Rozdział 9

45 5 4
                                    

   Około godziny trzeciej w nocy, Ethana obudziły dziwne szelesty dobiegające zza namiotu. Takie dźwięki o tej porze nie znaczyły nic dobrego. Powoli wstał nie budząc przy tym Amber, która spała obok niego. Otworzył namiot, lecz dla bezpieczności nie wychodził z niego. Z początku nic nie zobaczył, jednak po paru sekundach jego mózg zakodował, że  niedaleko niego znajduje się Trol. Nie był ani daleko ani blisko. Nie mógł tak po prostu z powrotem wrócić do schronienia, bo istniało ryzyko, że wróg w jakiś sposób wyczuje ich i zje na śniadanie. Jednak co miał zrobić w takiej sytuacji? Najchętniej zwiałby pewnie do mamy, ale nie tym razem. Musiał działać, żeby chronić swój rud. Najciszej jak mógł wyszedł z namiotu i zamknął go za sobą. Na czworakach powędrował do namiotu Oliviera. Równie cicho co przy przed chwilą otworzył zamek i od razu go zamknął. Olivier nie spał. Również obserwował niechcianego przybysza. Najwyraźniej nie mogli zostać dłużej tam gdzie byli.
   - Ethan, jeśli chcesz jeszcze trochę pożyć to lepiej się zbieraj - rzucił opanowanym głosem.
   Na granicy byli raptem trzy dni i już musieli wyjeżdżać.
   - Idź budzić innych, nie mamy czasu.
   W tej sprawie musiał się posłuchać. Powoli wyszedł z namiotu i skierował się do następnego.
   - Ewakułujemy się - powiedział. To hasło znali wszyscy. Melody i Cleo automatycznie się podniosły i zaczęły zbierać rzeczy.
   Podszedł do następnego namiotu i do następnego.
                                     ***
    Olivier właśnie liczył wsiadające do wozu elfy a Ethan pakował walizki. Nie był zadowolony, że musieli wracać.
    Pojazd był bardzo cichy, więc pocichu odjechali. Eti rozglądał się przez okna czy aby Trol ich nie goni.
                                     ***
    Jechali pół godziny.Tereny nie były gładkie i telepało nimi strasznie, jednak przez strach wywołany wrogiem ograniczyli się tylko do cichego oddychania. Na szczęście Trol ich nie zauważył i spokojnie dojechali do Doliny Świtu.
                                      ***
   Właśnie kładłam się spać kiedy przez okienko chatki zobaczyłam Elizę. Tym razem zapukała do drzwi a ja mimo, że było bardzo późno i tak jej otworzyłam.
   - Czy. Ty. Wiesz. Która. Jest. Godzina? - rzuciłam w jej stronę. Miałam ochotę położyć się spać, ale jak zwykle coś musiało mi przeszkodzić.
   - Oczywiście, że wiem. Dokładnie trzecia trzydzieści w nocy. Myślałam, że chcesz spotkać się ze swoim chłopakiem, który właśnie zajechał pod leśne bramy, ale jak nie to nie...- powiedziała i już zaczęła odchodzić.
   - Zaczekaj, tylko ubiorę szlafrok.
                                     ***
   Rzeczywiście. Na leśnej drodze stał ten sam zakamuflowany wóz, którym odjechał Ethan. Z początku go nie widziałam, ponieważ z pojazdu wychodziło parę innych elfów. Wyszedł ostatni. Obok niego stał Run - mój kumpel z dzieciństwa. Podbiegłam do Etiego i zawiesiłam mu się na szyi, po czym pocałowałam go krótko. Odwajemnił pocałunek za to Run przelustrował nas spojrzeniem. Staliśmy tak przez chwilę. Ethan poszedł zanieść bagaże a wtedy Run zagadał do mnie.
   - Z tego co widzę to twój chłopak - powiedział stając obok mnie.
   - No tak...a co?
   - Nie wiem czy powinienem ci to mówić - zawahał się i podrapał po karku.
   - O co chodzi? Wiesz, że możesz mi powiedzieć - nienawidziłam jak ktoś zwlekał z odpowiedzią.
   - Nie chcę psuć ci związku.
   - Że co?! - teraz to się wkurzyłam.
   - No dobrze...widzisz Amber?
   - Która to? - zapytałam rozglądając się.
   - Tamta - wskazał na niską brunetkę. Była ładna.
   - No i co z nią? - zaniepokoiłam się.
   - No to że...Ethan...
   - Czekaj - byłam wściekła - czy Ethan zdradził mnie z tą laską?!
   - No tak - ściszył głos i opuścił głowę.
   - Jak do tego doszło? - spytałam pełna emocji. Miałam ochotę ryknąć i się rozpłakać. - Jak do tego doszło? -powtórzyłam gdy nie dostałam odpowiedzi.
   - Graliśmy w prawdę czy wyzwanie. Dałem Ethanowi wyzwanie. Miał pocałować Amber. Ja nie wiedziałem, że to twój chłopak, przysięgam.
   - Ty idioto! - krzyknęłam na niego. Miałam łzy w oczach.
   - Przepraszam.
   - W dupie mam twoje przeprosiny.
    Z tego wszystkiego zapomniałam o Elizie, która stała parę metrów od nas. Najwyraźniej wszystko słyszała, bo pobiegła za mną rzucając wściekłe spojrzenie do Run'a.
                                    ***
   Biegłam przez las prosto do zamku. Na ścieżce złapała mnie przyjaciółka.
   - Co chcesz zrobić? - patrzyła na mnie z żalem.
   - Wszystko.
   I pobiegłam.
                                    ***
   Stałam przed drzwiami do sypialni byłego. Nie miałam zamiaru czekać. Pchnęłam drzwi i weszłam do środka.
   - Jak mogłeś?! Myślałam, że mnie kochasz. A ty, a ty...tak po prostu przespałeś się z inną?!
   - Skąd wiesz? - zapytał siadając na łóżku.
   - Run miał za dobre serce...
   - Ja nic do niej nie czułem - odparł pełnym spokoju głosem.
   - Do mnie też nic nie czułeś - otworzyłam drzwi - zrywam z tobą!
                                    ***
   Leżałam na łóżku głową w poduszkę. Zapewne makijaż mi się rozmazał, ale nie przeszkadzało mi to. Wsuchiwałam się w odgłosy natury i własny płacz. Niestety nie trwało to długo. W pewnym momencie do mojej sypialni wparowała postać. Byłam odwrócona tyłem, ale widziałam na ścianie cień. Kto to był? Czego chciał?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 16 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Nieznany dotąd świat elfów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz