Niedostępna dusza.

148 14 16
                                    

— Kurwa opanuj się! Zrobisz sobie krzywdę — obiła słowa przyjaciółki o uszy. Nie miała zamiaru przestać bić worka, póki nie padłaby zmęczona, nie mając sił chociaż myśleć.

— Wyjdź — warknęła, zwiększając siłę w ramionach. Jej kostki siniały, a z niektórych otarć wypływały strużki krwi.

— Co się stało na tym kurwa spotkaniu?! — poraz kolejny odpowiedział jej tylko huk kolejnego, silnego uderzenia. — Cholero jedna.. — podeszła do worka i odsunęła go w bok, przez co gdyby nie zrobiła uniku, sama by dostała. — Valentina!

— Co się stało? — prychnęła pod nosem. Ashley zlitowana jej łaskawością puściła worek, a Hunter zaczęła ponownie oddawać ciosy. — Płakała mi w ramie, to się stało — przygryzła wargę przenosząc ból z rąk na usta. — Płakała mi w pierdolone ramię, Ash. Dowiedziałam się wszystkiego i co z tego? Co z tego że się kurwa dowiedziałam? Co mi po tym?

— Od początku dziewczyno.. nic nie rozumiem. — próbowała do niej podejść, jednak wycofała się, zdając sobie sprawę, że tym razem poważnie może dostać. Nie specjalnie oczywiście, ale wolała być ubezpieczona.

— Piosenka jest o siostrze, a ojciec jest kurwą. Dobił jej matkę, czaisz? Kurwa zamknął ją na tyle lat i jeszcze zabił jej matkę. Zabrał jej wszystko, ale jebany sęk leży w tym że..

— Że cię to interesuje — dokończyła rozumiejąc co ma na myśli.

— Tak kurwa tak! Spełniłam swój plan i co? Mam ją zostawić? Nie tak miało być. Nie miałam się kurwa interesować! — wrzasnęła opadając bezsilnie na kolana.

Z jej oczu poleciała łza. Jedna, druga. Leciały za sobą, bo nie potrafiła kontrolować samej siebie. Swoich uczuć, które zaczęły się odzywać.

— Cholera, czułam jej ból..

***

Przez kilka kolejnych dni, Hunter nie wychylała nosa poza swój pokój. Z nikim nie rozmawiała, praktycznie nic nie jadła, a jak piła, to wyłącznie alkohol. Jej dłonie były wyczerpane od ciągłego bicia poduszek, ścian i samej siebie.

W życiu nie odczuwała takiego czegoś i nigdy więcej nie chciała. Była wrakiem na dnie własnego oceanu. Ale chciała tego. Chciała dowiedzieć się sekretów Rosalie, ale jak widać miało to swój nieprzyjemny koszt.

W międzyczasie wyszło słońce, które - na szczęście, nie zrobiło nikomu żadnych krzywd, jak to zazwyczaj wyglądało. Jedynie w jednym z żywiołowych miast wyschła woda, co udało się szybko naprawić. W tym miesiącu słońce nie narobiło dużych szkód.

Ashley dobijała się do zamkniętych na drzwi klucz już od jakiegoś czasu. Valentina nie chciała ich otwierać, ale walenie o drewno było o wiele bardziej irytujące, niż w zwyczaju być powinno. Chciała ciszy choć na zewnątrz. We wnętrzu jej głowy działo się za dużo, przebodźcowując ją całą od góry do dołu, co ostatecznie zmusiło ją do wpuszczenia przyjaciółki.

Bez słowa otworzyła drzwi i z powrotem usiadła przy biurku. Nie wiedziała gdzie się podziać, więc co jakiś czas zmieniała miejsce spoczynku doprowadzając swoją głowę do większego wirowania. Wampiry kac niestety też dopadał.

Ash położyła przed nią zeszyt, a także zestaw ołówków z gumką chlebową i metalową temperówką, po czym przystała z założonymi ramionami na piersiach.

— Rysuj. — skinęła brwiami na przedmioty, zaś Valentina z powrotem schowała głowę w ramionach.

— Nie rysowałam od czterech lat. — mruknęła, wciąż lekko pijanym głosem. Nie zdążyła wytrzeźwieć po nocy spędzonej na opróżnianiu całej, lutowej butelki rumowej krwi.

Blackout: Pokolenie Wampirów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz