PIWNICA

9 2 2
                                    


Zbiegli po schodach na drugie piętro, ale wtedy przed twarzą Zoe pojawiła się twarz Jacka Majersa. Dziewczyna krzyknęła, ale potwór nie mógł się poruszyć tak jakby był do czegoś przywiązany. Nagle z jego ust wydobyły się słowa, tak jakby to mówiła niezliczona liczba osób naraz.

- Przyjdźcie do mnie. Chodźcie do piwnicy. Nie bójcie się. Chodźcie.

Ale wtedy dziennikarka zrobiła coś, czego nikt się nie spodziewał; ze swojej torby wyjęła sprej do włosów i prysnęła prosto w twarz potwora. Usłyszeli syk, i ryk. Skóra Ojca zaczęła się łuszczyć i odchodzić wielkimi płatami, a pomiędzy tryskała czarna demoniczna krew. Jego ciało się paliło, a w ten czas Matthew wyjął swoją laskę i swoimi egzorcyzmami zaczął odsyłać jego niespokojną duszę. 

- Jeszcze chwila!                                                                                                                                                                           Krzyknął.

W końcu z ciała potwora zostały tylko kości które też zaczęły się spalać. W końcu wszystko ucichło.

- Nie ma czasu. Chodźmy!                                                                                                                                                          I Misty wbiegła na kolejne schody, a za nią cała reszta.

Na pierwszym piętrze nie spotkały ich żadne niespodzianki, więc od razu zbiegli na parter.

W trakcie tego szaleńczego pędu, zastanawiali się jak otworzą klapę. I co by się stało gdyby otworzyli ją na samym początku?  Pewnie już by nie żyli...

Ale kiedy już stanęli na podłodze i popatrzyli w stronę piwnicy, klapa była otwarta i zapraszała do wejścia.

- Musimy być ostrożni. Nie wiemy co tam na nas czyha, ale na pewno nie coś co łatwo pokonać.

Pierwsza weszła Misty.

Była to zwyczajna piwnica, z gratami we wszystkich kątach. Była tam też broń i zapasy jedzenia. Już przeterminowanego. 

Nagle dobiegł ich głos który przeszył ich na wylot.

- No chodźcie! Podejdźcie tu!

kiedy przeszli przez róg ich oczom ukazała się Sara. Sara Majers. Tylko że ta miała ogromne skrzydła a w twarzy, albo raczej zamiast twarzy, miała ogromną dziurę w której miejsce zajmowało sześcioro oczu; dwóch braci bliźniaków i ojca.

Jej włosy były potargane i skołtunione, a na sobie miała szatę szpitalną, poplamioną zaschniętą starą krwią.

- Cześć. Może się wam przedstawię? Jestem Gabriel. Całym tym domem rządzę JA. Albo raczej rządziłem do puki ta kobieta mnie tu nie zamknęła. Ale ją też wkrótce doprowadziłem do szaleństwa.

W tej chwili zaśmiał się beztrosko, a zarazem mrożąco krew w żyłach. W jego głosie słychać było wiele osób.

- Taak... Niestety ten ksiądz musiał rzucić na mnie klątwę i... nie mogłem się stąd wydostać. Ale chwila! Teraz mam was. Na pewno mi pomożecie co?

W tej chwili w Zoe obudziła się dziennikarska natura i... zaczęła prowadzić z nim wywiad. Jednak Gabrielowi chyba średnio się ten pomył spodobał, bo w końcu stracił cierpliwość i rzucił w Zoe nożem który stał obok niego.

W tej chwili Matthew zaczął swoje egzorcyzmy, a dziewczyna usunęła się na bok zanim ostrze ją przecięło. Zamiast tego usłyszała świst koło prawego ucha. Reszta osób nie czekając na pozwolenie, zaczęła rzucać w demona rzeczami które wpadły im w rękę. Ku im nieszczęściu, ten za każdym razem osłaniał się skrzydłami. Nagle strzelił w Matthew srebrnymi pociskami z piór. Wtedy Zoe wzięła stół który leżał gdzieś w kącie i wjechała tuż przed niego i wszystkie pociski wbiły się w tą osłonę. Misty rzuciła w Gabriela nożem, i prawie trafiła w twarz, ale ten znowu się obronił.

oczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz