rozdział 8.

555 14 3
                                    

Przebudziłam się dopiero w moim pokoju. Ja pierdole, co się stało? Jedyne co pamiętałam to zabójstwo Tony'ego... Zabiłam człowieka. Boże, moja matka by mnie zabiła, gdyby się dowiedziała.

Do pokoju wszedł David, Cam i Vicky. Blondynka podbiegła do mnie, a jej ręce znalazły się wokół moich ramion.

— Jak się czujesz, słońce? — poczułam jej dłonie gładzące moje plecy.

— Jest dobrze... ale kurwa, zabiłam człowieka.

— Właśnie dlatego twoja mama nie może się dowiedzieć, bo ciebie udusi — po tych słowach Cam się wyprostował, opierając się o ścianę.

— Aż tak poważnie by nie było — usłyszałam głos mojego brata, który przyszedł z balkonu. Nie wiem, jakim cudem on tam się znalazł.

Wszyscy usiedli na łóżku albo znaleźli sobie miejsce na podłodze, otaczając mnie jak ochronny kokon.

— Vera, zrobiłaś to, co musiałaś. Tony był zagrożeniem dla nas wszystkich — powiedział David, patrząc na mnie z powagą.

— Wiem, ale to nadal boli. Czułam, jak jego życie uchodzi... — odpowiedziałam, próbując uspokoić roztrzęsione myśli.

— To normalne, że się tak czujesz. Zabicie kogoś, nawet w obronie własnej, nigdy nie jest łatwe. Ale pamiętaj, że nie byłaś sama. Byliśmy tam z tobą — powiedział Cam, starając się dodać mi otuchy.

— Wszyscy mamy teraz krew na rękach — dodała Vicky. — Ale to było konieczne. Musieliśmy go powstrzymać, żeby ocalić siebie.

W ciszy, która zapadła, poczułam, jak wszyscy starają się przetrawić to, co się stało. Każdy z nas miał swoje demony, ale w tej chwili byliśmy razem.

— Wiesz co, Vera? — zaczął David, przerywając ciszę. — Może powinniśmy zrobić sobie dzisiaj wolne. Spędzić czas razem, zrelaksować się. Wszystkim nam się to przyda.

— Masz rację. Może to pomoże nam się trochę odciąć od tego wszystkiego — odpowiedziałam, czując, że to może być dobry pomysł.

— No to co? Może zrobimy coś do jedzenia? — zaproponowała Vicky. — Vera, co powiesz na jakieś twoje ulubione danie?

Uśmiechnęłam się lekko, doceniając jej troskę.

— Może spaghetti? Dawno nie jedliśmy czegoś normalnego — odpowiedziałam.

— Spaghetti brzmi świetnie. Pójdę po składniki — powiedział Cam, wstając i kierując się do kuchni.

— Pomogę ci — dodał David, idąc za nim.

Vicky została ze mną, delikatnie klepiąc mnie po ramieniu.

— Vera, wszystko będzie dobrze. Przetrwamy to razem — powiedziała cicho.

________________________________________

Czas spędzony w kuchni był dla nas wszystkich formą terapii. Przygotowywanie jedzenia, śmiechy i rozmowy pozwoliły nam na chwilę zapomnieć o ostatnich wydarzeniach.

— Vera, może dodasz swoje tajne składniki do sosu? — zapytał Cam, patrząc na mnie z uśmiechem.

— Pewnie, czemu nie — odpowiedziałam, podchodząc do kuchenki. Dodanie kilku ziół i przypraw zawsze sprawiało, że nasze spaghetti było wyjątkowe.

Kiedy jedzenie było gotowe, usiedliśmy wszyscy przy stole. Atmosfera była luźna, choć w tle wciąż wyczuwalna była niewidzialna linia napięcia.

— Pamiętacie, jak kiedyś robiliśmy to spaghetti i zapomnieliśmy o makaronie? — zapytała Vicky, próbując rozweselić towarzystwo.

#1 Twist of fate - At the turn of loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz