Dzień powoli chylił się ku zachodowi. Gniewna krzątała się po izbie, roznosząc pierwszym gościom kufle piwa i talerze pełne parującego jadła. Anatazy stał za szynkwasem, w zamyśleniu opierając na nim ręce. Obserwował, jak izba wypełnia się gośćmi, czerpiąc niemałą przyjemność z faktu, że to on w dużej mierze się do tego przyczynił. Jego wzrok zatrzymał się na dłużej na Dziejarzu. Siedział, jak zwykle, w kapturze nasuniętym głęboko na czoło. Pałaszował kapustę, którą on sam mu przed chwilą podał. Palcami lewej ręki muskał kufel. „Ciekawe, o czym myśli" – przemknęło przez głowę Anatazemu. Na moment ich wzrok skrzyżował się, a gospodarz aż zadrżał. „Cokolwiek to jest, na pewno nie jest zbyt przyjemne". „Przecież nie wyleciał z tego Królestwa Nieb, czy jak on je tam zwie, za byle co"
Jego ponure rozmyślania przerwało odchrząknięcie Gniewnej, równie subtelne, jak ona sama. – Długo zamierzacie jeszcze tu siedzieć? – spytała bez ogródek Dziejarza. Oboje znajdowali się w zasięgu głosu Atanazego, więc ten mógł ich swobodnie podsłuchiwać. – Gospodyni moja miła, macie tak wyborne jadło, że grzechem byłoby się spieszyć z jego komsumpcją – rzekł swobodnie bajarz. Gniewna ledwo zdołała ukryć rumieniec. Kąciki jej ust lekko się podniosły. Wprawdzie nie bardzo wiedziała, co to znaczy „konsumpcja", ale znaczenie słów „wyborne jadło" rozumiała doskonale. Żeby jednak zachować resztki czegoś, co sama rozumiała jako własny honor, pokręciła głową z dezaprobatą i westchnęła.
– Macie pół godziny. Potem nie ma zmiłuj.
Tym razem to Dziejarz się uśmiechnął. Upił łyk piwa, otarł usta rękawem i rzekł: – Pół godziny. Zrozumiałem.
***
Bajarz punktualnie zjawił się na scenie punktualnie, zgodnie z zapowiedzią. Gości jeszcze przybyło od wczorajszego dnia, dało się to wyraźnie zauważyć. Mężczyzna odchrząknął. Wtedy jakiś głos z tłumu rzucił:
– Bajarzu, co się dzieje z człekiem, jak umiera?
Dziejarz nie wydawał się ani trochę zdziwiony pytaniem. Zdawał się jakby przewidywać, że ono padnie, być może właśnie w tym momencie. Przynajmniej takie wrażenie odnosiła Gniewna, która zajęła strategiczny punkt obserwacyjny w prawym kącie izby. „Bzdury" – ofuknęła sama siebie w chwilę po powstaniu tej, jakże dziwnej na nią myśli. Po prostu dobrze opowiada. Ta cała historia z byciem aniołem, cóż, szczerze w nią wątpiła. Pewnie wymyślił ją sobie i teraz dobrze na niej zarabiał. Nieważne. Co ważne, to to, że liczba gości była więcej niż zadowalająca, a Pod Samotnym turem znów było miejscem, w którym spotykali się wieczorem wszyscy wieśniacy. To myśląc, skupiła się z powrotem na Dziejarzu, który zaczął odpowiadać na pytanie rzucone z tłumu.
– Wiecie, to jest tak... od razu może was uspokoję, bo to jest rzecz, która wszystkich martwi: czym jest Piekło i czy ono naprawdę jest ostateczne? – Pytanie zawisło w próżni, a słuchacze wstrzymali oddech. Było tak cicho, że można było usłyszeć chrobot pazurków przemykającej gdzieś myszy.
– Więc, jest tak. Każdy człowiek, jak umiera, musi przejść Sąd Ostateczny. Nie ma od tego wyjątków. Wszyscy święci, których znacie, również przeszli taki sąd. Tylko że w ich przypadku trwał on niezwykle krótko. Dobre uczynki, ważone przez Stwórcę na specjalnie do tego stworzonej szali, szybko pokazują, dokąd powinien udać się przesłuchiwany. Podobnie jest w przypadku złoczyńców. Tu rozstrzygnięcie, dokąd mają pójść, odbywa się równie szybko. Najgorzej jest z ludźmi, którzy są przeciętni – lub uczynili w życiu wiele dobrego, ale i także wiele złego. Wówczas przesłuchanie trwa znacznie dłużej. Sąd odbywa się w obecności zaledwie kilku osób: anioła Stróża zmarłej duszy, który go broni, pokazując w jak najlepszym świetle; Piotra, który jest Najwyższym Oskarżycielem i Stwórcy – Najwyższego Sędziego.
CZYTASZ
Z wyboru
FantasiaKażdy człowiek ma swojego anioła stróża. Ich jedynym zadaniem jest strzec powierzonych im przez Stwórcę ludzi. Co jednak się stanie, jeżeli anioł zbuntuje się przeciwko Temu, Który Jest Światłem i postanowi działać na własną rękę? [opis roboczy. Ok...