⚝ MAKS ⚝
Minęła dosłownie niecała minuta, a ja właśnie odjechałem z piskiem opon z tego miejsca. Po raz kolejny dzisiaj łamałem wszystkie możliwe przepisy drogowe i czułem tylko jak palce przyjaciela zaciskają się na moim torsie. Bał się. Bał się tego, że za chwilę możemy się rozbić, ale nigdy w życiu przecież bym do tego nie doprowadził. Po prostu spieszyłem się, bo chciałem jak najszybciej sobie ulżyć.
Kiedy byliśmy już całkiem blisko tego jednego domu, zwolniłem i ostrożnie zatrzymałem się na poboczu. Przyjaciel puścił mój tors, a następnie zszedł z motoru lekko zdziwiony moim nagłym zatrzymaniem się.
~ Kominiarki Bruno ~ powiedziałem, a on przytaknął. Chwilę patrzyłem na to co robi, ale później ogarnąłem.
Przyjaciel miał schowane kominiarki w kurtce, w której doszył na szybko dodatkową kieszonkę na to, aby je tam zmieścić. Nie chciało mi się teraz śmiać, ale na sam ten widok po prostu uniosłem kącik swoich ust w górę. W przeciągu kilku godzin nie dość, że ogarnął nam kominiarki, to jeszcze doszył sobie kieszonkę.
~ Jesteś kurwa niemożliwy ~ pokręciłem głową i odebrałem od niego jedną z kominiarek. Nie przedłużając włożyłem ją na głowę i ułożyłem tak, aby była równo z oczami.
~ Przynajmniej będę miał dodatkową kieszeń w kurtce ~ wzruszył ramionami, a następnie sam ubrał na twarz swoją kominiarkę.
Chłop właśnie zaraz miał dopuścić się pobicia i doprowadzenia jednego skurwiela do pionu, a ten stał na poboczu i dodatkowo miał czas na żarty, które zapewne w innych okolicznościach by mnie bawiły, ale nie teraz.
~ Dobra, a tak teraz na poważnie, jaki masz plan? ~ zapytał, a ja wróciłem do poważnego wyrazu swojej twarzy.
I dopiero teraz doszło do mnie to, że zasadzie to niby nie miałem tego zaplanowanego, więc planu nie miałem. Ale do głowy właśnie wszedł mi pewniej pomysł, który uznałem za dobry i niedługo mieliśmy z niego skorzystać.
~ Dowiesz się na miejscu ~ powiedziałem. ~ Wsiadaj ~ dodałem, a przyjaciel po raz kolejny posłuchał i wsiadł na motor.
Ruszyłem tym razem ostrożniej z miejsca, a następnie dostosowałem się do ruchu na drodze. Minęło kilka minut, a my wjeżdżaliśmy na podjazd domu, który zapewne bym spalił, ale nie chciałem tego robić ze względu na jedną osobę tam. Gdyby dowiedziała się, że stoję za takim czymś ja, to już nigdy bym jej nie ujrzał na oczy. Wjechałem na podjazd, na którym nie było żadnego samochodu, co znaczyło, że nikogo w domu nie było. Spodobało mi się to, bo przynajmniej obejdzie się bez niepotrzebnych osób, które mogłyby mnie rozpoznać. Zaparkowałem gdzieś na poboczu tak, aby nikt nie mógł dostrzec jak się tu dostaliśmy oraz w razie w żeby czasem nie pokusiło kogoś o zdjęcie tablic. Zgasiłem motor i zszedłem z niego. Przyjaciel zrobił to samo i właśnie w tym momencie dopiero doszło do mnie co robiłem.
~ Lepiej nie przedłużajmy ~ wybił mnie z myśli głos Bruno.
~ Masz rację, skurwiel musi zdychać, pamiętaj Bruno, zdychać ~ powiedziałem, a później nie czekając na odpowiedź skierowałem się w stronę drzwi wejściowych, a za mną szedł przyjaciel, który wiedział dokładnie co ma robić.
Wziąłem głęboki oddech, a następnie bez żadnego przedłużania zadzwoniłem na dzwonek. Odsunąłem się od drzwi, aby dać możliwość popisu Bruno. Chwilę czekaliśmy, ale w końcu w korytarzu zaświeciło się światło, a później zobaczyłem jak drzwi się otwierają. George wyszedł na zewnątrz i zaczął się rozglądać. Bruno skorzystał z sytuacji, że George odsunął się od drzwi i nie zauważalnie podszedł do niego od tyłu. Kiedy George chciał się cofnąć, aby wejść do domu, wtedy Bruno objął szyję tego skurwiela, a następnie wszedł z nim do domu. Nie czekałem dłużej i wszedłem za nimi zamykając drzwi na klucz. Bruno odsunął się od George'a, a następnie odchylił swoją głowę do tyłu i z całej siły uderzył nią o głowę George'a. Jego głowa zachwiała się, ale skuteczny był ten ruch, bo właśnie opadł na ziemię.
CZYTASZ
It's gotta be you
Rastgele17-letnia Mia Davis, to dziewczyna, która pochodzi z zamożnego domu. Mieszka w Los z Angeles na dzielnicy Downtown z rodzicami oraz bratem, jednak to co dzieję się wewnątrz nigdy nie jest pokazane na zewnątrz. Dziewczyna przechodzi przez wielkie pie...