Kolejny spokojny dzień. Wiosenne słoneczko przyjemnie raziło mieszkańców Ninjago. Od kiedy ONI zostali pokonani w Ninjago zapanował spokój..spokój,który nie pokoił jednego z Ninja.
Ale dlaczego go niepokoił? Powinien się cieszyć z spokojnych dni w jego ukochanym mieście, więc dlaczego nie spał po nocach?
- Lloyd? - Blond włosy chłopak siedział na dachu i nie, byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt.
- Lloyd, dlaczego siedzisz tutaj o 4? Trening mamy za 4 godziny - Brunet dosiadł się do niego i kazał na siebie spojrzeć
- Dobrze, więc od kiedy tu siedzisz? Twoje oczy są strasznie czerwone - bardzo się o niego martwił, ponieważ ostatnio bardzo często widział go o tych godzinach tutaj
- Mógłbym zadać to samo pytanie tobie, ty też teraz nie śpisz- nerwowo się uśmiechnął, ale spoważniał gdy zobaczysz minę Kai'a- Poszedłem po wodę, bo zaschło mi w gardle, a ty dlaczego nie śpisz?
- aż tak widać, że nie śpię?
- Wiesz raczej wyspany człowiek nie wlewa do kwiata herbaty i nie chodzi jak zombie po pokojach randomowo w dniu. Co się dzieje?
Zielonooki westchnął i położył się na dachu
- Dobra powiem Ci. Od jakiegoś czasu mam koszmary, które są łudząco realistyczne takie..żywe i nie mogę przez to spać Kai. Boje się, że to co widzę naprawde się stanie, coś jak wizje,które miał kiedyś Zane - spojrzał na niego z przerażeniem, a wiatr, który lekko wiał sprawił na jego ciele lekkie drgawki. Brązowooki zauważył, że blondyn jest na w piżamie i dał mu bluze
- Lloyd myślę, że to poprostu koszmary. Nie wiem co widzisz w nich, ale wątpię, by były prawdą. Mieliśmy trudniejszy okres ostatnio wszyscy, a teraz jest tak spokojnie i może poprostu twój organizm jakoś No nie wiem ma potrzebe,by chociaż w snach coś się złego działo? Daj sobie czas i powinny minąć - lekko się uśmiechnął co chłopak odwzajemnił
- Widzę w nich jak najpierw walczymy z kimś, a potem ja..- zacisnął pięści i starał się nie wybuchnąć. Kai złapał go za ramię po czym przytulił
- Jestem pewny,że to co widzisz nie jest prawdą okej? To tylko złe sny. Idź odpocznij Lloyd. Zrób sobie ciepłe kakao i spróbuj się chociaż trochę przespać.
- Skoro tak mówisz. Za chwilę pójdę, jeszcze trochę tu posiedze - brunet westchnął, ale ostatecznie zgodził się po czym wrócił do swojego łóżkaZielony ninja choć bardzo nie chciał okłamać Kai'a to wierzył, że robi to w dobrej wierze. W jego naturze było aż za bardzo bycie szczerym i źle się z tym czuł, że okłamał najlepszego przyjaciela. Znów wpatrywał się w niebo na którym zaczęło wschodzić słońce. Lubił patrzeć za wschody słońca, dawały mu spokój i chwilą ciszę od koszmarów, które go dręczyły.
Widział w nich jak Wu jest zabijany..przez niego samego. Przerażało go to w takim stopniu, że nie śpi od paru tygodni, bo boi się, że znów to ujrzy, a nawet jeśli próbuje zasnąć, to kończy się to w ten sam sposób.
Widział również jak z kimś walczyli, istoty nie były mu znane, ale w jego opini były dobre. Widział jak jego przyjaciele przegrywają i ostatnio zaczynała się ukazywać nowa postać, był to jakiś smok. Bardzo potężny i duży, trafiał w niego ogniem po czym zazwyczaj się budził
- Dlaczego mi się to śni? Ma to mnie przed czymś ostrzec? Albo Kai ma rację i to poprostu bardzo realistyczne koszmary, ale dlaczego tak długo mnie trapią? Koszmary przypadkiem nie śnią się raz na jakiś czas? - westchnął i postanowił,że się przejdzie
- przepraszam Kai - powiedział cicho, patrząc w okno bruneta po czym wyszedł bramą klasztoru.
Zaczął chodzić po parku w ninjago. Lubił tędy przechodzić, z resztą kochał naturę i wszystko co zielone. Jego pokój był wypełniony kwiatkami, ale zazwyczaj nie przetrwały zbyt długo z powodu częstego podoboju na klasztor. Choć teraz gdy nie mógł spać zajmował się nimi najlepiej jak tylko mógł
- Przepięknie tu - podziwiał widoki, jednak z tyłu głowy miał to ile razy ten sam park wyglądał jak jego kwiaty kiedy Kai się wkurzał na Jay'a i gonili się w jego pokoju
Po kilku minutach usłyszał w zauku jak ktoś krzyczy i woła o pomoc. Mimo zmęczenia podbiegł tam gdzie słyszał krzyki i zobaczył dwóch zbirów i kobietę,którą zaczęli bić i okradać. Odrazu użył spinizju i odciągnał ich od bezbronnej kobiety.
- Nie macie co robić tylko o tych porach bić niczego winne kobiety? - spojrzał na nich i nagle cały zdrętwiał
- To wy..- przed oczami zobaczył scenę gdzie oni byli z maskami w kształcie wilka i byli gotowi zamachnąć się nad obolałymi ninja
Wrócił do rzeczywistości w momencie, w którym jeden z nich chciał się zamachnąć,ale ominął go po czym zastrzelił go swoją mocą. Drugiego natomiast zaczął bić w brzuch, a kiedy upadł..
- Kim wy jesteście?! I dlaczego śnicie mi się każdej nocy od 2 tygodni ?! - ten tylko się zaśmiał i napluł mu w twarz, chciał mu oddać za pomocą swojej mocy, ale ktoś go w porę przetrzymał
- Lloyd do cholery, chcesz go zabić? - odciągnął go i sam zakuł obolałych zbirów
- Kai? Co ty tutaj robisz? Śledziłeś mnie?
- Nie ważne, dlaczego tak ich załatwiłeś? Wiem, że nie lubisz przemocy wobec kobiet, ale mogłeś ich poprsotu...
- Nie miałeś racji, to byli oni - zacisnął pięści
- Z czym nie miałem racji?
- To nie były koszmary, to wszystko prawda, to oni byli w mojej wizji. Kai przecież ja nie mogę..
- Hej spokojnie młodyy. Damy radę, jak zawsze nie? - puścił mu oczko, ale nie poprawiło mu to humoru
- Kai ja zrobię wam krzywdę, muszę się od was odizolować i nie zbliżać- zaczął panikować i uciekać o przyjaciela
-Czekaj stój! - to, że Kai regularnie sypiał dało mu przewagę i dogonił spanikowanego Blondyna
- Nic nam nie zrobisz. Ufam Ci
- Ale w wizji..
- To co jest tam nie musi się stać tak? Nie wszystko to co widzimy jest prawdziwe. Jeśli od nas uciekniesz jaka jest szansa, że nie zrobisz krzywdy innym? A z resztą nie myśl o tym okej? Porozmawiamy o tym z mistrzem Wu i..
- Nie! Tylko nie z mistrzem Wu
- Lloyd, weź wdech i wydech. Oddychaj No już
- Kai, dlaczego to mnie spotyka? Ja nie chce już być nie wyspany..chcę w końcu zasnąć bez obaw, że znów to zobaczę- usiedli na ławce po czym Lloyd oparł głowę o bruneta
-Bo jesteś najsilniejszy i z wszystkich osób na ziemi jestem pewien, że tylko ty dasz radę rozwikłać o co tu tak właściwie chodzi. Zawsze dawałeś radę i tym razem nie będzie inaczej - chciał kontynuować, ale usłyszał chrapanie. Uśmiechnął się do siebie i wziął na ręce przyjaciela.
I jak narazie git??