Rozdział VI | Powrót do świata realnego

355 18 16
                                    

Brak wiary w siebie jest chorobą. Jeśli stracisz panowanie nad tym, wątpliwości staną się twoją rzeczywistością — John Flanagan, Płonący most

Ariana Kleks

Pożegnanie z ojcem i Serdel było dla mnie niezwykle bolesne. Zdołałam się przyzwyczaić do ich obecności, ale musiałam wracać do domu. Do Ady, mojej cioci... i Doktora Paj-Chi-Wo... 

W drodze do świata realnego myślałam o wszystkich przygodach, które przeżyłam w Krainie Bajek. Poznałam tam tak wielu przyjaciół, a każdy z nich pozostawił w moim sercu niezapomniane wspomnienia. Poznałam tam swojego ojca i swoją przeszłość. Zyskałam nowych członków rodziny i odkryłam samą siebie. 

Ariana Kleks, córka Amelii i Ambrożego Kleksów - Mistrzyni Wyobraźni i Artyzmu i Mentorka Świata Bajek. 

Te tytuły brzmią dumnie i nic dziwnego, bo ja jestem dumna z własnego dziedzictwa. Moja podróż do Krainy Bajek była pełna niezwykłych doświadczeń i spotkań, które ukształtowały mnie jako osobę i jako Mistrzynię Wyobraźni.

Nadszedł czas, że ponownie pojawiłam się na drewnianym podeście w starej elektrowni. Ogarnęłam wzrokiem przestrzeń, jaka mnie otaczała. Nic się nie zmieniło. Wszystko było na swoim miejscu. Nie tracąc czasu, zaczęłam podążać w stronę mojego domu. Na pewno zrobię mojej rodzinie niespodziankę. W końcu nie widzieli mnie kilka tygodni. A tak dokładniej trzy tygodnie. 

Gdy szłam przez miasto, mając na na plecach dość ciężki plecak, który był wypełniony książkami, myślałam, jak teraz zacząć rozmowę z moim dziadkiem. 

Po półgodzinie weszłam do klatki schodowej kamienicy. Pokonałam schody i zatrzymałam się na pierwszym piętrze. Zatrzymałam się przed mieszkaniem doktora Paj-Chi-Wo. Patrzyłam na znajome drzwi z mieszanką uczuć. Chociaż czułam silne pragnienie ponownego spotkania z nim i podzielenia się wszystkimi swoimi doświadczeniami z Krainy Bajek, to jednak coś mnie powstrzymało. 

Może to była obawa przed poważną rozmową albo dowiedzeniem się prawdy, dlaczego nie powiedział mi od razu, że jest moim dziadkiem. Być może obawiałam się, że nie zrozumie moich uczuć. A może po prostu bałam się, że po powrocie do świata realnego, to, co przeżyłam, straci na znaczeniu. 

Ostatecznie zrezygnowałam z tego pomysłu. Czasami trzeba dać sobie trochę czasu, by przetrawić wszystkie przeżycia i zrozumieć, co one dla nas znaczą. Porozmawiam z nim, kiedy będę gotowa. Ale na razie muszę skoncentrować się na sobie i na przyszłości, która czeka przede mną.

Po chwili wtargnęłam do swojego domu. Ostrożnie zamknęłam drzwi za sobą. Zdjęłam plecak i postawiłam go przy ścianie, obok butów mojej kuzynki i cioci. Obie były w domu. Ada powinna być teraz w szkole... 

Nieco zdziwiona, poszłam do kuchni. Gdy przekroczyłam próg pomieszczenia, zauważyłam dziewczynę i kobietę, a na stole owocowy tort. Mój ulubiony. Chciałam powiedzieć, że bardzo tęskniłam za nimi, ale nie zdołałam. Moja ciocia podeszła do mnie i objęła mocno. Jej ciepłe ramiona otuliły mnie, a ja poczułam radość z tego spotkania. 

— Tęskniłam, Ari — westchnęła, czując ulgę. — Cieszę się, że już jesteś z nami. 

Do nas dołączyła Ada. Przytuliła mnie i swoją matkę. Przez chwilę trwaliśmy w swoich objęciach. Celebrowałam ten moment.

— Ja tęskniłam, ciociu — wyszeptałam, ledwie wstrzymując łzy. Kiedy przestałyśmy się obejmować, spojrzałam na dziewczynę i kobietę. — Wiedziałyście, że przybędę około godziny dwunastej? Przecież...

— Znamy cię, Ari — oznajmiła dwunastolatka, uśmiechając się. — Zrobiłyśmy też dla ciebie twój ulubiony tort. 

— Ada dziś została w domu, bo wiedziała, że wrócisz. Powiedziała, że wrócisz za trzy tygodnie — dodała kobieta. — A ja myślałam, że tam zostaniesz na zawsze... Z ojcem... 

— Spokojnie, ciociu — powiedziałam spokojnym tonem. — Wszystko jest dobrze. Wróciłam i to jest najważniejsze.  

Udało mi się uspokoić ciocię. I wtedy zaczęłyśmy świętować mój powrót do świata realnego. W pierwszej kolejności zasiadłyśmy do stołu i zjadłyśmy po kawałku tortu. A potem zaczęłam opowiadać, co mnie spotkało w Krainie Bajek. Wyznałam, co czułam przez pierwsze dni. Opowiedziałam ze szczegółami najważniejsze dla mnie dni. Nie pominęłam śmierci Alberta, ani walki z Wilkusami, ale nie powiedziałam prawdy, że zostałam ranna kilkukrotnie, a rana na moim policzku niemalże zniknęła. Nie zdradziłam również moich sekretów. Wolałam zachować to dla siebie, przynajmniej na jakiś czas. 

Kiedy zjadłyśmy prawie cały tort i pogadałyśmy, zaczęło się ściemniać. No tak. Za kilka dni zaczynała się sierpień. Ja i Ada posprzątałyśmy ze stołu wszystkie brudne naczynia, a moja ciocia gdzieś poszła. Nie wiedziałam dokąd, ale skoncentrowałam się na swoich obowiązkach. Po sprzątaniu w kuchni, poszłam do pokoju i rozpakowałam swój placek i wyciągnęłam ubrania i książki, które wzięłam z Krainy Bajek. Pusty plecak dałam na podłogą, a książki ułożyłam na regale. Brudne ciuchy zaniosłam do kosza na pranie, więc zawędrowałam do łazienki. 

— Ari — zawołała mnie ciocia, gdy szłam z powrotem do swojej sypialni. 

Zatrzymałam się i spojrzałam na kobietę, która weszła do przedpokoju. 

— Tak, ciociu? — zapytałam spokojnie. 

— Ktoś chciałby z tobą porozmawiać — odpowiedziała, patrząc na mnie z lekkim niepokojem. 

Przez chwilę się zastanawiałam, kto by zechciał rozmawiać ze mną o takiej porze... Długo nie musiałam myśleć, by wiedzieć, że to doktor Paj-Chi-Wo. Na tę myśl poczułam strach. Moje serce biło mocniej, gdyż nie byłam przygotowana na to, by znów spotkać się z osobą, której tożsamość niedawno odkryła. Zdawałam sobie sprawę z tego, że muszę się z tym zmierzyć, ale obawa paraliżowała mnie, sprawiając, że nie wiedziałam, jak zareagować.

Spanikowana, poszłam do swojego pokoju i zamknęłam drzwi za sobą. Usiadłam na łóżku i sięgnęłam po lustereczko. Patrzyłam się w przedmiot, oczekując, że usłyszę głos mojej matki. Jej odpowiedź. Jej poradę. Zawsze mówiła do mnie, gdy miałam pewien problem, ale tym razem nic nie słyszałam. 

— Mamo, błagam. Potrzebuję cię, twojej rady — powiedziałam szeptem. 

Jednakże odpowiedź nie przychodziła, tak jak mój spokój. 

 Anna Niezgódka

— Mamo, co się dzieje? — zadała pytanie moja córka, siadając obok mnie. — Dlaczego Ari tak zareagowała? 

Nie miałam pojęcia, co odpowiedzieć Adzie, bo naprawdę nie wiedziałam, dlaczego moja bratanica tak się zachowała. Była szczęśliwa, że wróciła do domu, ale... Coś musiało się stać w Krainie Bajek. Ariana była ze mną szczera, a teraz ukrywała przede mną pewną tajemnicę. 

— Nie jestem pewna, Ado. Może Ariana jest po prostu zmęczona albo przeżywa coś, o czym nie chce teraz rozmawiać. Ale będę starać się dowiedzieć, co się dzieje. Przecież nigdy nie miała przed nami tajemnic — odpowiedziałam, chociaż obawiałam się, że jedenastolatka podejrzewała, kto chciał z nią uciąć rozmowę. 

— Martwię się o nią — wyszeptała. 

— Rozumiem, kochanie. Ja też się martwię. Ale musimy dać jej trochę czasu i przestrzeni. Na pewno porozmawiamy z nią, gdy będzie gotowa. — Starałam się uspokoić Adę, obejmując ją jednym ramieniem. 

— A kto chciał z nią porozmawiać? 

— Nasz sąsiad — odparłam. — Ale to już nieważne. Ari i on porozmawiają jutro, a my może zrobimy sobie herbatę? — zaproponowałam. 

— To świetny pomysł. Chodźmy do kuchni, przygotujmy herbatę i możemy porozmawiać o czymś przyjemnym — stwierdziła z uśmiechem. 

Razem z Adą udałyśmy się do kuchni, gdzie przygotowałyśmy sobie herbatę i usiadłyśmy przy stole. Rozmawiałyśmy o różnych przyjemnych rzeczach, starając się oderwać od trosk związanych z nieobecną Ari. Pomimo niepokoju, który towarzyszył mi w związku z jej zachowaniem, starałam się zachować spokój i nadzieję, że wszystko ułoży się dobrze.

Zakończyłyśmy rozmowę i poszłyśmy do swoich sypialni. Miałam nadzieję, że moja bratanica niebawem otworzy i szczerze wyzna, co leży jej na sercu. 

Moja bajka | Akademia pana Kleksa (wolnopisane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz