rozdział 3.

855 24 13
                                    

Rankiem obudził mnie pulsujący ból głowy. Czułam się, jakby ktoś uderzał młotem w moje skronie. Próbując zebrać myśli, usiadłam na łóżku i rozejrzałam się po pokoju. Światło dzienne wpadające przez zasłony było zbyt jasne, a każdy dźwięk wydawał się zbyt głośny.

Spojrzałam na moją śpiąca u mojego boku przyjaciółkę. Dobrze, że poprzedniego wieczoru zdążyłam zmyć z jej twarzy makijaż aby ten się nie odbił na poduszce.

Impreza z poprzedniego wieczoru pozostawiła po sobie nie tylko bałagan w mojej głowie, ale także wspomnienia szumu fal i zapachu morskiej bryzy. Pamiętam, jak siedzieliśmy na plaży, śmiejąc się i rozmawiając, podczas gdy ognisko migotało w tle. Śmiech, muzyka i taniec na piasku tworzyły atmosferę, którą trudno było zapomnieć.

Z trudem wstałam z łóżka, czując, jak ból głowy powoli ustępuje. Skierowałam się do łazienki, aby opłukać twarz zimną wodą. Chłodne krople przyniosły chwilową ulgę, pozwalając mi skupić się na poranku. Wiedziałam, że muszę zebrać siły na nadchodzący dzień.

Zeszłam na dół, czując pod stopami chłód biało-marmurowych schodów. W kuchni zastałam ciszę, przerywaną tylko tykaniem zegara. Włączyłam ekspres do kawy i usiadłam przy stole, starając się uporządkować swoje myśli.

Mój telefon zaczął wibrować. Sięgnęłam po niego, po odblokowaniu ekranu odczytałam powiadomienia. Weszłam na InstaStory dziewczyn. O japierdole. Zdjęcia i filmiki z poprzedniej nocy. Jebane debilki wstawiły to po pijaku!

Na podwórku zaczęły się zbierać chmury. Czyli nici z wyjścia gdziekolwiek. Zaparzyłam sobie kawę i wzięłam kubek do salonu. Usiadłam na kanapie, próbując zebrać siły na sprzątanie.

Podniosłam się z kanapy, postanawiając zacząć sprzątanie. Wiedziałam, że muszę uporządkować nie tylko dom, ale i swoje życie. Przeprowadzka do nowego miasta miała być nowym początkiem, ale wciąż czułam się zagubiona. Może ta wyprowadzka  była znakiem, że zmiany są tuż za rogiem.

Deszcz za oknem zaczął padać mocniej, bębniąc o szyby. Krople wody tworzyły delikatną melodię, która działała kojąco na moje zszargane nerwy. Zamknęłam oczy, wsłuchując się w ten dźwięk, i przypomniałam sobie, jak bardzo deszcz był dla mnie symboliczny – przypominał mi zarówno o bólu, jak i o odnowie.

Gdy zaczęłam sprzątać, usłyszałam kroki na schodach. To był David, mój brat. Zawsze miał talent do pojawiania się w najmniej odpowiednich momentach.

— Wyglądasz jak zombie — zauważył z przekąsem, wchodząc do salonu.
— Dzięki, to miło z twojej strony — odpowiedziałam, starając się nie brzmieć zbyt sarkastycznie.
— Właśnie siostra — podrzucił paczka papierosów — Jutro jedziesz ze mną i robimy małe rozeznanie w mieście. Co ty na to?
— Mamy jechać jebane 42h tylko po to by zrobić rozeznanie?
— Żebyśmy wiedzieli co jest gdzie mniej więcej.
— Tylko po to?
— Ta. Ale w sumie poznamy też tamtejszych ludzi, może znajdziemy kogoś w naszym wieku. No kto wie siostra, kto wie.
— Kiedy byśmy mieli wyjechać?
— Rodzice są tam jak na razie na miejscu, wymienimy się z nimi. Polecałbym ci wziąć już kilkanaście rzeczy, żeby w późniejszym czasie samochód nie był przeładowany, jak będziemy się przeprowadzać.
— No dobra — ruszyłam powolnym krokiem do sypialni. Gdy weszłam, zamknęłam za sobą drzwi.

Wyciągnęłam z szafy jakieś cztery walizki i rozpoczęłam pakowanie ubrań, których miałam multum. Pomału składałam każdą rzecz, rozpoczynając od tych najmniejszych, kończąc na tych wielkich. 

Po piętnastu minutach zamykałam już trzecią walizkę. Postanowiłam spalić stare zdjęcia. No bo w końcu jak wyjeżdżam, to nowi ludzie będą ważni w moim życiu. Oczywiste to było, że Michael i Clara zostaną osobami najważniejszymi dla mnie do końca. 

__________________________________________

Trasa nie przebiegała wygodnie. Miałam dość siedzenia w jebanym fotelu od 13 jak nie więcej  godzin.  Spojrzałam na brata, który niewzruszony prowadził całą maszynę. Kurwa, zachciało mi się.

W końcu zauważyliśmy tabliczkę miasta. Wjechaliśmy od razu w jakieś osiedle, tam gdzie znajdował się nasz nowy dom. Mike próbował do mnie dzwonić, lecz telefon naładował mi się dopiero niedawno. Od razu oddzwoniłam.

— Hej, sorry że nie odbierałam ale telefon mi padł — powiedziałam, poprawiając włosy na bok. W między czasie David wyciągał moje walizki.
— Nic się nie stało, mała. Gdzie ty jesteś?
— Noo, w Nowym Yorku.
— Nie odzywałaś się długo i okazuje się że jesteś w Nowym Yorku i to beze mnie. Przecież wy mieliście wyjeżdżać niedługo.
— Tak, ale z bratem robimy rozeznanie na mieście. Będziemy za dwa, góra pięć dni. Pa skarbie — zanim coś zdążył powiedzieć, rozłączyłam się i ruszyłam z pozostałymi walizkami.

Z rodzicami minęliśmy się na autostradzie z tego co mówił brat.

Weszłam do środka, oglądając wszystko po kolei. Myślałam, jak to wszystko będzie wyglądać. Studia, praca, przeprowadzka do nowego miasta...no wiecie, to mnie martwiło. Martwiło mnie to, że mogę stracić moich znajomych. I chłopaka.

Z natarczywych myśli wyrwał mnie brunet, który stanął przede mną.

— Vera, o czym ty znowu myślisz? Pójdziemy na studia! Będziemy żyć jak prawdziwi studenci! Imprezy, alkohol i jeszcze raz imprezy.
— Chciałbyś.
— Mówisz o tym incydencie? Boże, młoda to było dawno. Musisz w końcu zapomnieć

Tylko, że o tym nie łatwo było zapomnieć.

Spojrzałam na Davida i westchnęłam głośno, zakładając ręce na piersi. Zaniosłam dwie walizki do mojego pokoju, który o dziwo był oznaczony literą V.

O kurczaki. Ten pokój był większy niż ten  w Seattle.  Okna były duże, były też małe, pięknie ozdobione wszystko zajebiście zrobione. Byłam w siódmym niebie.

— Podoba się? — usłyszałam brata za sobą — słuchaj, ja już tu jestem któryś raz. Więc jak będę cię poznawał z jakimiś ludźmi, nie zdziw się jak reszta będzie wykrzykiwała moje imię.

Że co kurwa?

— Spokojnie, Veri. Po prostu dużo tu spędzałem czasu, zanim się tu przeprowadziliśmy. To naprawdę świetne miejsce i myślę, że szybko się tu odnajdziesz.

Starałam się przetrawić tę informację. David był zawsze towarzyski, ale nie wiedziałam, że zdążył zdobyć tutaj tylu znajomych. Z jednej strony czułam się nieco niepewnie, ale z drugiej strony cieszyło mnie, że będę miała wsparcie

.— Mam nadzieję, że masz rację — powiedziałam, wciąż patrząc na pokój z zachwytem.

— Zaufaj mi. — David klepnął mnie lekko w ramię. — Teraz chodź, poznasz kilka osób. Warto wiedzieć, kto tu jest kim

.Z lekkim niepokojem, ale i ciekawością, podążyłam za bratem. To nowe miejsce, nowi ludzie, nowe możliwości. Może ten rozdział w moim życiu będzie bardziej ekscytujący, niż się spodziewałam. Może czekały na mnie niespodzianki, których jeszcze nie mogłam sobie wyobrazić.

Wiedziałam jedno – byłam gotowa na wszystko, co miało nadejść.

__________________________________________

                  cherriesatnight - 26.05.2024

Dzisiaj jeden z krótszych rozdziałów, ale mam nadzieje że się spodoba.

#1 Twist of fate - At the turn of loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz