Gyoutaro🐢

252 9 1
                                    

Wasze pierwsze spotkanie:

Żyłaś w dzielnicy uciech jako samotna sierota bez dachu nad głową i bez nikogo kto mógłby o ciebie dbać. Liczyło się dla ciebie tylko twoje życie i nic więcej, reszta tylko zawadzała a ty radziłaś sobie sama przecież tak nieźle aż do pewnej chwili. Z bochenkiem chleba w ręce i z pojedyńczą kromką w ustach uciekałaś przed wściekłym mężczyzną. Miał na imię Yun i był miejscowym pijaczkiem a teraz gonił cię z sikierą w ręku. Ucieczka przed nim była trudna jego pijactwo skutecznie mu to utrudniało. Niestety na twoje nieszczęście potknęłaś się i upadłaś na ziemię a Yun cię dogonił, na kilometr śmierdziało od niego tanim sake.

-Ty dziwko, jak śmiesz?!-Podniósł cię za szmaty i trzymał na swoim poziomie, wciąż nie wypuszczałaś chleba z rąk. Już miał cię uderzyć kiedy jego rękaw złapała starsza kobieta o lśniących włosach i promiennym uśmiechu.

-A po co taka agresja wobec młodej damy?-Powiedziała łagodnym głosem, alkoholik zaskoczony uniósł swoje krzaczaste brwi do góry a ty z zaskoczenia aż wypuściłaś kromkę z buzi. "Młoda dama? Że ja?!" Yun puścił cię brutalnie i już miał nakrzyczeć na tą kobietę, ale ta wrzuciła mu kilka monet do rękawa na co jego twarz złagodniała.

-To zostanie pomiędzy nami...-Odparła uśmiechając się lekko i śmiejąc tym swoim łagodnym głosem. Yun pokłonił się jej niezgrabnie i odszedł z głupim uśmiechem na ustach i rumieńcami na twarzy a kobieta odwróciła się do ciebie.

-Biedne dziecko, porzucone na ulicy...wśród takiego brudu i łajna a buźkę masz całkiem całkiem tylko potrzeba by ktoś o ciebie zadbał...-I tak to się zaczęło, zabrała cię do swojego domu, do domu uciech w najbogatszej dzielnicy i nakarmiła, ubrała oraz przygotowała posłanie. Zobaczyłaś siebie w lustrze w nowym kimonie w kwiatowe wzory i z umytymi włosami. Potem właścicielka o imieniu Misaki przedstawiła cię reszcie dam i wyjaśniła ci twoją rolę. Nie myślałaś o tym za dużo, o tym co będziesz musiała robić i co prawdopodobnie zrobisz, ważne, że miałaś własne posłanie i jedzenie a reszta...nie obchodziło cię to.

Leżałaś tak na łóżku rozmyślając o tym co czeka cię w przyszłości i zastanawiałaś się czy jakikolwiek mężczyzna cię weźmie. Swoją "zaawansowaną" matematyką obliczałaś kiedy wylądujesz na bruk z powodu małych funduszy, które przyniesiesz. Jednak pierwszy mężczyzna pojawił się wcześniej niż się spodziewałaś i wszedł on oknem a dzierżył dwa sierpy.

-Co to? Kolejna panienka, którą ta stara prukwa przyprowadziła?-Nie odezwałaś się, patrzyłaś na niego otwartymi oczami i czekałaś.

-Hę? Żadnych pisków ani wrzasków?-Pojawił się przy tobie z szybkością błyskawicy i podniósł twój podbródek swoim sierpem. Miał złote oczy i zielone włosy i wyglądał...jak modliszka.

-Czego mam się bać? Mieszkam pod dachem z jakąś starą babą wymalowaną tak, że ściąga swój makijaż papierem ściernym. Raczej nic mnie nie przestraszy...-Odparłaś swoim skrzekliwym głosem a mężczyna nic nie odpowiedział. Po chwili się uśmiechnął swoimi ostrymi zębami i podszedł okna.

-Dobrze młoda, daruję ci życie...-Zanim zdążyłaś cokolwiek powiedzieć on wyskoczył przez okno i tyle go widziałaś.

Co o tobie myśli:

"Dobrze, że przynajmniej jej ta baba nie wypucowała."

Jakby cię ocenił od jeden do dziesięć:

5/10 - Bo masz gust

Wasze drugie spotkanie:

Zostałaś przeniesiona do innego domu do tego, w którym żyła znana Orian Warahibine (chuj wam w dupe jak źle napisane) i służyłaś jej przynosząc szaty i pędzle do makijażu. Kobieta była inna niż wszystkie i nie mialaś namyśli tego jak ważną osobistością była. Wśród niej czułaś się nieswojo jakby jej aura dusiła cię w sobie aż w pewnym momencie idąc do niej wśrodku nocy poczułaś jak coś podrywa cię do góry. Chciałaś krzyknąć, ale pas obi zakrył ci usta. Spojrzałaś na osobę przed tobą, na Orian Warahibine.

Demon Slayer Preferencje (⁠◍⁠•⁠ᴗ⁠•⁠◍⁠)⁠✧⁠*⁠。Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz