rozdział 17

149 6 0
                                    

     Nie pozwolił mi na to. Wziął moją brodę w palce i uniósł ją. Musiałam teraz patrzeć na jego oczy i naprawdę miałam ochotę swoje zamknąć.
- Co się dzieje?- spytał łagodnie.
- Nic. Masz rację, nie przyjęłabym takiej pomocy. Możemy już iść?
- Jak mi powiesz, co się dzieje. Odkąd przyszliśmy na ten basen zachowujesz się dziwnie inaczej.
- Wydaje Ci się.
- Nie, uśmiechasz się częściej, co nie zdarzało Ci się wcześniej w naszym towarzystwie zbyt często. Wiem też, że to wymuszony uśmiech. Jestem dobrym obserwatorem. Gdy jesteś smutna próbujesz to zatuszować uśmiechem- jak?- więc powtórzę ostatni raz: Co się dzieje?
- Nic. Naprawdę.
      Czułam się dość skrępowana tym, że mnie  tak przejrzał. Jeszcze stałam tam tylko w stroju kąpielowym i jak sobie to uświadomiłam to chciało mi się płakać.
- Możemy już iść, proszę.
      Westchnął.
- Skoro tego chcesz.
      Najbardziej chciałam wrócić do domu. Zakopać się pod moją kołdrą i nie wychodzić stamtąd przed następne 3 lata. Puścił mnie, ale dalej się we mnie wpatrywał. Nie wiem, dlaczego nadal tam stałam zamiast odejść. Przeklinam swoją głupotę. Trwaliśmy tak w tym zawieszeniu, aż nie zaczął się do mnie przybliżać. Automatycznie się cofałam dopóki nie wpadłam plecami na ścianę. Położył ręce po obu stronach mojej głowy i przyglądał mi się z bezczelnym uśmiechem. Mi oddech uwiązł w gardle. Wpatrywałam się w jego oczy. Nie, ja w nich tonęłam. Ta chwila trwała zbyt długo, ale nie potrafiłam jej przerwać. Może to złe określenie. Nie chciałam jej przerywać. Uświadomiłam sobie w tym momencie, że zupełnie dla niego przepadłam. I nieważne, ile będę w stanie to wypierać: Tak jest. Ręka chłopaka powędrowała do moich włosów. Zaczął się nimi bawić.
- Nadal chcesz tam wracać?- zapytał cichym, zachrypniętym głosem.
Przełknęłam ślinę. Nadal wpatrywaliśmy się sobie w oczy. Po chwili spojrzenie chłopaka przeniosło się na moje usta. Pokręcił jednak głową i zaczął się ode mnie odsuwać, puszczając wcześniej moje włosy. I w tamtym momencie uświadomiłam sobie, że nie chciałam by to robił. Złapałam go za nadgarstek. Spojrzał na mnie, ale nie wydawał się być tym zdziwiony. Zamiast tego jego bezczelny uśmiech jeszcze się poszerzył. Byłam gotowa zaryzykować. Może i byłam głupia. Z pewnością tak było, ale nie mogłam już dłużej udawać. Z powrotem przyszpilił mnie do ściany i wcisnął w moje usta najbardziej brutalny pocałunek, na jaki chyba go było stać. Odwzajemniłam go. To było dziwne uczucie. Niby całowaliśmy się już wcześniej na imprezie, ale to było całkiem coś innego. Nasze języki się ze sobą plotły. Dalej stałam oparta o ścianę. On jedną rękę trzymał na moim biodrze, drugą na policzku. Nie wiedziałam, co mam zrobić ze swoimi rękami, więc po prostu miałam je opuszczone luźno wzdłuż ciała.
- Co was tak długo - usłyszeliśmy głos Noaha- Oj wybaczcie. Nie chciałem przeszkadzać.
- A to zrobiłeś- powiedział Caden.
- Już uciekam.
      Brunet westchnął i odsunął się ode mnie. Nie wiedziałam jak mam się zachować, więc tylko się w niego wpatrywałam.
- Uduszę go- Zaśmiałam się. Tak niekontrolowanie i szczerze- naprawdę lepiej już wracajmy.
   Chyba nie chciałam tego robić, ale kiwnęłam głową. Zignorowałam wszystkie dwuznaczne spojrzenia i po prostu wróciłam do jacuzzi. Miałam ochotę walnąć Noaha za jego szeroki uśmiech na ustach. Spojrzałam na zegar i kurde nie dziwię się, że wreszcie poszedł nas szukać. Nie było nas jakieś 20 minut. Gdy to sobie uświadomiłam jęknęłam w duchu. Nie chce nawet myśleć na ile niezręcznych pytań będę musiała odpowiedzieć dziewczynom. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę i wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że czas najwyższy wyjść. Przebierałam się w łazience kląc się w duchu. Teraz już nie miałam odwrotu. Spojrzałam na swoje odbicie i aż się skrzywiłam. Wory pod oczami, pojedyńcze krosty. Gdy weszłam do salonu byli tam sami faceci. Kurwa. Usiadłam na kanapie, dokładnie w tym samym miejscu, gdzie kilka godzin temu.
- To czemu was tak długo nie było?- zapytał Lukas. Kurwa.
- Nie wasza sprawa - skwitował Caden i już żaden się nie odezwał. Betty i Olivia weszły do środka. Moja przyjaciółka zlustrowała wzrokiem pomieszczenie i jej wzrok spoczął na mnie. Uśmiechnęła się, ale nie był to dobry uśmiech. Zwiastował kłopoty. Usiadła obok mnie, a Betty koło niej. W tym momencie do salonu weszła też Emma, która usiadła po mojej drugiej stronie.
- Co zamawiamy do jedzenia?- spytał jak gdyby nic Caden, gdy już wszyscy przyszli.
- Pizzę?- spytał Noah. Ponieważ nikt się nie sprzeciwiał przeszliśmy do wybierania. Nie wiem, co to za pizzeria, ale naprawdę mają tu duży wybór. Mimo wszystko postawiłam na klasykę, czyli pizza z kurczakiem.
Zamówiliśmy około 8/9 placków pizzy, więc poczekamy na to około godziny.
- Mam włączyć jakiś film?- zapytał Caden.
- Ta, może film, co się dzieje między Cadenem, a Sophią- chyba niektórzy nie umieją odpuścić. Konkretnie Liam. Caden nie wyglądał jakby wielki kłopot sprawiało mu mówienie o tym, ale mi owszem.
- A może film pod tytułem: zamknij ten ryj?- powiedział ostro Caden i nie spodziewałam się czegoś takiego po nim.
- Jako wasi przyjaciele- zaczął Noah, ale mu przerwałam.
- Wy nie jesteście moimi przyjaciółmi. Znajomymi co najwyżej.
     Może byłam niemiła, ale taka już moja natura.
- I tak ty powiesz swoich przyjaciółkom, a Caden nam, więc możecie.
- Właśnie, więc się już zamknij.
   Ja najpierw sama muszę się dowiedzieć, na czym stoimy, żeby o tym mówić.
- Dobrze, zagrajmy może w coś- zaproponowała Stella i byłam jej za to wdzięczna.
- W co?- spytał Lukas.
- Może w kalambury?
- W parach?- spytał Aiden i przysięgam, że to on teraz mnie najbardziej irytuje z tej zgrai. Caden już chciał coś powiedzieć.
- Dobrze, może być i w parach.
  Chyba wszyscy się zdziwili na moje słowa.
- No co? Jestem pewna, że Aiden będzie z chęcią w parze z Emmą.
- A, dlaczego ty masz za mnie decydować z kim mam być w drużynie?
- A dlaczego nie?
- To gramy?- spytała Lily.
- Tak- powiedziałam- macie planszówkę, czy zainstalujemy grę na telefon?
- Telefon - powiedział Noah.
    Ostatecznie Aiden naprawdę był z Emmą. Lukas ze Stellą, Lily z Liamem, Aria oczywiście z Noahem, a Olivia z Betty, więc oczywiście ja musiałam być z Cadenem. Nie było tak źle. Wszystkim świetnie szło pokazywanie i odgadywanie. Mieliśmy na swoim koncie kilka punktów. Dopóki Aria z Noahem nie zaczęli wyczyniać czegoś, co przypominało gody kogutów. Nikt nie wiedział o co im chodzi, więc się poddaliśmy. Oni natomiast powiedzieli, że to były wilkołaki. No chyba ich coś boli. Graliśmy dopóki nie przyszła pizza. Kiedy już przyszła z ulgą wzięłam jedzenie do ust. Naprawdę dziwnie dobrze spędzało mi się czas w ich towarzystwie. Około 5 zgodnie stwierdziliśmy, że czas najwyższy się zbierać.
     Zapakowałyśmy się do mercedesa i Olivia nas porozwoziła. Dziewczyny chyba stwierdziły, że to nie jest odpowiedni moment na pytania i zostawią to sobie na kiedy indziej. Przekroczyłam próg domu, a mama już tam była.
- Gdzie byłaś tak długo?
- Em, siedziałyśmy z dziewczynami u Ari i oglądałysmy film. Trochę się zasiedziałyśmy.
- Czemu nie byłaś w szkole?
      Przecież nie powiem jej prawdy.
- Eee, stwierdziłyśmy, że zrobimy sobie jeden dzień wolnego. Przepraszam.
- Sophia dziecko. Ja nic nie mówię. Byłam w twoim wieku, ale musisz się wziąć w garść. Twoje oceny są bardzo złe.
- Wiem mamo. Poprawię je. Właśnie w tej sprawie. Wykupisz mi przyspieszony kurs hiszpańskiego? Znalazłam jakiś na promocji za 21 funtów.
- Dobrze. Idź teraz odpocznij. Źle się czujesz?
- Jestem trochę zmęczona.
- To prześpij się dziecko.
      Tak właśnie zrobiłam.

Chyba zrobię z tego dylogię. Mam jeszcze dużo do zamieszczenia i chyba wolę zrobić dwa opowiadania po mniej rozdziałów niż jedno z 40 rozdziałami. Co sądzicie?
Miłego dnia ❤️😘

nobody breaks my heart [16+] ( Break #1) [ Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz