➳|ᶜʰᵃᵖᵗᵉʳ ᴵᴵᴵ|➳

90 17 14
                                    

Wchodząc do domu nie spodziewałem się zastać zmartwionego rodzica, który siedziałby na fotelu w salonie z wkurzonym wyrazem twarzy, czekając tylko jak jego dziecko powróci do domu całe i zdrowe. Taki scenariusz nigdy nie miał miejsca, w końcu nawet przestałem go oczekiwać. Byłem w końcu łowcą, więc powinienem móc o siebie zadbać, martwienie się sprawiało tylko problemów. Nie była to droga silnego człowieka a tym bardziej syna dwóch potężnych rodów.

Mimo tego nie zdziwiłem się gdy ujrzałem Willow, moją siostrę, przysypiającą na schodach prowadzących na górę.

Ciężar całego dnia jakby zleciał mi z ramion, uśmiechnąłem się nawet.

Dźwięk zamykanych drzwi wybudził ją z niewygodnego snu. Otworzyła szybko oczy od razu spoglądając na mnie a zrelaksowana, do tej pory, twarz, zupełnie zmieniła swój kierunek. Jej oczy zabłysły gniewną szarością, która odebrała przyjemny błękit z jej tęczówek.

- Aiden Henry Gravenor, czy Ty jesteś normalny?

Przewróciłem oczami zaczynając ściągać ubłocone buty a dziewczyna chyba dopiero teraz zwróciła uwagę na mój wygląd.

- W błocie się tarzałeś? - skrzywiła się wstając w końcu ze schodów.

Miała na sobie piżamę w kotki walczące z jednorożcami laserową bronią. Jasno brązowe włosy związała w skarpetki. Wyglądała jakby dopiero wróciła z polowania i wzięła szybki prysznic, z jej rozjaśnionych końcówek wciąż kapała woda a rana na policzku tylko sprawiła, że coś zabolało mnie w sercu.

Ujrzała, że patrzę, jednak nie skomentowała mojego zmartwienia. Wiedziałem, że rany były konsekwencjami polowań, jedną z cen takiego życia, mimo tego bolało mnie, że nie mogę obronić własnej siostry przed złem. W końcu sama pchała się do samego środka cyklonu.

- Powiesz coś czy będziesz się tylko gapił i brudził korytarz? - westchnęła zakładając ręce na biodra, chyba powoli traciła cierpliwość.

Jakoś nie mogłem się zdobyć na wiele, tak naprawdę chciałbym ją jedynie przytulić i wypłakać każdy szczegół dzisiejszego dnia.

- Próbowałem się pogrzebać, jak widać na załączonym obrazku - pokazałem na siebie - Nie wyszło mi.

To dostatecznie przeważyło szalę, dostałem po głowie.

- Ostatni raz Cię kryję przed ojcem - ostrzegła, jednak oboje dobrze wiedzieliśmy, że kłamie jak z nut - Znowu byłeś z Connor'em?

- Nie, właściwie to zabiłem trenera.

Dużo rzeczy mną motywowało, największą z nich było jednak zmęczenie i zupełnie wyczerpanie psychiczne jakie odczuwałem.

Niespodziewanie dla wszystkich, Willow prychnęła śmiechem.

- Że Morozova? Tego przystojnego łowce co w jeden dzień rozniósł gniazdo Ozarków Howlerów? - upewniła się - Nie chce Cię obrażać, braciszku ale no...cholera, szanujmy się. Już prędzej uwierzę, że uprawiałeś seks z Connor'em w tym błocie.

- Dlaczego akurat z Connor'em?! - oburzyłem się, przez chwilę nawet odzyskałem parę sił - Przecież nienawidzę typa! I NIE JESTEM GEJEM.

Zmrużyła oczy, jakby przez chwilę przemyśleć sprawę mojego upośledzenia.

- Kocham Cię ale czasami jesteś największym debilem jakiego znam.

Nie dała mi nawet czasu do namysłu, odwróciła się plecami i poszła na górę. Moje oburzenie w tym czasie sięgnęło zenitu.

Co za krowa.

➳➳➳

Nie sądziłem, że kąpiel może być nieprzyjemna, wręcz nie do zniesienia. Wiele razy musiałem się myć z ranami, które niemiłosiernie szczypały pod bieżącą wodą. To właśnie było dla mnie definicją niedogodności. Przynajmniej do dzisiejszej nocy. Patrzyłem na swoje nagie ciało a jedyne co mogłem ujrzeć była rozmazana krew na moich dłoniach, która nie chciała zejść nie ważne jak mocno próbowałem ją zetrzeć. Szorowałem tak mocno aż moja własna krew nie zabarwiła wody. Nie powstrzymało mnie to, ból nie był istotny, właściwie nawet miałem ulotną nadzieję, że właśnie on będzie potrafił zmyć prawdziwą zbrodnie. Po godzinie czasu nie miałem siły się nawet ruszyć. Do szóstej rano nie potrafiłem zamknąć oczu, leżałem jedynie w lodowatej już wodzie widząc przed oczami tak wiele okrutnych obrazów jak tylko mój mózg był w stanie mi przesłać.

The Hunt |boyxboy|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz