Rozdział IV | Paj-Chi-Wo

438 22 8
                                    

Dziadek – zadasz mu krótkie pytanie, a on ci opowie całą historię.

Ariana Kleks

Powoli otworzyłam oczy, czując delikatne światło, które wtargnęło do mojego pokoju przez okno. Nie byłam pewna, co sprawiło, że obudziłam się o tej porze, ale kiedy spojrzałam wokół, szybko zorientowałam się, że nie jestem sama. Mój ojciec spał obok mnie, a serdeczny uśmiech na jego twarzy sprawiał, że wyglądał tak spokojnie i słodko. 

Zapewne w nocy, nieświadomie, przytulił mnie do siebie. Nie chciałam zakłócać tej uroczej sceny. Spał tak spokojnie, a widok tego uśmiechu na jego twarzy sprawił, że moje serce zabiło szybciej.

Nieśmiało uśmiechnęłam się, ciesząc się chwilą bezpieczeństwa. Postanowiłam zachować ciszę, by nie zakłócić spokojnego swojego rodzica. 

Czułam ciepło jego ramion, które otaczały mnie. To była dla mnie ważna chwila, gdyż nigdy wcześniej nie odczuwałam tak namacalnie jego obecności, dzięki której miałam w sobie wielkie pokłady miłości. 

Pragnęłam, aby ten moment trwał wiecznie. 

— Jesteś naszym promyczkiem, karmelku — usłyszałam głos matki.  

Wiedziałam, że moja mama nie żyła, ale jej głos towarzyszył mi. Ale... Wydawało mi się, że ten głos pochodził zza światów. Wierzyłam, że żyła w lepszym świecie, a przy okazji sprawowała nade mną pieczę. 

— Kocham cię, mamo — wyszeptałam, kierując spojrzenie na sufit. — I tak zawsze będzie. Mimo że cię nie pamiętam, nigdy nie zapomnę o tobie. 

Wtem poczułam, jak profesor Kleks zaczął się przebudzać. Przeniosłam wzrok na niego i zauważyłam, że otworzył oczy. Uśmiechnął się, jakby już wiedział, że spotka go coś pięknego. Zerknął na mnie  z czułością. 

— Dzień dobry, karmelku — powiedział z miłością. — Jak się spało?

— Tato, ja ponownie słyszałam mamę — odpowiedziałam szczęśliwa. — Jakby ona przemawiała do mnie zza światów. 

— Może to znak, że twoja mama zawsze będzie przy nas, nawet jeśli jest w innym wymiarze — rzekł, starając się zachować spokój, choć w jego sercu budziły się różne emocje. Czułam to. — Czy powiedziała coś konkretnego?

— Powiedziała mi: Jesteś naszym promyczkiem, karmelku. To takie pocieszające — wyjaśniłam. 

Pokiwał głową. Przeczuwałam, że on nie mógł usłyszeć głosu swojej żony, ale widok mojego  szczęścia sprawił, że poczuł się lepiej. 

— To piękne, Ari. Mam nadzieję, że będziesz miała więcej takich chwil. 

— Chciałabym, abyś też ją usłyszał — wyznałam. 

Mój ojciec spojrzał na mnie smutnie. 

— Może kiedyś mi się uda — pocieszał mnie. — Ale wstańmy już. 

— Tak, masz rację. 

Pierwsza wygramoliłam się łóżka i poszłam do szafy wyciągnąć ubrania. Wybrałam oczywiście czarne ogrodniczki i błękitną bluzkę. To był mój ulubiony zestaw. Poszłam do łazienki i po dziesięciu minutach byłam już ubrana.  się w swoje ulubione czarne ogrodniczki i błękitną bluzkę. Wyglądałam świeżo i pełna energii, gotowa na nowy dzień pełen przygód.

— Gotowa, karmelku? — zadał pytanie Kleks. 

— Tak, tato — odpowiedziałam z radością. 

Udaliśmy się razem do pokoju Serdel, by ją obudzić. Drzwi były lekko uchylone, więc cicho zajrzeliśmy do środka. Wilcza dziewczynka spała głębokim snem, a na jej łóżku leżało kilka pluszaków. 

Moja bajka | Akademia pana Kleksa (wolnopisane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz