Rozdział 4

184 14 21
                                    

Pov: Julita
Kilka koncertów mieliśmy już za sobą. Bardzo je pokochałam. Ta energia, widzowie, radość na ich twarzach, były cudowne.

Dzisiaj graliśmy w Białymstoku. Byłam już przezwyczajona do meet&great i nie stresowałam się już tym tak bardzo. Wiadomo stres zawsze był, ale już nie tak duży.

Gdy wybiła godzina 13 znowu z Bartkiem usiedliśmy na naszej ściance. Dostałam od jednej z widzami takiego pięknego, wielkiego, różowego flaminga. Bardzo jej za to podziękowałam. A Bartek... Hmm no Bartek no cóż... Dostał żel do mycia i zapach do auta. Nie no bardzo praktycznie rzeczy co nie?

Wszystkie prezenty po spotkaniu odłożyliśmy na zaplecze i znowu poszliśmy razem coś zjeść. To była taka nasza tradycja przy koncertach. Najpierw meet, a później jedzonko.

Tym razem postawiliśmy na zwyczajną pizzę. Ja wzięłam margarite na pół z Fausti, a Bartek i Patryk capriczioze(idk jak się piszę~autor)

Jesteśmy tak podzieleni, że jak my w czwórke mamy meet&great to w tym czasie Hania, Świeży, Wika i Kostek idą coś zjeść, a jak my skończymy to oni idą, dlatego jak nasza czwórka zjadła tamci już swoje spotkania skończyli. Poszliśmy na ostatnie próby i zaczynamy się szykować.

Tym razem ubrałam się tak:

Koncert rozpoczynał się o 18, tak jak zawsze

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Koncert rozpoczynał się o 18, tak jak zawsze. Na szczęście była dopiero 16 więc mam jeszcze chwilę czasu. Właśnie z Genziakami robiliśmy ćwiczenia głosu. Wika po swoich meet&greatach trochę się źle czuła, ale musiała jakoś zagrać koncert.

*18*

Widzowie zaczęli strasznie głośno krzyczeć "GENZIE, GENZIE" i tak w kółko. Wbiegliśmy na scenę i koncert się zaczął. Znowu była świetna atmosfera i świetna energia, pomimo tego, że Wika się gorzej troszkę czuła.

Po koncercie wsiedliśmy do busa i wracaliśmy do Krakowa. Następnego dnia okazało się, że Genzie i niektórzy operatorzy złapali jakiegoś wirusa. Zaczęło się od Wiki potem Kostek, Swieży, Natalka i tak dalej. Ja się na całe szczęście jakoś trzymałam i nic mi nie było, aż do czasu...

Pov: Qry
Całe Genzie oprócz Julity dostało jakiegoś zatrucia. Najprawdopodobniej to przez m&g więc zakazali przytulania się. Stwierdziłem, że w sumie to dobry pomysł, żeby przejść się gdzieś na rynek czy coś. Zadzwoniłem do niej, a ta się zgodziła.

Podjechałem po nią pod same drzwi. Wyglądała ślicznie. Weszła do auta i się ze mną przywitała.

-Hejkaa, co tam u ciebie?- zapytała.

-Całkiem dobrze, a u ciebie? Słyszalem, że u was tam i Genzie i Natalka i Ala jakiegoś wirusa złapały.- powiedziałem

-Ja się całkiem dobrze trzymam, nic mi nie ma, ale za to najgorzej chyba że świeżym. Dziś go złapało, a on był w pociągu. Współczuje mu- powiedziała dziewczyna.

-to co, może na jakąs herbatę i ciastko?- zaproponowałem

-brzmi świetnie, możemy jechać.

Pov: Julita

Byliśmy już całkiem daleko od domu G. Nagle... Zlapało mnie... Strasznie chciało mi się wymiotować. Powiedziałam Patrykowi, żeby się zatrzymał, bo nie dam dłużej rady.

-Czekaj, czekaj jesteśmy niedaleko mnie. Pojedziemy do mnie do domu.

*W domu Patryka*

Pobiegłam szybko do łazienki i zaczęłam wymiotować. Patryk przyszedł szybko do łazienki trzymać mi włosy. Gdy było już trochę lepiej usiadłam na kanapie, a Qry zaczął szukać jakiś leków.

Wzięłam tabletki i trochę lepiej się poczułam.

-Julitka wiesz, że nie możesz w takim stanie jechać do siebie do domu? Zostajesz u mnie- oznajmił

-Jeju Patryk naprawdę bardzo dziękuję, tyle dla mnie robisz- powiedziałam

Szczerze. Zaimponował mi tą pomocą. Nie wiem co się stało, ale jakoś teraz na niego trochę inaczej patrzyłam. Już nie tak jak na kumpla...
Ale kto wie może to tylko głupie zauroczenie.

Patryk rozłożył mi kanapę i dał mi koc.
Napisałam na naszej grupie ekipowej.

Ekipa osobnicy🤟

Świeżynka❄️
Ze mną fatalnie, leżą właśnie na podłodze w pociągu

Świeżynka❄️Ze mną fatalnie, leżą właśnie na podłodze w pociągu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Baranek🐏
Współczuje, ze mną też masakra

Nati(mama)
Ja chyba za chwilę umrę

Juliś kuliś
Mówiłam, że mi nic nie ma...
Siedzę u Qrego na chacie i rzygam
Pozdro, jest masakra


Pov: Qry
Jezu ona nawet jest piękna jak jest chora... Dlaczego na nią teraz tak patrzę. Przecież byliśmy tylko przyjaciółmi... Ale teraz jak ja na nią spojrzę inaczej...

-------------------------------------------------
Słowa: 660
Nie ma tym razem dużo słów, ale trochę się dzieję.
Mam nadzieję, że narazie się wam podoba🫶

Dzięki PlynDoMyciaNaczyn17 naprawdę świetnie się je czyta.

No daj gwiazdkę nooo🥺

(nie) idealna paraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz