Rozdział 20

5.8K 210 41
                                    

Federico:

- hahaha cieszcie się póki możecie hahaha, bo Paolo jest blisko i zrobi z Tobą ty mała suko gorsze rzeczy niż ja chciałem!- krzyknął ten kurwa jebaniec a wtedy poczułem jak Elena dosłownie słabnie
- Elena kochanie... otwórz oczy- mówiłem do niej ale ona nie reagowała- wezwać Bernarda!- krzyknąłem do swoich ludzi ,a po chwili usłyszałem znowu śmiech tego kurwa psychola
- taka delikatna...taka wrażliwa i niewinna...hahah a tu siedzi w sidłach samej bestii....hahah cóż za paradoks prawda Moretti- w jego oczach widziałem czysty obłęd, ten człowiek zapewne zniszczył teraz jakąś część mojej Eleny, a gdy widziałem co jej robił to chciałem rozjebac go na kawałki na miejscu, ale wiem że tutaj zemsta będzie smakowała dużo bardziej na zimno. Położyłem na chwilę Elenę w mojej marynarce a następnie podszedłem powoli to tego ścierwa, chwyciłem jego szyję jedną ręką i podniosłem do góry patrząc jak się dusi
- już niedługo nie będzie Ci tak do śmiechu mój drogi....ponieważ jak sam stwierdziłeś....ta bestia osobiście się Tobą zajmie, bez żadnej litości, bez żadnych skrupułów....to będzie brutalne, bolesne zdychanie - wysyczałem przez zęby a na koniec rzuciłem nim o ziemię - zabrać go do piwnicy, on jest mój - zawarczałem tym razem do swoich ludzi a Ci go od razu wzięli.

Kurwa tak mało brakowało żeby skrzywdził bardziej Elenę, tak niewiele brakowało bym ją stracił...ten jebaniec Paolo musi zginąć i to kurwa jak najszybciej, wziąłem mój telefon i wybrałem numer do Carlo
- siema stary co tam się u Ciebie odjebuje? Już szukam tego człowieka więc jak będę coś miał to przyjadę - oznajmił szybko
- chce to kurwa mieć na wczoraj - ponownie zawarczałem i się rozłączyłem. Wróciłem do Eleny która nadal była nieprzytomna, wziąłem ją delikatnie na ręce i wraz z moimi ludźmi wracaliśmy do auta.
Usiadłem na tylnim siedzeniu innego auta a ochroniarz zaczął jechać , musieliśmy pojechać do innej naszej rezydencji tak dla naszego bezpieczeństwa, jednak mam coraz to większe obawy co będzie dalej, w tak krótkim czasie tyle osób okazało się być zdrajcami, to dla nasz szok ale i nauczka żeby nie ufac nikomu. Gdy podjechaliśmy pod dom na dworze czekał już Bernard, szybko otworzył drzwi i wraz z pielęgniarką delikatnie ją wyjęli
- co się stało Federico ?- zapytał Bernard
- ktoś próbował ją zgwałcić, zdążyłem ale...sprawdź i tak wszystko - powiedziałem wkurwiony
- oczywiście, zajmę się nią delikatnie - oznajmił po czym zabrał moją Elenę.
Ja poszedłem do domu nalałem sobie szklankę whisky po czym wypiłem ją całą naraz.
- Federico?- usłyszałem nagle głos mamy, ja usiadłem na fotelu i schowałem twarz w dłoniach
- kurwa tak niewiele brakowało a by ją skrzywdził - powiedziałem cicho, wtedy poczułem jej dłoń na moim ramieniu
- ale liczy się to że zdążyłeś synu, a Elena jest już bezpieczna - powiedziała spokojnie - czy to ten człowiek który tak krzyczał i go zabrali do piwnicy, chciał skrzywdzić Elenę?- dopytał
- tak...a najgorsze w tym jest to iż to był jej przyjaciel, który jak się okazało jest parszywą, kłamliwą gnidą - oznajmiłem
- a zatem musi zapłacić za to co zrobił synku- mówiąc to pocałowała mnie w czoło - ma cierpieć - dodała po czym wstała i dolała mi whisky, a następnie wyszła.

Westchnąłem ciężko ale wstałem i poszedłem na dół, gdy wszedłem do piwnicy, ten szmaciarz leżał na podłodze związany, zdjąłem powoli swoją marynarkę po czym ją odwiesiłem, następnie podwinalem rękawy od koszuli i kucnąłem przed ryjem tego kurwiszona
- wiesz Luka, w mojej rodzinie kiedyś byli prawdziwi rzeźnicy, tacy z powołania i ja miałem ten zaszczyt uczyć się od jednego z nich patroszenia jak i skórowania zwierzyny....i powiem Ci lubię tę formę, ponieważ można najpierw porozmawiać jeszcze z delikwenem, który zdycha w męczarniach - powiedziałem spokojnie - Panowie powiesić te świnie na haku - zarządzałem a moi ludzie nabili go plecami na hak. Zawył z bólu i próbował się szarpać
- na twoim miejscu nie rzucalbym się tak, tylko bardziej będziesz cierpieć - zaśmiałem się a po chwili wstałem i poszedłem do szafki z narzędziami, wziąłem specjalny nóż do takiej roboty, ostrzałkę i przed ryjem tego skurwiela zacząłem go ostrzyć- masz coś nam do przekazania od twojego szefa czy bawimy się od razu?- zapytałem patrząc mu w oczy
- pierdol się z tą swoją dziwką - mówiąc to splunął na ziemię a ja zacząłem się śmiać
- wiesz mi ,tak zrobimy ale to później, a teraz pozwól że nauczę Cię ostatniej rzeczy w twoim zasranym życiu ...bo widzisz skórę zdejmuję się w ten sposób, że najpierw przecina się ją wzdłuż całych nóg od strony wewnętrznej do pachwin- gdy to mówiłem to wszystko wykonywałem na żywo, na nim, a on krzyczał - a następnie powoli zdejmuję z tuszy razem ze skórą na łapach w tym przypadku stopach - kontynuowałem to a on tylko krzyczał i ryczał jak jakaś baba. Gdy zdjąłem jego skórę z jego nóg poszedłem po swoją szklankę z whisky i stanąłem przed nim - ojojoj chyba krwawisz kolego, pozwól że odkaże te ranę - i podałem jego nogi alkoholem ze szklanki, ten jeszcze głośniej się wydarł po czym zemdlał - co za pizda nie chuj, długo nie wytrzymał, ale to nie koniec - zaśmiałem się do swoich ludzi a oni mi wtórowali.
Po chwili jednak drzwi do piwnicy się otworzyły, gdzie stał w nich jeden z moich ludzi
- doktor Bernard prosi szefa na górę, Panienka Elena nie może się uspokoić - oznajmił więc szybko poszedłem do zlewu umyć swoje ręce i pobiegłem na górę
- nie dotykaj mnie....nie chce - słyszałem jej płacz już na korytarzu, gdy tylko wszedłem do sypialni zobaczyłem skuloną Elenę, która okrywała się kocem oraz Bernarda który kuca niedaleko jej. Podszedłem szybkim krokiem do Eleny po czym klęknąłem przed nią
- piękna, już jestem...co się stało?- zapytałem patrząc w jej oczy
- oooni mnie dotykali ale ja nie chcę Federico - powiedziała słabo - bbboje się - dodała , położyłem powoli swoją dłoń na jej policzku a ona sama momentalnie rzuciła się na mnie chowając w moich ramionach
- ciiii piękna, to jest lekarz, jest nasz nie zrobi Ci krzywdy - powiedziałem spokojnie, a ona uniosła swoją głowę patrząc w moje oczy
- ufam już tylko Tobie Federico - powiedziała szeptem , nie dziwię jej się, jej rodzice to kłamcy, jej najlepszy przyjaciel to kłamca ...- nie zostawiaj mnie samej z nikim ...nigdy- mówiąc to wtuliła się na nowo we mnie, a wtedy do pokoju wparował Carlo
-  wybaczcie że przerywam ale mam informację - oznajmił a Elena spojrzała na niego - ej stary czemu masz koszulę we krwi?- zapytał Carlo a Elena wtedy przeniosła wzrok na moje ubranie
- skóruje świnie....

No witam Was moje kochane wattpadziątka w ten słoneczny dzionek 🤩🤩🤩jak się podoba rozdział?

Piękna i Mafiozo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz