ROZDZIAŁ PIĄTY

88 11 35
                                    

v

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

v. ❝Och, Lizzie❝

                               ⋆ ˚。⋆୨୧˚ ● ˚୨୧⋆。˚ ⋆

NIE POTRAFIĘ OPANOWAĆ MORZA ŁEZ KTÓRE SPŁYWA PO MOICH POLICZKACH GDY WIDZĘ WŁASNĄ SIOSTRĘ BIORĄCĄ ŚLUB. To wszystko wydaje się być co najmniej nierealne, jakby było tylko głupiutkim snem.

Moja młodsza siostra ubrana jest w białą, długą i wystawną sukienkę przeszytą gdzieniegdzie błyszczącymi diamentami. Tren ciągnie się parę metrów za nią wraz z długim, eleganckim welonem, który spływa niczym wodospad po jej ciemnych, falowanych włosach.

Regulus Black to już nie jest nastolatek którego zapamiętałam z lat szkolnych. To dorosły, postawny mężczyzna. Jego oczy są szklane, a twarz czerwona, co tylko udowadnia mi, że darzy Adelaide szczerymi i silnymi uczuciami.

Podczas ceremonii nasz ojciec szlocha w rękaw swojej drogiej marynarki, a matka uwieszona na jego ramieniu udaje, że wcale nie robi tego samego.

W końcu moja siostra oficjalnie zostaje mężatką i niedługo później wszyscy zasiadają do stołów. Z racji pełnienia roli jej świadkowej moje miejsce znajduje się obok niej.

Z drugiej strony, na miejscu świadka, siedzi przeklęty Severus Snape. Mam go już po dziurki w nosie.

Nowożeńcy przyjmują falę gratulacji, a ja daję się porwać wujowi Harvey'owi do tańca. Później jakimś cudem trafiam w ramiona naszego kuzyna Paula i znajomego naszej matki - Josepha.

Nawet nie wiem kiedy siadam zmęczona na moje miejsce, a przy stole nie ma absolutnie nikogo. Nikogo oprócz Snape'a.

Dzielą nas dwa krzesła ale dalej czuję jego niekomfortowy wzrok na sobie.

— Nie gniewaj się na mnie, Fiono.

Prycham.

— Odczep się, Snape. Toleruję cię bo jesteś ważny dla mojej siostry, nie nadwyrężaj tego.

Dopijam wino ze stojącej przede mną lampki i rozglądam się po parkiecie. Uśmiech sam wpływa na moje usta gdy widzę jak szczęśliwi są tańczący ze sobą wolno Adelaide i Regulus.

— Nie sądzę abyś tolerowała mnie tylko dlatego — odpowiada sarkastycznie czarnowłosy, a ja biorę głęboki wdech. — Jeszcze do niedawna wcale nie byłaś tak opryskliwa.

— Bo jeszcze do niedawna nie wciągałeś mnie w szeregi organizacji która zamordowała mojego ukochanego.

Lodowaty głos wychodzi z moich ust, a ja nawet nie patrzę mężczyznę. Nie mam na to siły.

Nagle czuję szarpnięcie i mam ochotę wyrwać się i krzyczeć gdy Snape odrywa mnie od stołu. Nie robię tego jednak nie chcąc zwracać na nas uwagi więc grzecznie daje prowadzić się w stronę wyjścia z sali.

GORZKA SŁODYCZ ⸺  s.snapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz