Will Monet

1K 43 4
                                    

Właśnie wylądowałam. Zerknęłam na telefon I dopiero teraz zauważyłam, że przyszła mi wiadomość. Jakiś nieznany numer do mnie napisał cytuje ,,Czekam koło apteki". Poszłam pod aptekę i zanim poraz drugi miałam zerknąć na telefon usłyszałam:
-Hailie?-popatrzyłam do przodu i zobaczyłam jakiegoś blondyna. Posłałam mu zimne spojrzenie I pewna siebie odpowiedziałam:
-Tak, a ty?- Powiedziałam niewzruszona tym że zaskoczył się moim tonem głosu.
-Will. Twój brat.- Aha brat.
-Fajnie.- Powiedziałam obojętnie i podałam mu rękę. On się na nią popatrzył przez chwilę i szybko ją uścisnął.
-Willu?Mógłbyś mi powiedzieć coś o zasadach w waszym domu? Albo coś o reszcie mężczyznach w waszym domu?-Spytałam go.
-Emm jasne... To może choć na jakiegoś burgera?- Spytał mnie w niepewności.
-Chyba podziękuję. Jadłam w samolocie.-Powiedziałam mu, Jejku jak ja kocham patrzeć na zmieszanych ludzi!
-Ookej. To choć!Podaj mi tę walizkę.- podziękowałam i odrazu zerknęłam na czarne auto nie znam się na markach ale wiem że było bagate i ruszyłam w jego kierunku.
-Mogę wiedzieć skąd wiesz że TK moje?- Spytał mnie z zdziwienia i z dalszą niepewnością. Prychnęłam.
-Trzeba połączyć pewne kropki. Jesteście bogaci, raczej nie przyjechałeś tu jakimś staruszkiem nie?-On pokiwał głową i ruszył szybkim krokiem w stronę auta.Zanim wsiadłam podałam mu swoją walizkę i założyłam okulary przeciwsłoneczne. Kocham te okulary. I ruszyliśmy. Przez chwilę siedzieliśmy w pięknej ciszy lecz On musiał ją przerwać.
-Czym się Hailie interesujesz? Co lubisz? Opowiadaj o sobie?-Spytał mnie ja patrząc się w okno Odpowiedziałam.
-Ostatnio zmarła mi mama i babcia więc nic się takiego przez te 2 dni nie działo- o wspomnienie o mamie poczułam taką gulkę w gardle.- Interesuje się biznesami. Czytam różne książki o bogatych ludziach. W jednej z książek jest wspomniane o naszym ojcu...-W tym momencie Will mi przerwał.
-Jak to? Skąd wiesz, kim jest nasz ojciec? Podobno mama Ci nic nie mówiła!-powiedział te słowa szybko, a kiedy zdjęłam okulary i popatrzyłam na niego zimnymi oczami Powiedziałam.
-Po pierwsze nie przerywaj mi!- prawie te słowa wykrzyczałam dalej trzymając taką mimikę twarzy jaką miałam- A po tragicznie już tłumaczę.-To Powiedziałam spokojnie i teatralnie skończyłam zdanie.-Camenden Monet. Coś Ci to nie mówi? Kiedy przeczytałam tę nazwisko takie jak moje w książce odrazu poszperałam coś w internecie. Okazało się że Lisadey Monet zmarła w tedy co ja 12 miesięcy puźniej. Camenden się załamał i przez około 3 miesiące żył w żałobie jeżdżąc po świecie. Jakimś cudem się pozbierał a ja 9 miesięcy później się urodziłam.-Powiedziałam to szybko bez zastanowienia się. Will patrzył na mnie przez kilka długich sekund kiedy nagle ktoś przed nami zaczął trąbić.
-Kurwa Will!-krzyknełam na niego kiedy zorientowałam się że jakieś auto prawie w nas wjechało znaczy my w nie wjechaliśmy. Will zjachał na pobocze i staliśmy tak długo że w końcu Powiedziałam.
-Mogę prowadzić?- Spytałam go ostro może ciut za ostro.
-Nie!Jesteś jeszcze mała!-Patrzył na mnie jak na idiotkę. Zacisłam szczękę i wyszłam z auta.
-Ja pierdolę, kurwa mać!- usłyszałam za sobą. Poszłam do bagażnika i go otworzyłam. Poszperałam w walizce i znalazłam to... moje prawo jazdy. Poszłam do drzwi od strony kierowcy i krzyknęłam by wysiadł. On posłusznie wysiadł i wsadziłam mu w ręce dowód i wymijając go weszłam do auta oczywiście od strony kierowcy. On przez trzydzieści sekund stał I oglądał dokument aż w końcu nie trąbnełam. Will szybkim krokiem wsiadł do auta i zaczęła się easy pytania.
-Od ilu lat można mieć prawo jazdy w Angli?-
-Nie wiem. Napewno nie od czternastu.
-No właśnie. To jakim ty kurwa cudem masz prawko.-
-Mama spotykała się z mężczyzną który zdawał na prawo jazdy egzaminem i kiedy zobaczył mnie zadawał mi pytanka i wyszło że wszystko umiałam. Poszłam na egzaminy i zdałam na 100% za pierwszym razem.
-Aha.-Był mega zdziwiony.
-Czy ty się kiedyś uśmiechałaś?-Kiedy tylko te słowa padły ja gwałtownie zachamowałam i stanęłam. Staliśmy tak z 2 i mogłobyć ich ale do Willa ktoś zadzwonił zobaczyłam na wyświetlaczu tylko ,,Vincent".
-Halo?Vine wszystko w porządku. Spokojnie. Mieliśmy małą awarie. Już jesteśmy w drodze. Halie jest bardzo fajna i ambitna i ma prawko!Znaczy co? No pa Vince porozmawiamy w domu.- I się rozłączył. Słabo. Czy to moja wina? Nie.
-No to jedziemy?-Spytałam a on pokiwał głową. Jakieś 20 minut byliśmy pod rezydencją. Piękna willa naprawdę.
-Piękna- szepnełam sztywno do Willa. Uśmiechnął się.

°•●□■□○•°
Widzę że podoba wam się książka!Bardzo dziękuję za gwiazdeczko i komentarze
10 gwiazdek next

Bajo

Rodzina Monet○Vince płeć żeńskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz