Drzwi lekko się uchyliły. Ostatni raz spojrzałam na przyjaciół i weszłam do pokoju. Było w nim ciemno. Jedynym źródłem światła była poświata rzucana przez księżyc. W pomieszczeniu znajdowało się jedynie duże łóżko i jedna komoda. Na ścianach nie wisiały żadne obrazy. W oknach nie było firan ani zasłon. Drewniana podłoga skrzypiała przy każdym kroku. Rudowłosa siedziała na łóżku. Była ubrana w białą koszule nocną. Odkąd weszłam nie powiedziała ani słowa. Po prostu siedziała i patrzyła w przestrzeń przed sobą. Nie zwracała na mnie uwagi. Podeszłam do niej i usiadłam obok. W chwili gdy siadałam dziewczyna z całej siły chwyciła moją rękę. Poczułam dziwne mrowienie w tyle głowy. Przed oczami zaczęły mi tańczyć czarne plamki. Czułam jak moje ciało zaczynało się napinać. Z każdą kolejną chwilą traciłam kontrolę nad swoim ciałem i umysłem.
Stałam na środku ogródka pełnego dziecięcych zabawek. Miałam na sobie różową sukienkę w białe gwiazdki. Na moich małych stópkach znajdowały się również różowe trampki. Zaczęłam szukać wzrokiem jakiejś znajomej twarzy. Jednak nikogo nie było. Żadnej żywej duszy. Nagle ciszę przerwał krzyk kobiety. Odwróciłam się w jego kierunku i zobaczyłam młodą dziewczynę trzymaną przez potężnego mężczyznę. Cały czas powtarzała jedno imię: FLORA. Próbowała mu się wyrwać. Widziałam jak po jej policzkach spływają łzy. W głowie pojawiło mi się jedno słowo MAMA. Chciałam do niej podbiec, jednak ktoś chwycił mnie w pasie i podniósł. Zaczęłam krzyczeć i wierzgać nogami. Z całej siły wołałam mamę. Nagle poczułam ukłucie w ramię. Obraz przed oczami zaczął mi się rozmazywać i po chwili nic już nie widziałam.
-Melinda.- słyszałam z oddali jak ktoś woła mnie po imieniu. Powoli otwarzyłam oczy i ujrzałam nad sobą twarz Daniela. Poczułam silny ból w tyle głowy. Chwyciłam się tam i spróbowałam wstać.
-Co się stało?- spytałam zdezorientowana. Zamknęłam oczy i spróbowałam sobie przypomnieć. Po chwili zalała mnie masa wspomnień z ostatnich kilku minut. Przerażona spojrzałam na przyjaciela. -Daniel. Powiedz mi co się stało.- rozkazałam mu. Miałam prawo wiedzieć co się stało.
-Po pięciu minutach od kiedy weszłaś do pokoju usłyszeliśmy twój krzyk. Weszliśmy do środka i zobaczyliśmy was. Leżałyście na ziemi. Dziewczyna
-Flora.- wtrąciłam mu.
-Flora leżała nieruchomo, a ty rzucałaś się i krzyczałaś. Gdy przerwaliśmy wasze połączenie na twoim nadgarstku pojawił się znak.- powiedział wskazując na mój nadgarstek. Spojrzałam na niego i rzeczywiście znajdował się tam jakiś symbol. Czarne linie łączyły się w nieznany dla mnie wzór. Dotknęłam go delikatnie opuszkami palców. Nie odczuwałam żadnego bólu. Nie czułam nic.
-Nie powiedziałeś mi całej prawdy.- czułam, że nie mówi mi wszystkiego. Znowu spojrzałam na niego. Nie winiłam go za to, że nie chce mi powiedzieć wszystkiego. Chciał mnie chronić.
-Nie.- powiedział patrząc mi prosto w oczy. W jego głosie wyczułam lekką nutę wyrzutów sumienia.
-Powiedz, muszę wiedzieć co się stało z Florą. Muszę z nią porozmawiać. Chcę, żeby mi to wytłumaczyła. Muszę znać odpowiedzi.- przybliżyłam się do Daniela. Chwyciłam go za ramię i spojrzałam głęboko w jego szmaragdowe oczy.
-Raczej już nie będziesz mogła z nią porozmawiać.- usłyszałam za sobą głos drugiego bliźniaka. Odwróciłam się w jego stronę. Stał oparty o ścianę niedaleko komody. Jego zawsze nieskazitelnie czysta i prosta koszula, wystawała teraz z jego spodni. Miała na sobie ślady jakiejś ciemnej substancji. Luce przejechał po niej ręką, jakby jednym ruchem dłoni chciał ją wyprasować.
-Dlaczego? Powiecie mi, czy będziemy bawić się półsłówkami?- wstałam i stanęłam naprzeciwko braci. Czekałam na ich odpowiedź.
-Bo ona nie żyje.- W drzwiach stał znajomy chłopaka. Jego blond włosy sięgały ramion, a niebieskie oczy przeszywały mnie. Wszystkie wspomnienia powróciły. Nie mogłam wykonać żadnego ruchu. Po prostu tam stałam i patrzyłam na niego. Rany, które goiłam przez ostatni rok znowu się otwarły. Znowu czułam ten sam ból.
-Co ty tu robisz?- spytałam odzyskując powoli kontrolę nad moim ciałem.
-Stoję, nie widać?- ten sarkazm wyczyłabym z drugiego końca świata.
-To widzę. Nie powinieneś być u swojej "babci"? Albo wiesz co, nie chce wiedzieć. Nie chce słyszeć twoich kolejnych kłamstw.- ruszyłam w stronę drzwi. Gdy byłam naprzeciwko blondyna wspięłam się na palce i szepnęłam na ucho -Pozdrów ode mnie Daiane chyba, że ona też ci się już znudziła.
***
Ze łzami w oczach przeszłam przez znajome drzwi wejściowe i skierowałam się do schodów. Przeskakiwałam po dwa stopnie. Niepewnie otworzyłam czarne drzwi znajdujące się na końcu korytarza. W środku na łóżku siedział brunet. Gdy mnie zobaczył zerwał się na równe nogi i podbiegł do mnie. Wtuliłam się w niego i rozpłakałam się na dobre.
-On wrócił.
Hejo.
Macie jakieś teorie dotyczące nieznajomego blondyna? Za wszelkie błędy przepraszam. Zachęcam do komentowania i gwiazdkowania.
Arrivederci, bitches
![](https://img.wattpad.com/cover/39209833-288-k982643.jpg)