Walka z Miłością

97 4 4
                                    

— Byłem na imprezie, poznałem dziewczynę, wracam lekko podpity. Czuję się wyśmienicie, zawiodę Ojca.. Hm.. Złamałem zasady, Boże! Oh, Bóg to dumny nie jest.. Chyba to właśnie definicja słowa młodość..
Rozmyślał od rana Jakub, tej nocy praktycznie wcale nie spał, Felicja wciąż siedziała mu w głowie.
-Toż to grzech! Powiedział Jakub i pędem podszedł pod swój ołtarzyk z zamiarem modlitwy.

-Co tam zgrzeszyłeś braciszku? - Krzyknął prześmiewczo Stanisław, który akurat przechodził obok pokoju Jakuba.
-Nic, puk puk, odpuszczone! - Powiedział Jakub pukając parę razy w ścianę.
-Mów co zmajstrowałeś młody!
-Nic! Idziemy na śniadanie.
-A co jest?
-Żur z kartoflami. Rzekł Jakub i umywając ręce pobiegł do kuchni niemal nie potykając się o swoją sutannę.
-Żur?.. Powiedział pytająco Stanisław i poszedł za Jakubem.

-Dzieci, śniadanie gotowe. Regina już idzie. Powiedziała Zofia.
-Cześć Reginko! Jak się miewasz?
-Bardzo dobrze, a Ojciec? Wyspany?
-Tak. Co tam wyczarowałaś na śniadanko?
-Chleb z masłem, co myślałeś? Mogę zaproponować Ci do tego jabłko, śmietanę i herbatkę!
-Reginko, a mój sok z cytryny?
-Jest, proszę bardzo Ojcze.
-Dziękuję. Powiedział Jakub i zasiadł przy stole obok Stanisława.

Do kuchni weszła Aniela, miała na sobie piękną sukienkę w odcieniach ciepłego granatu.
-Pięknie córuś! Ale dla kogo to tak? Dla Syna Magnata? Ha ha ha! - Zaśmiał się Jan Paweł i sięgnął po chleb.
-Tato..
-Żartuję, gdzie mama?
-Leży krzyżem, tym razem w łazience. Pęcherz mi pęka! Powiedział Jakub i odłożył szklankę.
-A mi przydałaby się kąpiel, nie braciszku? Zapytał Stanisław i podniósł rękę do góry.
Jakub zmarszczył brwi i odwrócił się w drugą stronę wciąż przeżuwając kromkę chleba.
-Muszę na dwór! Wykrzyknął Jakub gwałtownie wstając od stołu.
-Synu, teraz jemy śniadanie. Pójdziesz później.
-Dobrze.. A mogę iść potem z Tobą do chłopów?..
-Jasne, że możesz, tylko po co? Przecież nie przepadasz za chłopami.
-Nie mam dzisiaj żadnych planów, będę się nudził.
-A te dwa pogrzeby? To..? Zapytała Zofia wchodząc.
-Oprócz tego żadnych.
Zofia zaintrygowana zachowaniem syna spojrzała mu w oczy.
Po śniadaniu Jakub wraz z ojcem wybrali się na wieś obserwować pracę chłopów. Jakub podczas nieuwagi Jana Pawła wszedł do stajni. Chłopi byli zaskoczeni wizytą księdza.
-Zacni Waćpanowie i krasne Waćpanny! Potrzebuję waszej pomocy, gdzie jest Felicja?
-Która? Są trzy. Powiedziała Amelia.
-Eee.. Blond włosy, niebieskie oczy..
-Felka, chodź tu! Ojciec Jakub do Ciebie!
-Do mnie? Powiedziała nieco przestraszona dziewczyna.
-Nie, do Zygmunta.. Oczywiście, że do Ciebie.
Felicja cała umorusana błotem wyszła.
-No, Szczęść Boże..
-Hej.. Powiedział z nieśmiałością Jakub i ruchem gałek ocznych podpowiedział dziewczynie, że chce wyjść z nią na zewnątrz.

-Kubuś! Co Cię do mnie sprowadza?! Krzyknęła ucieszona dziewczyna i przytuliła Jakuba z całej siły.
-Jak mnie nazwałaś?.. Zapytał Jakub, jego oczy zdawały się trochę spocić, nikt jeszcze go tak nie nazwał.
-Kubuś!
-Kubuś..Uroczo.. Ale wiesz, musisz być ostrożna, nie okazuj mi sympatii, gdy jesteśmy wsród ludzi. Jestem księdzem, a poza tym.. Miłość to jedna wielka bujda!
-Wiem Ojcze, pamiętam! Zaśmiała się Felicja i posmyrała Jakuba po nosie.

Łąka Marzeń - Ojciec Jakub Adamczewski StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz