ROZDZIAŁ CZWARTY

70 9 18
                                    

iv

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

iv. ❝Dalej ci mało?❝

⋆ ˚。⋆୨୧˚ ● ˚୨୧⋆。˚ ⋆

ZA DZIECIAKA NIE ROZUMIAŁAM TYCH WSZYSTKICH CIOTEK, które przestrzegały mnie, że czas po skończeniu szkoły pędzi dziesięć razy szybciej. Myślałam, że to tylko takie gadanie starszych babek którym tęskno za młodością.

Teraz kompletnie się z nimi zgadzam.

Jest czerwiec. Moja siostra pisze owutemy i kończy Hogwart. Snape był u mnie tylko dwa razy w przeciągu tego czasu i nie dowiedziałam się od niego niczego konkretnego.

Mija pół roku od śmierci Gideona.

No i powinnam składać wypowiedzenie.

Jednak tego nie robię.

Czuję się tu dobrze. O wiele lepiej niż w Ministerstwie.

Biorę głęboki oddech zanim podpiszę się pod listem do moich rodziców. Podjęłam decyzję, klamka zapadła.

Zostaję tutaj na stałe.

Nie obchodzi mnie już to, że zawiodę rodziców, zmarnuję swój potencjał, nie pójdę do żadnej wyższej akademii i do końca życia będę mieszkać w zapyziałym Hogsmeade. Mam to głęboko gdzieś.

Chce w końcu żyć dla siebie, nie dla kogoś.

Wiem, że moi rodzice są najprawdopodobniej wzburzeni. Dla nich, ważnych pracowników ministerstwa od których nie rzadko zależy życie wielu ludzi, niewyobrażalnym jest spokojne, skromne życie w małej wiosce.

Mi jednak nie jest potrzebne nic więcej.

Mam dach nad głową, własny pokój i przemiłych szefów-współlokatorów. Mieszkańcy są mili, a okolica przyjemna.

Nauczyłam się już, jak łatwo jest wszystko stracić. Nie chcę gonić za marzeniami moich rodziców, zaniedbując swoje własne.

— I jak, nabazgrałaś coś?

Czuję jak Otis zagląda mi przez ramię i patrzy na mnie pytającym wzrokiem. Powiedziałam mu o sytuacji z rodzicami i o mojej decyzji, więc od rana wypytuje mnie czy wysłałam im już ten list.

— Coś tam napisałam, nic ambitnego. Zresztą, mogłabym napisać nawet poemat, a rodzice i tak byliby zawiedzeni.

Wzdycham i składam kartkę na pół wkładając ją do śnieżnobiałej koperty. Kątem oka widzę jak mężczyzna marszczy swoje ciemne, krzaczaste brwi.

— Mówiłem ci już, co o tym sądzę. Wiem, że nie zastąpię ci starych, ale ja jestem z ciebie dumny. Wyrwałaś się spod presji wygórowanych wymagań i złapałaś byka za rogi. W końcu to twoje życie, masz prawo przeżyć je tak jak tylko chcesz.

Uśmiecham się na jego słowa. Miło jest mieć w nim wsparcie. Wiele to dla mnie znaczy.

— Dzięki, Otis. Cieszę się, że was mam.

GORZKA SŁODYCZ ⸺  s.snapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz