𝙰𝙺𝚃 𝚅𝙸 𝙼𝚊𝚖 𝚜𝚣𝚞𝚔𝚊ć 𝚣𝚊𝚋ó𝚓𝚌𝚢?

11 1 2
                                    



─── ·:*༺ ♱ /̵͇̿̿/'̿'̿ ̿ ̿̿ ̿̿ ̿̿ ♱ ༻*:· ──


𝒦olejny raz pociągnęłam w dół koniec tej przeklętej sukienki. Dlaczego zgodziłam się w ogóle ją ubrać. Jedyne co w tym momencie mnie ogrzewało to płaszcz i papieros w dłoni. Zaciągnęłam się nim i po chwili wypuściłam dym z ust. Byłam pewna że ci koledzy Torresa zaraz do mnie dołączą.

Oparłam się o ścianę, czekając na moment w którym drzwi przede mną się otworzą. Bardzo się irytowałam tym że musze tu stać i czekać. Uniosłam głowę, patrząc na ciemne niebo po którym rozsypane były gwiazdy. W końcu znowu je widzę po przebywaniu tyle czasu w tak jasnym miejscu jak Chicago. 

Cichy i spokojny moment został brutalnie przerwany przez dźwięk otwieranych drzwi, oraz głosy dwóch mężczyzn którzy swoje intensywne rozmowy przerwali tak szybko jak mnie zobaczyli. 

Leniwie przesuwałam wzrokiem pomiędzy jednym, a drugim. Znowu się zaciągnęłam aby wypuścić dym przez usta i odepchnąć się od ściany. Kiedy zauważyli że nie odwróciłam wzroku, ten wyższy obdarował mnie rozbawionym uśmiechem.

— No proszę. Mówił że nie zna nazwiska, a tu jednak. Nasłał na nas samą Evangeline, we własnej osobie. — Mogłam usłyszeć rosyjski akcent w jego głosie.

— Allison Davies. — poprawiłam go i tak zdając sobie sprawę jak mało to zmieni. 

Mężczyzna zaśmiał się rozbawiony.

— A więc nawet nie wie kogo posiada u swojego boku. Co za dzieciak. — Pokręcił z rozbawieniem głową — Nic się nie zmieniłaś, wiesz?

Zapytał dalej nie okazując żadnej obawy przed śmiercią. 

— Trudno się zmienić, kiedy posiada się cały czas jeden obraz dookoła.

— Tak, racja. 

Przystanęłam z nogi, na nogę dokładnie skanując ich wzrokiem od góry do dołu.

— Masz dla mnie jakąś pamiątkę? Nie uznaję broni. 

Zastanowił się przez chwilę po czym zaśmiał się szczerze.

— Wydaję mi się że jeśli dobrze mnie przeszukasz, na pewno coś znajdziesz. 

— Nie boisz się. — Stwierdziłam, bo to prawda. Czułam się jak gdyby przyszedł tu oczekując śmierci. 

Staliśmy chwilę w kompletnej ciszy. Towarzyszył nam jedynie mróz, lekki wiatr oraz stłumiona klubowa muzyka. 

— Nie boję się od momentu w którym twój szef napił się razem z nami. Zawsze chciałem cię poznać, wiesz? Nawet się cieszę, że to akurat ty się nam trafiłaś. Pozwolisz że dołączymy się na papierosa zanim przejdziemy do formalności?

Ruchem dłoni przyzwoliłam im obu na dołączenie do mnie. Nie wiem nawet dlaczego, może poczułam się dziwnie miło rozmawiając z kimś jako ja? 

Rozmowa toczyła się w najlepsze, a ja rejestrowałam ją jak przez mgłę. Im więcej padało pytań o mojej przeszłości, tym bardziej czułam się gorzej. Do tego stopnia że widziałam tylko jak ruszały się jego usta. Żadnych słów.

Stałam jak wryta w podłogę. W mojej głowię odbywał się chaos, pomimo że patrzyłam prosto w jego oczy zwyczajnie spokojnym wzrokiem. Nie wiem co to jest, i dlaczego powoduję to to, co się ze mną dzieję. Dlaczego mnie napada. Dlaczego tak na mnie wpływa.

𝘓𝘖𝘊𝘒𝘌𝘋 𝘐𝘕 (it should remain a secret forever)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz