Rozdział 25

5.3K 195 49
                                    

Elena:

- nie bałaś się o siebie i o to że ten skurwiel Cię znalazł tylko o mnie?- zapytał Federico ewidentnie niedowierzając w moje słowa ale nim cokolwiek zdążyłam powiedzieć rozległ się straszny huk, następnie padł strzał a ja spojrzałam na Federico przerażona. Nie mam pewności czy to w naszą stronę strzelono, czy mój ukochany jest ranny, no bo ja nie czuje żadnego dodatkowego bólu
- uciekajcie dzieciaki - usłyszałam zachrypnięty głos Maxa , spojrzałam w stronę skąd dochodził jego głos i on stał przed nami, jakby zasłaniał nas i wtedy upadł na jedno kolano - no już, jazda mi stąd - dodał mierząc z broni przed siebie, a po chwili zobaczyłam jak na jego plecach pojawia się coraz to większa plama krwi.
- Max!- krzyknęłam i szybko wstałam z Federico, teraz przed nami pojawili się nasi ludzie i zaczęli strzelać w różnych kierunkach, my z Federico wzięliśmy Maxa pod ramię i staraliśmy się go zabrać w bezpieczne miejsce, jedynym takim okazała się być piwnica. Gdy zeszliśmy na dół strzały stały się bardziej ciche a ja patrzyłam na Maxa który przyjął naszą kule na siebie i ciężko oddychał - wytrzymaj Max.... proszę - powiedziałam z łzami w oczach chwytając go za rękę , a on uśmiechnął się blado
- ważne że Tobie nic nie jest Elena - powiedział słabo, całe moje życie miałam ojca który mnie nie kochał a teraz gdy odnalazłam prawdziwego któremu na mnie zależy to leży i się wykrwawia!
- Bernard jest w drodze, trzymaj się stary - odezwał się poważnie Federico po czym objął mnie ramieniem, nawet przestałam czuć ból w ręce i całym barku z tych emocji.

Po chwili drzwi się otworzyły a przez nie wleciał niczym tornado lekarz. Podszedł do mnie i otworzył swoją torbę
- zaraz się zajmę Panienką - oznajmił a ja pokazałam ręką na Maxa
- najpierw Max - powdzialam twardo
- Panienka jest świeżo po operacji więc ..
- do jasnej cholery Bernard, mój ojciec się wykrwawia więc masz nim się zająć w pierwszej cholernej kolejności!- wydarłam się na niego a on od razu posłusznie zaczął opatrywać Maxa. Federico szczerzył się jak głupi a Max był zaskoczony - no co?!- zapytałam zirytowana
- nic, nic...moja kobieta widzę umie rządzić - zaśmiał się Federico, więc machnęłam na niego ręką i przewróciłam oczami, spojrzałam na Maxa a jemu poleciały łzy, zaczęłam się martwić że to koniec
- nazwałaś mnie swoim ojciem- oznajmił słabo a wtedy dotarło do mnie że tak było, ale o dziwo nie przeszkadzało mi to
- tak...bo w tym krótkim czasie Ty okazałeś mi więcej emocji, uczuć, zainteresowania i obroniłeś mnie , bardziej niż człowiek z którym się wychowywałam tyle lat - mówiąc to sama poczułam jak pojedyncza łza poleciała z moich oczu
- sprawiałas moja kochana Eleno że to wszystko nabrało sensu, moje życie nabrało sens - gdy tylko to powiedział to jego głowa bezwładnie opadła a oczy zamknęły się , przerażona ścisnęłam z całych sił jego rękę
- tato...tato ..tato błagam nie zostawiaj mnie!- krzyczałam
- zemdlał, ale żyje...proszę się nie martwić myślę że będzie dobrze, kula ominęła najważniejsze narządy.- powiedział lekarz a mi ulżyło. Wtedy ponownie otworzyły się drzwi a w nich stanął jeden z ochroniarzy, kojarzę tego człowieka
- teren czysty, można wyjść do góry - oznajmił po czym czekał aż pójdziemy
- weź chłopaków i pomóżcie Bernardowi przewieźć Maxa do kliniki - zarządził Federico a ja czuję jak z każdą chwilą coraz bardziej kocham tego człowieka, on jakby jako jedyny wiedział co potrzebuje i czego oczekuje.

Po chwili Federico wziął mnie na ręce i powoli kierował się na górę i szczerze dom to istne pobojowisko, wszędzie zniszczenia, co chwilę jakiś trup leży ...ehhh nie wiem czy kiedykolwiek przywyknie do tego. Mój kochany mafiozo posadził mnie na fotelu z tego co zostało w salonie i mnie  obserwował uważnie

- wszystko dobrze Elena?- zapytał delikatnie a ja pokiwałam palcem żeby zbliżył się do mnie, gdy to zrobił jednak wciąż za mało to powtórzyłam ruch palcem , Federico zbliżył się jeszcze bardziej a wtedy ja tak po prostu pocałowałam go , dziko, szaleńczo, namiętnie, jakby jutro nie miało nadejść. Przelałam wszystkie swoje nagromadzone uczucia w ten pocałunek, a Federico nie był mi dłużny , szybko oddał każdy pocałunek z taką samą żarliwością. Już po chwili nasze języki tańczyły w jednym rytmie, jego ręce błądziły po moim ciele a ja chciałam teraz rzucić się na niego i poczuć go całego
- ekhm - przerwało nam nagle chrzakniecie, niechętnie oderwaliśmy się od siebie i przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy , Federico uśmiechnął się ciepło a następnie położył swoją dłoń na moim policzku, przymknęłam na ten gest oczy .
- co jest tak ważne że nam przeszkadzasz?- zapytał wciąż patrząc mnie
- proszę wybaczyć Państwo Moretti ale mamy kilku jeńców oraz chłopaki wciąż gonią Paolo - oznajmił a mnie serce szybciej zabiło na określenie Państwo Moretti, Federico zaczął szczerzyć się jeszcze bardziej do mnie a na końcu puścił mi oko.
- przyprowadzić ich do nas - zarządził chłodno a facet od razu poszedł - nooo Pani Moretti - zaczął cwaniacko - po wszystkim zamierzam porządnie i ostro zająć się Panią - wyszeptał w moje usta aż na całym moim ciele dostałam gęsiej skórki i szczerze....marzę o tym żeby tak właśnie zrobił.
Po chwili weszło chyba z 15 facetów którzy mieli związane ręce a następnie uklękli przed nami ze spuszczonymi głowami, za nimi stanęło kilku naszych ludzi z bronią i mierzyli do nich . Federico pocałował mnie krótko a następnie wstał - czy jest tu ścierwo które celowało do mojej kobiety!- zawarczał przez zęby Federico, on naprawdę zawsze mnie zaskakuje jak szybko potrafi się z czułego i kochającego mężczyznę przeistoczyć w zimnego i bezwzględnego , mafijnego potwora. Po krótkiej chwili gdy nikt nie odpowiedział na jego pytanie, Federico spojrzał na mnie - zamknij oczy jeśli chcesz kochanie - powiedział cicho a po chwili podszedł do jednego z tych ludzi i wbił mu nóż koło serca , następnie zaczął jakby coś wycinać,a gdy skończył wyjął nóż i następnie z całej siły wyjął ręką jego serce, ten człowiek dławił się własną krwią a po chwili bezwladnie upadł, ja zaslonilam usta dłonią i nie wiedziałam co stanie się dalej - ostatni raz pytam, czy jest tu kurwa do ścierwo które mierzyło i chciało zabić moją kobietą!!- tak się wydarł Federico że miałam wrażenie iż dom zaraz się rozpadnie do końca
- ttto....oooon- odezwał się jeden z nich kiwając na innego głową.
Wtedy Federico podszedł do niego od tył i chwycił go boleśnie za włosy
- przeproś te Panią - wysyczał mu do ucha a on kiwnął głową na nie- jeszcze będziesz błagał i przepraszał - dodał a po chwili wziął jakiś pręt który wystawał ze ściany i dosłownie wbił mu to w jego dupę tak że wyszedł ten pręt jego penisem. Na to kilkoro jeńców zesikało się od razu a ten któremu to zrobił wył z bólu leżąc na ziemi.
Federico spojrzał na moją zapewne przerażoną jak i zszokowana twarz po czym podszedł powolnym krokiem. Gdy był koło mnie znowu był tym delikatnym i wrażliwym Federico którego tak pokochałam, wyjął coś z marynarki a następnie wziął moją rękę i włożył na mój palec niesamowity złoty pierścionek z niebieskim kryształem
- stałaś tutaj teraz u mojego boku jak prawdziwa żona Capo, widziałaś mnie Eleno w mojej najmroczniejszej odsłonie a mimo to jesteś wciąż ze mną.... Elena zostaniesz moją żoną?....

No dzień dobry moje kochane wattpadziątka po świętach?🤩🤩🤩jak tam jajeczka, kiełbaski i sałatka ziemniaczana?😂😂😂bo ja mam dosyć😂😂i oczywiście czekam na waszą opinię jak podoba się rozdział 🤩🤩🙈🙈🙈

Piękna i Mafiozo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz