Rozdział 4

42 5 0
                                    

Początek wakacji a ja musiałam siedzieć za ladą kawiarni mojej babci. W końcu skończyła się pora lanchu, więc mogłam chwilę odpocząć. Zabrałam książkę i zaczęłam czytać. Przerwał mi dźwięk dzwonka przy drzwiach oznajmiający wejście klienta. Odłożyłam lekturę i podeszłam do kasy. W drzwiach stał wysoki blondyn. Jego włosy były idealnie ułożone. Każdy kosmyk wydawał się znajdować na swoim miejscu. Gdy podszedł bliżej, mogłam przyjrzeć się jego oczom. Miały niesamowity głęboki odcień błękitu.

-Czy jeżeli zamówię kawę, będę mógł zadać ci jedno pytanie?- spytał opierając się o lade. Z takim głosem mógł zrobić wielką karierę. Przez chwilę myślałam. Co mi zaszkodzi jedno pyatnie?

-Zależy o co chcesz spytać.- uwielbiałam droczyć się z ludźmi.

-O której kończysz pracę?- popatrzyłam na niego i lekko uniosłam brwi. Nie odpowiedziałam na jego pytanie. Odeszłam jedynie od kasy i zaczęłam przygotowywać kawę.

-Nie odpowiedziałaś na moje pytanie.- powiedział kiedy podalam mu kawę.

-Spytałeś się czy możesz mi zadać pytanie. Pozwoliłam ci. Nie było mowy o żadnej odpowiedzi.

-Więc znaczne jeszcze raz. Odpowiesz na jedno moje pytanie?

-Niech ci będzie. Pytaj jeszcze raz.

-Okej. O której kończysz pracę?

-Kończę po 22.

-Przyjdę po ciebie. Do zobaczenia- powiedział wychodząc z kawiarni.

***

Przez cały kolejny tydzień Harry przychodził pod kawiarnie i po skończonej pracy odprowadzał mnie do domu. Rozmawialismy o wszystkim. Dzisiaj zaczynał się drugi tydzień naszej znajomości.
Gdy stanęliśmy przed furtką do mojego domu nastąpiła niezreczna cisza. Odwróciłam się tyłem do Harrego. Położyłam rękę na klamce. Zamierzałam ją nacisnąć gdy poczułam, że ktoś mnie obraca. Wpadłam na chłopaka. Harry nie czekając chwili, wpił się w moje usta.

-Pójdziesz ze mną jutro do kina?- spytał odrywając się ode mnie.

-Jutro pracuje. Chyba, że bardzo ci zależy, musisz porozmawiać z moja babcią czy mnie wypuści wcześniej.- odpowiedziałam przechodząc przez furtkę.

-Stawiasz mi ciężkie wyzwanie. Ale przyjmuje je. Szykuj się na jutrzejszą randkę.

-Czyli to randka, a nie zwykłe wyjście z przyjacielem do kina.- zawołałam otwierając frontowe drzwi. Nie usłyszałam jego odpowiedzi. Zamknęłam za sobą drzwi i pobiegłam do pokoju. Rzuciłam się na łóżko. Nie mogłam uwierzyć, że taki chłopak jak Harry zaprosił mnie na randkę.

***

Ktoś zakrył mi oczy rękoma i pocałował mnie w policzek.

-Steskniłaś się?- spytał siadając obok mnie na ławce.

-Wcale. Przynajmniej mogłam odpocząć trochę od ciebie.- jak zwykle odpowiedziałam sarkastycznie. Spojrzałam na Harrego. Widziałam na jego twarzy szeroki uśmiech odsłaniający jego idealnie proste i białe zęby.

***

-Nie zrobisz tego. Nie.- próbowałam wyrwać się mojemu chłopakowi z uścisku. Niósł mnie na pomost.

-Uwierz mi, zrobię to.- powiedział idąc już pomostem. Wierzgałam nogami i rękami. Nagle poczułam że spadam. Trafiłam do wody. Zaraz za mną skoczył Harry.

***

-Melinda- usłyszałam szept. Przestraszyłam się i upuściłam mop.

-Jezu. Nie strasz mnie. Chcesz żebym zawału dostała.- odwróciłam się i stanęłam naprzeciwko Harrego. Uśmiechnął się lekko i złączył nasze usta.

***

Ubierałam się do pracy gdy dostała esemesa. Jego treść mnie lekko zaniepokoiła.

"Hej. Nie dam rady cię odebrać po pracy. Moja babcia jest w szpitalu.
Harry."

"Hej. Napisz jak będziesz wiedział co się stało. Całusy, Mel."

Przypomniałam sobie jak kiedyś Harry opowiadał mi o swojej babci. Podobno miała poważne problemy ze zdrowiem. Postanowiłam, że po pracy wpadne do niego.

***

Wyrwałam się wcześniej z pracy. Zaparkowałam samochód na tyłach szpitala. Po drodze postanowiłam odwiedzić ciocię i wypytać się o babcię Harrego. Ruszyłam do tylnych drzwi, gdzie zawsze stały pielęgniarki z papierosami. Nie doszłam nawet do połowy drogi, gdy podświadomość kazała mi skręcić w dróżkę pomiędzy drzewami. Nie zaszłam zadaleko, gdy zobaczyłam znajomą burzę blond włosów. Nie był sam. Obok niego stała moja najlepsza przyjaciółka. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Dwie najważniejsze osoby w moim życiu zdradzały mnie. Nigdy nie przypuszczałabym, że mogłoby dojść do czegoś takiego. W tamtej chwili poczułam jak zaczynam rozpadać się na miliony kawałków. Do oczu napłynęły łzy. Stałam tak i nie mogłam wykonać ani jednego ruchu. Gdy Harry mnie zauważył i spojrzał mi w oczy zobaczyłam w nich żal. Wtedy odzyskałam władzę i mogłam się ruszyć. Odwróciłam się i pobiegłam do samochodu. Słyszałam jak chłopak biegnie za mną i woła mnie. Nie spojrzałam za siebie. Dotarłam do samochodu i wskoczyła do niego. Odpaliłam silnik w tym samym momencie, w którym Harry znalazł się przy masce samochodu. Wycofałam pojazd i skierowała go do wyjazdu. Spojrzałam w steczne lusterko i zauważyłam zrozpaczonego chłopaka w napadzie furii stojącego na środku parkingu szpitalnego. Po moich policzkach popłynęły łzy. Obraz przed oczami rozmazał mi się i nie widziałam już nic. Stanęłam na uboczu. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam po Toma. Po dwóch sygnałach odebrał.

-Hej.- powiedziałam głosem zachrypnietym od płaczu.

-Hej. Co się stało?- spytał troskliwie. Zawsze zachowywał się jak starszy brat, chociaż nim nie był. Znaliśmy się od dzieciństwa. Zawsze mogłam na niego liczyć, a on na mnie.

-Nie chcę narazie o tym gadać. Zabierzesz mnie do domu?

-Jasne. Za pięć godzin będę.- rozłaczylam się. Otarłam twarz z łez i ruszyłam do domu babci.

***

Wszystkie wspomnienia powróciły. Rana, którą leczyłam przez ostatnie kilkanaście miesięcy otworzyła się. Bolało tak samo jak wtedy.

Leżałam na łóżku wtulona w Toma. Od trzech godzin nie powiedział ani słowa. Pozwolił mi się wypłakać. W tej chwili potrzebowałam takiego przyjaciela.

Hejo.
Jak się podoba rozdział? Razem z moją SFAM zaczełysmy pisać one shoty. Jeżeli ktoś ma ochotę poczytać zapraszamy na pierwszy one shot pt."Dziewczyna w czerwieni". Drugi jest w trakcie przygotowań.
Miłego czytania.
Arrivederci, bitches

Only HumanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz