13. A mess around 'till you get numb

50 5 3
                                    

Sunghoon pov

Moje urodziny są jutro. Nareszcie będę pełnoletni i wyprowadzę się z tego pierdolnika, który mam zamiast domu. Nienawidzę tego.
Ostatni piątek, który tutaj spędzam.

Wyszedłem szybkim krokiem z domu i wsiadłem na motor, który dostałem kiedyś od ojca. Pojechałem do szkoły, zahaczając po drodze o sklep. Droga minęła szybko. Zaparkowałem pojazd na parkingu przed budynkiem i usiadłem na ławce, wyciągając z kieszeni paczkę papierosów. O tej porze nie było tu zbyt wielu uczniów i nauczycieli, więc mogłem spokojnie zapalić, z resztą, tak czy inaczej nikt nie zwróciłby mi uwagi. Mogę więcej niż oni wszyscy.
Mocno zaciągnąłem się i wypuściłem z ust chmurę dymu.

- Sunghoon...?- usłyszałem cienki głos za sobą.- Mogę się dosiąść?

- Mhm...- odpowiedziałem, biorąc papierosa do ust.- O co chodzi?

- Chciałem ci coś powiedzieć... Chodzi o twoje urodziny...

- Coś z nimi nie tak?- zapytałem zirytowany.

- Nie ale... Ja.... Niki idzie ze mną.

- Co proszę? Niki? Ha... Żartujesz?

- Nie, nie żartuję. Albo Riki idzie razem ze mną, albo nie przyjdę.

- Szantażujesz mnie?- spojrzałem na chłopaka, który momentalnie spuścił wzrok na ziemię.- Ah Sunoo... Nie będziesz mnie szantażował, wiesz?

- Przepraszam... Jeśli ci to nie pasuje to--

- Nie mam problemu, niech przyjedzie, ale pamiętaj, że to ja mam urodziny, nie on.

- Dziękuję! Naprawdę nie wiesz ile to dla mnie znaczy! Muszę już iść, pa!- powiedział chłopak, lekko mnie przytulając.

- Spoko, pa.

Wiedziałem, że pojawienie się Nishimury, będzie sporym problemem, więc postanowiłem się go szybko pozbyć. Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem pod numer wpisany jako Przydupas YoongiZawsze korzystałem z usług chłopaka, poza tym on i parę innych miało zjawiać się jutro.

- Hej, masz chwilę?

- No może, zależy o co chodzi...- powiedział niski, ochrypły głos zza słuchawki.

- Powiedzmy, że pewnemu chłopakowi, potrzebna jest nauczka...

- Ile kasy mi dasz?

- A ile chcesz?

- 100$ wystarczy, jakoś się podzielimy z chłopakami...

- Pasuje, jutro przyjedźcie trochę wcześniej, powiem ci ze szczegółami, o co chodzi.

- Dobra, pa kończę.

Po skończonej rozmowie, podbiegłem do Jake'a, który akurat szedł w stronę szkoły. Położyłem rękę na jego ramieniu i zaczęliśmy gadać.

- Ej Hoon, co byś zrobił gdybyś się dowiedział, że z kimś się przelizałem?

- Co kurwa? Co to w ogóle za pytanie? Nic, a co miałbym zrobić.

- Czyli jeśli się dowiesz, że był to Heeseung, to będziesz miał w to wywalone?

- Co?

- No nic, poporstu chciałem ci powiedzieć. Jak tam z tym twoim gówniarzem? Będzie jutro?- spytał.

- Oczywiście, że będzie, nie może beze mnie sekundy wytrzymać.

- Żartujesz sobie chyba, dobry przynajmniej jest?

- Co cię to tak interesuje? Mówiłem wam przecież już, ale widać, że mnie nie słuchasz, tak że się pierdol.- powiedziałem szturchając Jake'a w rękę.

Time skip

Po skończonej nauce wyszedłem ze szkoły i wsiadłem na motor. Nie spieszyło mi się do domu, więc postanowiłem przejechać się po mieście. Powoli zaczynało się ściemniać, a ze względu na porę roku, wieczory bywały naprawdę ciepłe. Skierowałem pojazd w stronę klifów, przyspieszając.
Zsiadłem z motoru i wyciągnąłem z bagażnika butelkę wódki, którą udało mi się kupić przed szkołą. Wypiłem parę łyków i poczułem gorąc napływający do mojego ciała. Zdjąłem bluzę, pościeliłem ją na skałach i usiadłem. Napój z butelki, znikał podejrzanie szybko, a mi robiło się coraz goręcej. Nishimura... Chcesz mi zabrać to co moje? Pomyślałem. Tak nie będzie... Nie zgadzam się...Pewnie zastanawia cię moje zachowanie sprzed tych 6 lat... wiesz ja wtedy nie chciałem... Tak poporstu musiało być... Ja nie jestem zły... Naprawdę cię lubiłem... Po co wtedy to zniszczyłeś? Chcesz się zemścić? Proszę bardzo.

Pochyliłem głowę do tyłu i zacząłem patrzeć w niebo. Alkohol już pływał po moich żyłach, energia ulatniała się z każdą minutą. Powoli traciłem świadomość. Obraz wokół mnie, zaczął mi się rozmazywać, a mięśnie wiotczeć. Całkiem przyjemne uczucie. Tak spokojnie odpływać.

Leżałem tak około godzinę, dopóki nie odzyskałem świadomości. Zbliżała się 19, więc postanowiłem wracać do domu.

Jako, że droga nie była długa, w około 15 minut byłem już pod tym, znienawidzonym przeze mnie budynkiem. Ociekał chłodem, przekrętami i brakiem miłości.
Wszedłem przed główne drzwi, a pierwsze co mnie przywitało to krzyk ojca. Hm, nowość, pierwszy raz jest w domu.

- Park Sunghoon! Gdzie byłeś?- zapytał ze złością mój ojciec.

- Musiałem się przewietrzyć.

- Ha, ty mały gnojku! Przewietrzyć się?! Pewnie ćpałeś.

- Nie, nic takiego nie robiłem. Mógłbyś dać mi już kurwa święty spokój?! Nagle pojawiasz się z nikąd i oczekujesz, że będę ci się tłumaczył! Jesteś mi obcy.

- Ty gówniarzu! Jak ty się zwracasz do własnego ojca?!- krzyknął i zaczął iść w moim kierunku.- Jak coś ci nie pasuje to wypierdalaj z tego domu! Myślisz, że ktoś będzie cię prosił abyś został?

Zbliżył się do mnie i zrobił to. Uderzył mnie z liścia w twarz. Częściowo byłem już przyzwyczajony do takiego zachowania, ale ono dalej bolało.

- Jongchi! Co ty robisz? Będzie miał ślad...- powiedziała moja matka, która zdarzyła już wbiec do pokoju.- Co sobie ludzie pomyślą?

Ah oczywiście... Liczy się opinia innych...

- Sunghoon, zakryj to czymś. Jeśli ktoś zobaczy jakikolwiek ślad lub się czegoś dowie, to nie muszę ci chyba mówić co się stanie. Zrozumiałeś?

- Tak, przepraszam za moje zachowanie.- powiedziałem cicho i skierowałem się do mojego pokoju. Padłem na łóżko i przykryłem dłońmi twarz. Nie mogłem nic poradzić, ale czułem jak łzy powoli ściekają mi po policzkach. Niby przywykłem już to drugi fałszywego życia, ale ono dalej boli. Sunoo. On też mnie boli.

Wszystko się pieprzy jak zwykle. Niki, Sunoo, dopilnuję, aby wasz los już nigdy się nie połączył, chyba że w rodzaju śmierci. Nigdy nie będziecie razem.

[A/n] hej, dziś troszkę krócej, mam nadzieję, że się spodobało, następny rozdział będzie długi, bo to urodziny.
Dobranoc!



KILL ME/ HEAL ME     sunsunki.     상훈 선우 니키Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz