rozdział 39.

95 2 0
                                    


Dni do wyścigu zbliżały się nieubłagalnie. Stresowałam się jak nigdy wcześniej. Myśli o nadchodzącej rywalizacji wciąż wracały, a z każdą chwilą czułam, jak napięcie rośnie. Wiedziałam, że ten wyścig to coś więcej niż tylko próba prędkości i umiejętności. To była sprawa honoru i przetrwania.

Jednak tamtego ranka postanowiłam, że nie będę pozwalać stresowi przejąć kontroli. Obudziłam się wcześnie, czując, że potrzebuję chwili dla siebie. Theo jeszcze spał, jego oddech był równy i spokojny. Uśmiechnęłam się do niego, a potem delikatnie wysunęłam się z łóżka. Ubrałam się szybko i wyszłam na balkon, by zaczerpnąć świeżego powietrza.

Świt nad Nowym Jorkiem zawsze był piękny. Miasto budziło się do życia, a ja mogłam na chwilę zapomnieć o wszystkich zmartwieniach. Wzięłam głęboki oddech, ciesząc się spokojem tej chwili.

Przejechałam dłońmi po lekko tłustych włosach, poprawiając je, po czym spojrzałam ponownie na chłopaka, leżącego obok mnie. Uśmiechnęłam się lekko, cmokając go w czoło. Pomału się poruszył, otwierając oczy. Spojrzałam na niego, po czym lekko na łokciach oparłam się o jego klatkę piersiową. Spoglądnął na mnie, uśmiechając się.

— Dzień dobry — pocałowałam go w szyję.

— Dzień dobry, jak tam z rana? — chłopak złożył pocałunki na moim czole i policzku.

— A no nawet dobrze.

— No widzę że coś się dzieje, Vera. Stres przed wyścigiem, hm?

— No. Jako jedna z nielicznych kobiet ze zgrupowania się ścigam.

— Ścigasz się z Eleną. Masz szczęście, że się zgłosiła.

— Organizator nadal nie wie o naszej współpracy — po moich słowach Theo złapał mnie za dłoń.

— I niech nie wie. Mogą nas zdyskwalifikować za to. A jak nas wyjebią z Death Race to jesteśmy skończeni na kolejnych wyścigach przez pół roku — machnął wolną dłonią.

— Rozumiem. Wezmę prysznic.

— To ja się ogarnę i zejdziemy potem na śniadanie.

Cmoknęłam chłopaka w czoło. Wstałam z łóżka i powolnym krokiem ruszyłam do lazienki.

Stres i stres. Ostatni okres właśnie taki był. Stresowałam się wyścigami, ponieważ miałam się ścigać z typem z ekipy z Rosji. To miał być jeden z wyścigów, w którym ktoś mógł żyć...a ktoś mógł zginąć. Albo zostać niepoważnie zraniony.

Weszłam do łazienki i odkręciłam prysznic. Gorąca woda spływała po moim ciele, rozluźniając napięte mięśnie. Starałam się wyrzucić z głowy wszystkie myśli o nadchodzącym wyścigu, ale było to trudne. Obraz trasy, samochodów i rywali nieustannie powracał.

Wyścig z ekipą z Rosji był wyzwaniem nie tylko pod względem umiejętności, ale także psychologicznym. Wiedziałam, że muszę być skoncentrowana i opanowana, aby nie popełnić żadnego błędu. Była to jedna z tych sytuacji, gdzie najmniejszy błąd mógł kosztować życie.

Wyszłam spod prysznica i owinęłam się ręcznikiem. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. W moich oczach dostrzegłam cień strachu, ale i determinacji. Musiałam uwierzyć w siebie i w swoje możliwości.

Kiedy wróciłam do sypialni, Theo już był gotowy. Uśmiechnął się do mnie, a ja poczułam, że jego obecność dodaje mi otuchy.

— Gotowa na śniadanie? — zapytał, wyciągając do mnie rękę.

#1 Twist of fate - At the turn of loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz