Hejka wszystkim mam na imię Alison mam 17 lat,170cm wzrostu, brąz oczy i włosy, od 6 lat mieszkam w sierocincu, mojego ojca nigdy nie poznałam. Mieszkałam z matką i ojczymem niestety obydwoje zginęli w katastrofie lotniczej. Moją matkę wspominam bardzo dobrze zawsze była miłą i ciepłą osobą niestety mój ojczym to całkowite przeciwieństwo zawsze nie miły, oziębły, sarkastyczny i to też przez niego boję się mężczyzn. Aktualnie siedzę na stołówce i od pół godziny próbuje zjeść płatki z mlekiem, od kąd pierwszy raz usłyszałam teksty o moim wyglądzie staram się ograniczać z jedzenie, choć ostatniego czasu praktycznie nic nie jem. Słysząc z głośników głos dyrektorki iż dzieci w wieku 15-17 lat mają udać się na salę odwiedziń jest to sala do której przychodzą rodziny chcące zaadoptować dziecko. Nie mając siły na jedzenie odłożyłam miskę i ruszyłam do pokoju. W pokoju przebrałam się z dresów, w dżinsy i za dużą bluzę.Była godzina 12:06 a o godzinie 12 powinnam być w pokoju odwiedziń, no cóż bywa zeszłam tam i zamiast standardowej rodziny zobaczyłam 4 mężczyzn na oko najstarszy mógł mieć z 23 lata ale mniejsza o większość. Usiadłam sobie w kącie, wyjełam telefon i zaczęłam się nim bawić. Mężczyźni rozmawiali właśnie z Amandą jedną z tych chudych, o płaskim brzuchu idealnie wciętej tali
gładkiej cerze zawsze jej zazdrościłam. Nagle jeden z mężczyzn zaczął do mnie podchodzić, miał brąz włosy i piwne oczy. Zaczęłam się stresować nie lubiłam rozmawiać z obcymi szczególnie mężczyznami.
-hejka jak masz na imię-zapytał
-Alison- powiedziałam krótko bez chcęci na rozmowę
- okej ja mam na imie Matt, ile masz lat?-zapytał
-17
-okej- powiedział i sobie poszedł
To było bardziej niż dziwne ale nie zastanawiając się poszłam do pokoju wzięłam książkę która ostatnio zaczęłam, minęły z 3 godziny a do mojego pokoju weszła dyrektorka
-dzień dobry, przyszłam cię powiadomić że zostałaś zaadoptowana-powiedziała a mnie zamurowało
-co?-odpowiedziałam z szokiem
-to co słyszysz, jutro o 13 po ciebie przyjedzie,proszę przyjdź do mojego gabinetu jutro o 12:50 żebyś była po prostu wcześniej, a teraz się spakuj okej?- powiedziała a ja analizowałam jej słowa
-Dobrze- powiedziałam, kobieta wtym momencie wyszła z pokoju a ja zostałam sama zastanawiając się jak to teraz będzie wyglądać Stwierdziłam że nie ma sensu siedziecieć tak i nic nie robić więc postanowiłam się spakować, spod łóżka wyjełam torbę i włożyłam do niej kilka par dresów, dwie pary dżinsów i 6 koszulek, zostawiłam sobie jeden komplet dresów na jutrzejszy dzień, spakowałam kosmetyczkę, z żeczami które nie będę mi jutro potrzebne i zamknęłam torbę z myślą że dopakuje się jutro była godzina 17 więc postanowiłam iść pospacerować, wyszłam z budynku sierocinca i poszłam przed siebie po nie długim czasie doszłam do miejsca które było moim ulubionym, pokazała mi je Issak zanim popełnił samobójstwo, zachody jak i wschody słońca są tutaj przepiękne, nie zastanawiając się długo podeszłam do krawędzi klifu, usiadłam i spojrzałam przed siebie zadając sobie jedno pytanie jak teraz będzie wyglądać moje życie? czy będzie lepiej a może gorzej chcoć nie może być gorzej prawda? siedziałam tak aż nie zauważyłam że zaczęło się ściemniać był czerwiec więc dzień był długi patrząc na zegarek ujrzałam godzinę 21:05 godzinę temu powinnam już wrócić do sierocinca, no trochę coś nie wyszło niechętnie wstałam i ruszyłam w drogę powrotną.Wróciłam okół godziny 22 odrazu poszłam do swojego pokoju, przebrałam się w piżamę i ustawiłam budzik na 9 zmęczona nie zauważyłam kiedy zasnęłam
☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆
567 słów
CZYTASZ
Love In a Foster Family
General Fictionhejka wszystkim mam na imię Alison mam 17lat i 170cm wzrostu brąz włosy, i tego samego koloru oczy od 6 lat mieszkam w sierocińcu. Dedytkuje tą książkę Charkie @charkie_