Rozdział 3

52 2 0
                                    

   Weszłam do leśnego domku i zamknęłam za sobą drzwi.
   Rzuciłam się na łóżko i westchnęłam.
   - Może jednak powinnam dać mu szansę?
   - Może jednak on mnie lubi?
   - Nie, nie, nie
   Za każdym razem gdy wracałam do domu biłam się z myślami tego typu. Chciałam przestać, ale nie mogłam. Musiałam znaleźć odpowiedź na wszystkie dręczące mnie pytania.
   Wstałam z łóżka i skierowałam się do drzwi, kiedy nagle wyskoczyła z nich zdyszana Eli.
   No to odpowiedź sama do mnie przyszła.
   - Co się stało?
   - Lord zwołuje wszystkich mieszkańców do głównej sali zamku. Podobno dowiedział się czegoś strasznego.
   Oho tym razem moja moc nie zadziałała. Ja się normalnie starzeje. Podobno elfy im są starsze tym tracą swoje zdolności. To jest znak, że powinnam zacząć bardziej angażować się w życie.
   - No idziesz?! - zawołała na odchodnym.
   Musiałam iść, bo inaczej zaciągnęłaby mnie tam siłą.
   W sumie odciągnę się od tych myśli.
   - Już idę! - odpowiedziałam i zeszłam ścieżką w dół.
                                     ***
   Pod zamkiem zebrali się wszyscy mieszkańcy.
   To naprawdę musiało być coś ważnego.
   Nagle bramy się otworzyły i stanął w nich Lord.
   - Witam was. Zabrałem was tu, ponieważ królowa ma wam coś ważnego do powiedzenia.
   - Pewnie znowu jakieś mowy pożegnalne dla taty - jęknęła Eli.
   Od czasu śmierci króla takich mów było bardzo dużo, jednak tym razem to nie miała być mowa.
   Gdy już wszyscy zasiedli do stołu władczyni Eleonora wstała i wyprostowała się.
   - Dziś po południu w nasze skromne progi zawitała nieznana nam postać. Przekazała bardzo smutne wieści - zaczęła. Widać było, że wcale nie chce tego mówić - dla nas, jednak są to straszne i niepokojące informacje. Król Elfrald nie umarł ze starości. Ktoś w nocy popełnił brutalny czyn. Mój mąż został zamordowany. Oznacza to, że czas niepokoju i wojny nastał właśnie teraz. To nie był nikt z tej krainy, to wiemy od anonimowej postaci. Dla waszego dobra prosiłabym bez potrzeby o nie wychodzenie z domków leśnych. Przy wejściu do Doliny będą stali strażnicy. Jeśli to wojna to ją wygramy!!! - ogłosiła -  A teraz wracać do domów.
   Pod wpływem emocji, które we mnie buzowały nawet nie zauważyłam, że Eli zniknęła. Pośpiesznie wyszłam z sali i zaczęłam się rozglądać dookoła.
   Siedziała pod drzewem skulona. Płakała, bardzo płakała.
  Podeszłam do niej i również oparłam się o drzewo.
   Nie wiedziałam co powiedzieć.
   - Przykro mi - palnęłam.
   Przykro ci?! Ty idiotko! Gorszego czegoś nie mogłaś powiedzieć.
   - Co się stało to się nie odstanie - rzuciła - boję się, że znów nadejdzie wojna. Może trole zerwały pokój? A co jeśli to ja stracę mamę?
   - Ja nie wiem - wyszeptałam - nie wiem co z nami będzie. A co jeśli to nasz koniec? Kurwa.
   Przytuliłyśmy się, a Eli zaczęła płakać.
   - Wszystko znani będzie dobrze. Jak nie to uciekniemy do świata ludzi - powiedziała.
   Pogrążyłyśmy się w tej ciszy. Może na zawsze?

Nieznany dotąd świat elfów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz