𝙰𝙺𝚃 𝚅𝙸𝙸 𝙽𝚒𝚎𝚍𝚣𝚒𝚎𝚕𝚗𝚊 𝙷𝚎𝚛𝚋𝚊𝚝𝚔𝚊.

13 1 2
                                    



─── ·:*༺ ♱ /̵͇̿̿/'̿'̿ ̿ ̿̿ ̿̿ ̿̿ ♱ ༻*:· ──



𝒫rzeglądałam dalszą zawartość pliku który znajdował się na pendrive od Torresa. Siedziałam sobie spokojnie i wygodnie na kanapie w biurze szefa, z laptopem na kolanach który od niego otrzymałam. Grymas na mojej twarzy stawał się wyraźniejszy z każdą kolejną chwilą patrzenia na ekran.

Rezygnuję z tego challengu.  — Pomyślałam

— No... Szefie. Mógłbyś zdradzić mi nieco więcej. — Mruknęłam, nie spoglądając nawet na niego.

Usłyszałam ciche skrzypnięcie krzesła sugerujące że odchylił się do tyłu i poczułam na sobie jego wzrok.

— Od dobrych kilku miesięcy szukam kobiety która tak po prostu pewnej nocy wyeliminowała dwóch wrogów mojej organizacji. Znalezienie jakichkolwiek informacji na jej temat graniczy z cudem. Najłatwiej byłoby stwierdzić że ceni sobie anonimowość bądź po prostu tajemniczość. — westchnął przeciągle i kontynuował — Lubi czerwone wino. 

Tym razem podniosłam na niego wzrok. Jak do cholery wywnioskował to z morderstw. Zaraz wypierdoli mi z ulubionym kolorem czy coś?

W połowię przestałam słuchać co do mnie mówi. Przecież dobrze wiem co miało tam miejsce, co się stało. W końcu przy tym byłam. Główny sprawca.

Mnie szukają.

Zaczesałam palcami włosy do tyłu, wypychając językiem policzek. Co tu robić? Jak mam wytrzymać w tym miejscu i przeżyć? Nie mogę im powiedzieć że Pozbyła się ich Allison Davies. Zresztą, to by było kłamstwo. Pozbyła się ich Evangeline. A ja nią teraz nie jestem.

Za każdym razem kiedy słyszę swoje pełne imię, przechodzi mnie przyjemny dreszcz. A co najważniejsze, ból. Cholernie lubię moje nazwisko, a zwłaszcza imię. To ono za każdym razem przynosi te wspaniałe, bolesne wspomnienia. Chociaż uważam że to, kiedy patrzyła na mnie tym błagalnym wzrokiem. Kiedy gubiła się i mieszała, nie wiedząc już jak ma mnie nazwać spodobało mi się najbardziej. Błagała o litość i spokój. Dostała go kiedy zamachnęłam się po raz ostatni. 

Była dobrą kobietą. Nie rozumiem dlaczego stała się tak podła. 

Ja natomiast zawsze byłam złym dzieckiem.

Jesteś bezużyteczna. Jebana maszyna do zabijania. Masz ty w ogóle serce? To zawszę będzie twoja wina. Gdybyś nie istniała świat nabrałby jebanych kolorów.

— Chociaż byś z łaski swojej udawała że słuchasz Davies. Pierdole sam do siebie już dobre 10 minut. — Wyrwał mnie z myślenia, więc skierowałam na niego wzrok.

— Dalej tu jesteś? — Zapytałam niby zdziwiona.

— To moje, jebane biuro. — Ewidentnie brakowało mu na mnie siły.

— Nieważne, to co w końcu z tą dziewczyną? Po co jej szukasz?

Musiałam przyznać sama przed sobą, że dziwnie się czuje rozmawiając o sobie w ten sposób. Jakby ja to nie ja. Obecnie jestem bezpieczna. Nie ma pojęcia że to mnie szuka, tylko na jak długo? Nie mam też zielonego pojęcia jak wygląda mój kontakt z Owenem. Od przyjazdu tutaj nie kontaktowałam się z nim ani razu. Czeka na mój życiowy sygnał czy może liczy że się nie odezwę do końca misji?

— Udało nam się wygrzebać trochę informacji na jej temat, chociaż do wszystkich dostałaś podgląd i widzisz że to nie za pokaźna lista. Trudno dostać o niej jakiekolwiek dane, jednak przyznam że robi robotę. Czasami nie chcę wierzyć że jakaś baba w jedną noc zrobiła to co ja robiłem miesiącami. — Nie ukrywał irytacji.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 28 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

𝘓𝘖𝘊𝘒𝘌𝘋 𝘐𝘕 (it should remain a secret forever)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz