⚝Rozdział 5.⚝

235 5 0
                                    

                                  ⚝ MIA ⚝

Nawet nie wiem ile czasu byłam nieobecna. Czułam jakbym była już na tamtym świecie, jednak to tylko głupie przeczucie. Wymusiłam się na wzrok i w końcu spojrzałam w stronę jego. Pozwalam łzom spływać po policzku, nie miałam ochoty nawet przerywać ten płacz. Chwyciłam za torebkę, którą miałam w szkole i bez żadnego pożegnania, uprzedzenia wybiegłam przed restauracje zostawiając mojego chłopaka samego, ale na ten moment nie myślałam zbyt trzeźwo, byłam dosłownie roztargana.

~ Mia, proszę porozmawiajmy! ~ usłyszałam za sobą krzyk Maksa, który wybiegł zaraz za mną.

Te słowa dotarły do mnie dopiero później, wiedziałam, że wybiegł za mną, ale nie miałam odwagi na niego spojrzeć. Oparłam się o ścianę od restauracji i zamknęłam swoje oczy.

~ Możemy porozmawiać? ~ zapytał nagle Maks, a ja otworzyłam swoje oczy.

~ Teraz się mnie kurwa pytasz czy możemy porozmawiać?, a gdzie byłeś wcześniej?, gdzie byłeś, kiedy najbardziej cię potrzebowałam! ~ krzyknęłam w jego stronę i poczułam się głupio, bo każdy kto wchodził do środka patrzył na mnie jak na debilkę.

~ Daj mi to wyjaśnić! ~ podniósł ton głosu w moją stronę.

~ To wyjaśniaj! ~ nie panowałam nad sobą, modliłam się, aby nie doszło teraz tylko do nich ataków, nie chcę żeby się o tym dowiedział. Nie teraz.

~ Nie chcę tego wyjaśniać tutaj, mogę cię gdzieś zabrać? ~ zapytał, a ja nie miałam siły żeby odmówić. Teraz w głowie miałam tylko to, żeby dowiedzieć się prawdy. Przytaknęłam na jego słowa. Ruszył do swojego samochodu, a ja wraz za nim. Wsiadłam na miejsce pasażera, a Maks na miejsce kierowcy, po czym odjechał spod restauracji.

Dojeżdżaliśmy do miejsca, którego znałam na pamięć. Zabrał mnie do naszego parku, do którego codziennie przychodziłam. Przez całą drogę nie odezwaliśmy się do siebie słowem, bo nie miałam na to ochoty. W końcu wysiedliśmy z samochodu i od razu skierowaliśmy się wgłąb parku. Wybrałam ławkę, która była oddalona od jezdni, usiadłam, a zaraz obok mnie usiadł Maks.

~ A więc.. ~ zaczął, ale ja od razu mu przerwałam. Nie panowałam nad emocjami, po prostu chciałam mu wszystko wyśpiewać.

~ Zamknij się ~ powiedziałam i odwróciłam wzrok patrząc w punkt przede mną. ~ Gdzie byłeś przez tyle lat?, gdzie byłeś kiedy cię potrzebowałam?, wiesz co ja tu kurwa przechodziłam? ~ parsknęłam pod nosem. ~ Skąd mógłbyś wiedzieć, skoro cię tu nie było!, ale wiesz co?, powiem ci, powiem ci co przechodziłam przez te 7 lat. ~ wzięłam duży oddech. ~ Gdyby nie moja przyjaciółka, to już byś nigdy mnie nie spotkał!, dobrze słyszysz, chciałam popełnić samobójstwo. Upiłam się a przy tym się skrzywdziłam. Byłam w śpiączce przez pół roku, aż w końcu się wybudziłam. W każdym jebanym śnie widziałam cię, słyszałam. Czasami myślałam, że popadam w jakąś histerię, bo wszędzie gdzie byłam, to słyszałam twój głos. Nawet dostałam ataków paniki, wtedy odłączam się od wszystkiego i nie wiem co ze mną jest. Obiecałeś, obiecałeś, że wrócisz, nie wróciłeś!, a teraz?, teraz dowiaduje się, że jesteś królem wyścigów i tak zajebiście ci było beze mnie!, wiesz co mnie najbardziej boli? ~ zapytałam, ale nie oczekiwałam odpowiedzi. ~ Boli mnie to, że nie mogłam o tobie zapomnieć, ciągle tutaj przychodziłam z myślą, że kiedyś w końcu na ciebie wpadnę, jednak tak się nie stało. Nawet nie jesteś w stanie wyobrazić sobie jak bardzo przeżyłam nasze rozstanie!. Przez ciebie w środku czułam, że umarłam. Zostałam totalnie sama. Żadnego kontaktu z tobą nie było, ciągle patrzyłam w telefon, myśląc, że w końcu to jedno powiadomienie będzie od ciebie, ale niestety, myliłam się i to bardzo! ~ zaczęłam mu wszystko wyliczać, widziałam, że jak słuchał to bolały go moje słowa, bolały tak bardzo, że aż sam pozwolił aby jego łzy spływały po policzkach. ~ Codziennie upijałam się do zgona, nawet czasami nie wiedziałam jak do domu wróciłam, bo byłam tak pijana. Każdy mi mówił, że mi przejdzie, ale nie przeszło. Nie chciałam mieć żadnego kontaktu z żadnym chłopakiem, ale w końcu udało się mi przezwyciężyć ten strach. A teraz?, teraz znowu czuję pustkę w sobie, bo po tylu latach w końcu zdobyłeś się na odwagę i wyszedłeś z nory?! I co myślisz, że wszystko będzie tak jak dawniej?, Jeśli tak myślisz, to się mylisz! ~ wykrzyczałam ostatnie słowa, a Maks zaczął się do mnie zbliżać, jednak ja obkładałam go pięściami w klatkę piersiową. W końcu pozwoliłam mu na zbliżenie, nie odpowiedział nic, a tylko się mocno we mnie wtulił, a ja oddałam uścisk trzy razy mocniej.

It's gotta be you Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz