Ostrze szabli
Dzień był nad wyraz piękny. Niebo było zachmurzone, a spadające krople deszczu spływały po oknach Akademii Nevermore. Pierwszą lekcją dzisiaj była szermierka, to też poszedłem do szatni, gdzie znajdowali się już moi przyjaciele.
- Dzisiaj losujemy kartki na dzień pomocy. Co byście chcieli? - spytał podekscytowany Max.
- Cokolwiek byle nie ten sklep ze słodyczami. - odparłem zakładając rękawiczki. - Jest tam tak kolorowo i słodko, a ten pluszowy miś w środku przyprawia mnie o ciarki.
- Ja to bym chciał wylosować to co Peter. - wyznał szczerze Camil, który podkochiwał się w tym chłopaku od paru tygodni.
- Oby. - rzekł Tomas. - Może wreszcie do niego zagadasz.
- Ja w sumie sam nie wiem. Może w księgarni. - Max zawsze lubił tam siedzieć, w zasadzie to zwykłe chodziliśmy tam razem, no chyba, że akurat była pełnia, wtedy brunet musiał zostać w szkole. Czasami się zastanawiam, że życie jako wilkołak, czasami jest bardzo uciążliwe.
- Ja i tak się wyrwę z tamtąd po lody. - zaśmiał się Tomi.
Wziąłem do ręki szablę i skierowaliśmy się w stronę sali gimnastycznej.- Zbiórka! - zagwizdał pan Warner.
Zawsze lubiłem szermierkę, uczyłem się jej od dziecka, więc umiejętnościami dużo wyprzedzałem ludzi z mojego rocznika, dzięki temu niedawno zostałem kapitanem.
- Zanim zaczniemy chciałbym wam przedstawić nową uczennicę w naszej klasie. - powiedział patrząc na dziewczynę, której wcześniej nie zauważyłem. - Przedstaw się nam proszę.
- Hej, nazywam się Morticia Frump i jakiś czas temu się tu przeniosłam. - wypowiedziała wyraźnie zawstydzona.
Była bardzo ładna. Miała długie czarne włosy, które były teraz związane w kucyk, ciemne oczy i bladą cerę. Wpisywała się w moje gusta w stu procentach.
- Dobrze Morticio, słyszałem, że chcesz się zapisać na dodatkową szermierkę, to też muszę przedstawić ci naszego kapitana. - wskazał mi znaczącym ruchem głowy, abym do nich podszedł. - Poznajcie się proszę.
Wyciągnąłem do kobiety dłoń mówiąc:
- Gomez Addams, miło mi.
- Morticia Frump. - odrzekła podając mi rękę.
Teraz zauważyłem, że ma ona prześliczny uśmiech.
- Okej Gomez, dzisiaj ty prowadzisz trening, więc? - mówił dalej pan Warner, oczekując aż zadam polecenia.
Odwróciłem się do reszty osób stojących w rzędzie, których oczy były skierowane tylko w stronę nowej dziewczyny i powiedziałem:
- Zróbcie sobie małą rozgrzewkę nadgarstków i kolan, a ja zaraz powiem, co dalej. - po tym zdaniu ponownie spojrzałem na Morticię. - Trenowałaś już kiedyś? Muszę wiedzieć jakie są mniej więcej twoje umiejętności.
- W poprzedniej szkole chodziłam na zajęcia. - odparła.
- Długo?
- Cztery lata.
Skinąłem głową, a po paru minutach rozgrzewki zacząłem dobierać ludzi w pary na sparing. Morticia stała lekko zakłopotana, nie przydzieliłem jeszcze tylko jej.
- Pierwszą walkę zrobisz ze mną w parze, dobrze? - zapytałem, a ta uśmiechnęła się przytakując.
Ustawiliśmy się na przeciwko siebie i założyliśmy kaski.
- En garde.
Unieśliśmy szable. Ona wykonała pierwszy atak, a później, już samo dalej poszło. Nie sądziłem, że będzie takim ciężkim przeciwnikiem, ale i tak pierwszy punkt był dla mnie. Za drugim razem nie poszło tak łatwo, musiałem się bardziej wysilić przy unikach, bo była na prawdę dobra. Nagle poczułem ostrze na klatce. Trafiła mnie. Zobaczyłem, że prawie wszystkie twarze są skierowane na nas. Nikt nie zdobył punktu w walce ze mną od dawna. Teraz trzecia i ostatnia tura. Nie mogę przegrać. Szable obijały się o siebie, a dźwięki walki dało się usłyszeć w całym pomieszczeniu. W pewnym momencie, o mały włos się nie potknąłem, a to oznaczałoby porażkę. Stres minął w mgnieniu oka gdy koniec broni dotknął jej barku. Szybko oddychałem, a adrenalina buzowała w całym moim ciele.
- Gratulację. - powiedziałem chowając szablę za pasek. - Niezła jesteś.
- Dziękuję, ty też.
Do końca lekcji nie byłem w stanie oderwać od niej wzroku. Była inna niż dziewczyny, które dotąd znałem. Było w niej coś ujmującego i... przyciągającego.Kiedy wchodziliśmy do szatni, nie mogło obejść się bez „motywujących" komentarzy, ze strony moich przyjaciół.
- No to masz teraz konkurencję Addams. - powiedział z małym rozbawieniem Tomas.
- Fart początkującego. - odparłem, chociaż w rzeczywistości, bardzo mi tym zaimponowała.
- Ja tam nie miałem takiego farta. - dodał Max.
- Ciekawe dlaczego.
- Co sugerujesz?
- To, że zwykle, jak ktoś jest niezdarą to mu nie idzie w szermierce. - zaśmiałem się.
- Ja niezdarą?! - powiedział oburzony.
- A kto ostatnio się potknął na prostej drodze? - chłopak zmarszczył brwi świdrując mnie morderczym spojrzeniem.
- Skoro ty jesteś taki zwinny, to weź to sobie - wyparował i zabrał mi koszulę, którą położyłem na ławce.
- Ej oddawaj! - krzyknąłem próbując mu ją odebrać.
- Chcesz? To ją sobie weź. - odrzekł i zaczął iść w stronę drzwi, a ja bez namysłu poszedłem za nim w samych spodniach.
- Oddaj to Max. - chłopak dał rękę najwyżej jak potrafił, ale kiedy stanął odebrałem mu ubranie z łatwością, ponieważ byłem od niego wyższy. - Idiota. - skomentowałem, gdy ten zaczął się głośno śmiać.
Spojrzałem w bok i zamarłem. Z sali wychodziła właśnie Morticia rozmawiając z Tori i Alice, z którymi się przyjaźniłem. Najwidoczniej postanowiły się z nią zakumplować, jednak nie to było przyczyną mojej reakcji. Czarnowłosa dziewczyna właśnie zwróciła wzrok w moim kierunku. NAWET NIE ZAUWAŻYŁEM, KIEDY WYSZLIŚMY NA KORYTARZ! Moja twarz pewnie natychmiastowo zrobiła się czerwona. Szybko wróciłem do szatni, uderzając barkiem po drodze w mojego przyjaciela. Chciałbym się teraz zapaść pod ziemię. Było mi głupio, chociaż później nie żałowałem tego ani trochę.
CZYTASZ
All my dreams are black
Novela JuvenilMorticia Frump - dziewczyna, która zawsze dąży do swoich leców. Staje się popularna w szkole, a po jakimś czasie poznaje chłopaka, który wywróci jej życie do góry nogami. Gomez Addams - chłopak, który miał talent do pakowania się w kłopoty, poznaje...