu Peter. Niestety nasza droga z chłopakiem zakończyła się dość szybko, bo trwała niecałe 4 miesiące. Czy byłam smutna, bo tym? Nie. Peter nie był moim ideałem chłopaka. Ale z chęcią chciałbym się zrewanżować i zobaczyć jak widzi mnie udawanie zakochaną.
--- Zgoda, zgadzam się na to --- powiedziałam a na twarzy chłopaka zaistniał uśmiech, którego tak dawno nie widziałam.
--- Myślałem, że odmówisz, ale cieszę się z tego --- odparł, uśmiechając się do mnie, a ja to odwzajemniłam. Nigdy dotąd nie zachowywałam się tak jak dziś do Rafe'a. Zawsze byliśmy dla siebie okrutni.
--- Ale nie całujemy się --- odparłam szybko patrząc na chłopaka, który przewrócił oczami. Nie chciałam, aby moje pierwsze pocałunki były udawane do chłopaka, do którego nie czuje nic.
--- Musimy, ludzie to zauważą. Jesteśmy parą udawaną i musimy się całować --- mruknął i pogładził mnie lekko swoją ręką o mój policzek. --- W końcu chcemy, aby wszyscy tak myśleli.
--- Dobrze, ale w zamian musimy obejrzeć „The night” wiesz, że to mój ulubiony serial --- odparłam a chłopak cicho zachichotał.
Chłopak przysunął się do mnie bliżej i musnął moje usta. Było to dziwne, bo mieliśmy się całować tylko w pobliżu ludzi, a wokół nas nikogo nie było. Byliśmy sami.
--- Przepraszam --- powiedział szybko odsuwając się ode mnie. --- Ja już muszę iść, przyjadę do ciebie jutro.
Chłopak szybko odszedł w stronę swojego domu. Natomiast ja siedziałam na ławce i wpatrywałam się w wodę. Zastanawiałam się, czy to jest dobry pomysł, że zgodziłam się na ten plan.
--- Czy na pewno to dobry pomysł…
_____________________________________
2 lata temu…
Znowu siedziałam z płotkami na werandzie przed domkiem Johna B. Wszyscy byliśmy już mocno pijani. Niektórzy już poszli spać oprócz oczywiście mnie, JJ i ledwo żywej Sarah, która leżała na hamaku i zasypiała.
--- Emily mam pomysł --- mruknął JJ, a ja spojrzałam na niego. Jego pomysły nie były najlepszymi, a do tego, jak jest pijany. --- Jak już będziemy po 30 i nadal będziemy sami, to zostańmy parą i ożeńmy się.
Spodziewałam się głupiego pomysłu, ale nie pomyślałam i takim czymś.
--- Możemy tak zrobić głuptasie --- zaśmiałam się i uderzyłam go lekko w ramię.
--- To się cieszę --- zaśmiałam się i napił się twojego ulubionego trunku. --- Tylko uważaj na młodego Camerona --- mruknął.
--- Czy to na pewno dobry pomysł?
_____________________________________
--- Kochanie! Rafe już jest! --- krzyknęła moja matka, szybko zerwałam się z fotela i zeszłam na dół.
Ujrzałam tam chłopaka, który rozmawiał z moją mamą, a gdy mnie ujrzał skierował swój wzrok na mnie i uśmiechnął się.
Chłopak był ubrany w czarne spodnie i swoją ulubioną białą koszulkę, a ręce miał moje ulubione kwiaty białe róże. Uśmiechnęłam się na ten widok. Gdy tylko złapałam z chłopakiem kontakt wzrokowy na moich policzkach pojawił się rumieniec.
--- Cześć księżniczko --- mruknął. Czułam jak fala rumieńców obdarzyła moje policzki, nawet nie starałam się tego ukrywać. --- To dla ciebie --- podał mi kwiaty i pocałował mnie oczywiście odwzajemniłam to.
--- Nie wiedziałam, że jesteście razem --- odparła spłoszona matka. A ja starałam się wymyślić jakąś wymówkę. Gdy już miałam odpowiedzieć usłyszałam głos chłopaka.
--- Nie mieliśmy okazji powiedzieć, od niedawna jesteśmy parą --- powiedział, spojrzałam na mnie i złapał mnie za rękę. --- Musimy już iść, dowodzenia --- odparł i wyszliśmy z mojego domu.
--- Gdzie mnie zabierasz? --- zapytałam mojego chłopaka. Uśmiechnęłam się lekko na fakt, że jest moim „udawanym” chłopakiem.
--- Niespodzianka. Lubię jak się uśmiechasz księżniczko --- mruknął, łapiąc mnie za rękę i patrząc mu się w oczy uśmiechnęłam się.
--- Zamknij oczy, proszę --- odparł, gdy już dojechaliśmy do miejsce docelowego. --- Nic ci się nie stanie, obiecuje słońce.
Młody Cameron, gdy wyszłam z jego auta założył mi opaskę na oczy, abym nie podglądała. Po czym złapał mnie mocno w talii i prowadził mnie w nieznane. Czułam jego dłonie jak spoczywały na moich biodrach. Po moim ciele przeleciał dreszcz. Jego dłonie były bardzo delikatne i starał się, aby nic mi nie zrobić. Było to słodkie.
--- Masz fajne włosy --- usłyszałam i zachichotałam cicho.
Cały ten czas był dla mnie magiczny. Odkąd przyjechaliśmy znów tutaj, poczułam znów szczęście, którego towarzyszyło mi od pierwszego razu tutaj. Obx to raj na ziemi. Byłam w tym momencie najszczęśliwsza na świecie, że miałam przy sobie mojego chłopaka (udawanego) moją rodzinę oraz przyjaciół którzy byli dla mnie ważni, którzy zawsze wspierali mnie w smutnych dla mnie momentach.
Tutaj był mój dom. To właśnie tutaj w Outer Banks. To moje miejsce na całe życie.
--- Cieszę się, że cię mam --- wymknęło mi się nagle, gdy nagle myślałam o chłopaku.
--- Ja też się cieszę, że jesteś ze mną i że nie masz mnie dość jak inni --- odparł cicho.
--- Nigdy nie będę miała cię dość Rafe --- mruknęłam i w tym momencie zatrzymaliśmy się. Nagle poczułam jak chłopak zdejmuję opaskę i ujrzałam przed sobą moje ulubione miejsce w Obx.
Na ten widok moje oczy zeszkliły mi się. Nie mogłam opisać co w tej chwili czułam. Było to niesamowite uczucie być znów tutaj. Było to miejsce, w którym pierwszy raz poznałam bliżej Rafę'a. Był to klif. Tak ten, z którego skoczyłam.
--- To miejsce jest dla mnie ważne, przypomina mi je o tobie. Gdy nie było cię. Często, gdy było mi smutno przychodziłem tutaj i myślałem o tobie --- mruknął i przytuliłam go bardzo mocno.
--- Poproszę o takie uściski cały czas --- powiedział i zaśmiałam się.
--- Chce skoczyć znów, tak jak kiedyś.
.