rozdział 12.

456 11 5
                                    

Przebierałam widelcem w talerzu, spoglądając na moich rodziców. W ostatnim okresie miałam problemy z jedzeniem, o których mało mówiłam rodzicom. Przejawy tego już się pojawiały w wieku 12 lat. Nie chciałam ich zamartwiać. Wiedziałam, że gdyby dowiedzieli się o moich zmaganiach, ich troska tylko by się nasiliła. A ja chciałam chronić ich przed tym bólem.

Mama siedziała naprzeciwko mnie, zamyślona, a tata przeglądał jakieś dokumenty, próbując zignorować ciężką atmosferę przy stole. Odkładałam jedzenie z jednej strony talerza na drugą, starając się ukryć brak apetytu. Każde przełknięcie było dla mnie jak wyzwanie, a smak jedzenia zdawał się zanikać.

― Vera, wszystko w porządku? ― zapytała mama, przerywając ciszę, która ciążyła nam wszystkim jak ołów.

Podniosłam wzrok i uśmiechnęłam się, próbując wyglądać jak najbardziej przekonująco.

― Tak, mamo. Po prostu jestem zmęczona.

Mama spojrzała na mnie z troską w oczach, ale nie dopytywała. Wiedziała, że czasem lepiej nie naciskać. Tata, choć zajęty swoimi sprawami, rzucił mi krótkie, pełne zrozumienia spojrzenie. Miałam wrażenie, że oboje domyślali się, że coś jest nie tak, ale nie wiedzieli, jak się do tego zabrać.

Próbowałam zjeść choć trochę, żeby nie martwić rodziców, ale każdy kęs był dla mnie wyzwaniem. W głowie miałam tysiące myśli. Moje problemy z jedzeniem były tylko jednym z wielu wyzwań, które musiałam pokonać. Obawiałam się, że każde przełknięcie może spowodować, że znów trafię do szpitala, a tego chciałam uniknąć za wszelką cenę.

Kiedy skończyliśmy posiłek, wstałam od stołu i wzięłam talerz, idąc w stronę kuchni. Mama poszła za mną.

― Vera, jeśli kiedykolwiek będziesz chciała porozmawiać, wiesz, że zawsze jesteśmy tu dla ciebie, prawda? ― powiedziała cicho, kładąc rękę na moim ramieniu. Jej dotyk był ciepły i kojący, ale również przypominał mi o mojej samotnej walce.

― Wiem, mamo. Dziękuję ― odpowiedziałam, starając się ukryć łzy, które napływały mi do oczu. Próbowałam być silna, ale czułam, że jestem na skraju wytrzymałości.

Czułam, że muszę znaleźć sposób, żeby poradzić sobie z tymi problemami. Nie tylko dla siebie, ale też dla mojej rodziny. Wiedziałam, że muszę być silna, ale czasem to było takie trudne. Jednak wiedza, że mam wsparcie rodziców, dawała mi siłę, by walczyć dalej. Tylko czy to wystarczy?

__________________________________________

Siedziałam w pokoju przy laptopie, próbując zająć czymś myśli. Mój brzuch burczał z głodu, ale próbowałam to zignorować. Wpatrywałam się w ekran, przeglądając przypadkowe strony internetowe, starając się nie myśleć o jedzeniu. Moje zaburzenia odżywiania zaczęły się w wieku 12 lat. Miałam problem cokolwiek przełknąć. Dużo razy trafiałam w tamtym okresie do szpitala.

Usłyszałam pukanie do drzwi. Ruszyłam się z łóżka i otworzyłam je. Oparłam się o framugę, dostrzegając posturę Theo. Jego obecność była niespodziewana, ale jednocześnie nieco pocieszająca. Był jedną z niewielu osób, które wiedziały, przez co przechodzę.

- Co tu robisz?

- Przyszedłem zobaczyć, jak się czujesz. Do tego dostałem informację od twojego ojca, że mało jesz. Ktoś musi cię kontrolować.

- To nie twoja sprawa.

- Właśnie moja. Nie mówisz nic nikomu, co się z tobą dzieje. Nikniesz w oczach. Młoda... - westchnął i przejechał dłonią po włosach - Boimy się o ciebie.

- Nie ma czego - machnęłam ręką, próbując go zbyć, ale wiedziałam, że to nie zadziała. Theo zawsze był uparty, kiedy chodziło o moje zdrowie.

#1 Twist of fate - At the turn of loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz