- Co zrobić?! Nie ma mowy Lloyd! J-ja nie poradzę sobie i...
- To ty byłaś osobą, która prawie nas zniszczyła. Zawsze sobie dawałaś radę Rumi i teraz też dasz okej?
- Ale ja nie chce cie stracić! Oni zrobią z ciebie potwora!
- Damy rade, jak zawsze. Wymyślisz coś, by mnie ocalić prawda?
- Jeśli zrobisz, to co będą ci kazać będziesz odcięty od swojej dobrej strony..nie wiem jak będę mogła ci pomóc. Nie rób tego! Wymyślimy jak się stąd wydostać...
-Nie mogę patrzeć i słuchać jak cierpisz, to jest straszne mieć świadomość, że osoba którą kochasz jest tak traktowana...- oparł się o kraty i zdał sobie sprawę, że to co powiedział nie było tylko w jego myślach
- Wolę to niż byś...zaraz, co robił? Kochasz...- zakryła dłońmi swoje zdziwnie,a serce podeszło jej do gardła. Z jednej strony miała nadzieje, że się przesłyszała, ale z drugiej..
- Tak Rumi moje uczucia względem ciebie się nie zmieniły i nigdy nie zmienią. Nie ważne jak zły będę, ciebie kogoś będę zawsze, dlatego muszę to zrobić. Dla nas
- J-ja, ja cię nie kocham- zmieniła ton na zimny i wyprany z uczuć
- Nie chcę byś się dla mnie poświęcał, bo nic dla mnie nie znaczysz- łzy leciały jej trunkiem, ale wiedziała, że to jedyny sposób, by tego nie robiłTen tylko wyostrzył oczy, a po chwili były szklane. Westchnął i z bólu zaczął wyrywać sobie włosy. To go zabolało bardziej niż każde uderzenie wroga
- To dlaczego chciałaś mnie stąd wyciągnąć?- jego ton również stał się oschły i zimny
- Bo nikt nie zasługuje na bycie tutaj- starała się brzmieć naturalnie oschle jaka była zazwyczaj
- Nigdy mnie nie kochałaś? - łzy zaczęły spływać bo jego policzkach
Nie odpowiedziała, ale jednak milczenie to też odpowiedź. Nic więcej już nie powiedział
Do blondyna celi wszedł nie kto inny niż nieznajomy
- I co namyśliłeś się? Jeśli dalej nie to..
- Tak namyśliłem, pomogę Ci- jego głos był wyprany głosu, a wzrok jakim na niego patrzyła pusty
- Świetnie wiedziałem, że masz jakieś resztki oleju w głowie. Chodź za mną - chciał wyjść, ale blondyn go zatrzymał
- Jeśli ci pomogę. Wypuścisz moich przyjaciół i Harumi- tym razem w tej nicości była też determinacja
-Lloyd nie! - białowłosa szarpała karty, ale bezskutecznie
- Ależ naturalnie. Taka była umowa- uśmiechnął się w nienaturalnym koncie i zaczął prowadzić blondyna
- Dziewczyne uciszyć, jeszcze raz usłysze jej krzyk, to sam do niej podejdę- powiedział telepatycznie do swoich poddanych
- Prosze usiądź- blondyn zrobił co kazał i zaczął się rozglądać
-ładnie co? Też możesz taki mieć
- Jak mam Ci pomóc? Harumi nic nie powie- Nam nie, ale tobie tak. Zawsze się o tobie dobrze wypowiadała ah ta miłość. Przynosi tylko nieszczęście i ból co?
- Ona mnie nie kocha - rzucił szybko i odwrócił wzrok
- Może nie, ale napewno tobie powie prędzej niż nam
- Jak mam to zrobić? Przecież tak nagle nie zmieni zdania