1

122 6 24
                                    

Dallas 1963


Westchnęłam cicho widząc kolejną puszkę od komisji. Otworzyłam ją a moim oczom ukazało się tylko jedno zdanie.


"Zabić i obalić władzę Josepha Rasmusa."

Zadanie było stosunkowo proste. Mężczyzna  mieszkał sam z psem, codziennie chodził do tego samego baru i uwielbiał piękne kobiety. A ja byłam piękna. Spojrzałam w lustro i wyjęłam kosmetyki. Pudrem zakryłam bladą skórę, ułożyłam brwi i pomalowałam rzęsy. Sięgnęłam po czerwoną pomadkę która była koniecznością. Jako najlepsza w komisji musiałam dbać o swoją reputację. Musiałam działać skutecznie i wszystko musiało iść zgodnie z moją myślą. Ludzie mieli mnie widzieć kiedy chciałam, albo uważać że śmierć była nieszczęśliwym wypadkiem. Wszystko zależało ode mnie. Kochałam tą pracę. Krew wcale mi nie przeszkadzała, wręcz przeciwnie wzbudzała we mnie chęć do dalszej pracy. Założyłam srebrne kolczyki, wysokie czarne szpilki i obcisły skąpy strój. Praca striptizerki jest bardzo niewdzięczna, i niebezpieczna. Każdy może cię zaciągnąć w ciemny zakątek, szepnąć do ucha miłe słówka i z zimną krwią wykorzystać po czym pozbawić życia. Jednak kto by się spodziewał, że striptizerka umie się bronić? Zajmuje się ludźmi na których ma ochotę a kiedy nikt nie patrzy to ona kończy ich żywot. Spięłam włosy w ulizanego kucyka i ukryłam krótki nożyk. Na tyle długi aby bez większego problemu dosięgnął serca. 

Nikt również nie musiał wiedzieć, że obsługująca go striptizerka otruła właśnie koleżankę żeby zdobyć jej miejsce i wykonać zadanie. Nikt nie podejrzewał że za pięknym ciałem szesnastolatki kryje się najlepsza 55-letnia zabójczyni. Wpadka z wyglądem okazała się być bardziej potrzebna niż początkowo sądziłam. Gotowa spryskałam ciało perfumami z brokatem i wzięłam dwa wachlarze. Musiałam przyciągać uwagę. Dumnie wyszłam na scenę zastępując swoją koleżankę i zaczęłam tańczyć. Niemal od razu przyciągnęłam wzrok mojego celu. Lubił brunetki i brązowe oczy. Spełniałam wszystkie kryteria. Poruszałam się w rytm muzyki utrzymując z nim  kontakt wzrokowy. W komisji piękne było  to, że nie musiałaś wiedzieć czemu zabijasz. Nic cie nie interesuje. Wiesz tylko kogo masz zabić. Uśmiechnęłam się zadziornie do mężczyzny i zatańczyłam tak, żeby myślał, że jestem zainteresowana.

pov Five

W barze było mnóstwo ludzi. Po wystroju można było stwierdzić, że był jednym z lepszych w Dallas. Ja jednak nie byłem zainteresowany piciem czy striptizerkami. Świat kończył się za 10 dni co oznaczało, że mam cholernie mało czasu na zebranie całej swojej rodzinki. Jedyne co aktualnie wiedziałem to, to, że Luther był w pobliżu, a Diego w wariatkowie. Reszta pewnie błąkała się po okolicy niczego nie świadomie realizując to czego nie zdążyli. Widząc, że Lutherowi nie śpieszyło się ze zjawieniem usiadłem przed sceną i zamówiłem coś do picia. Co prawda nie powinienem ale świat znów się kończy. A ja jestem jedyną osobą która zasłużyła na choćby chwilowy odpoczynek. Jedna z tańczących dziewczyn szczególnie przykuła moją uwagę. Miała mocno brązowe oczy i charakterystyczne trzy pieprzyki koło lewego oka. Całą swoją uwagę poświęcała mężczyźnie po 40-stce. Nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że skądś ją kojarzę. Było to jednak nie możliwe bo dziewczyna z którą ją kojarzyłem była dużo starsza.

-Ona jest dla ciebie za młoda. -zakpił Luther stojąc mi nad uchem. Wreszcie raczył do mnie podejść.

-Miło cię widzieć Luther. -odparłem nawet na niego nie patrząc. Striptizerka była dla mnie zagadką.

-Czego chcesz?-widać było że był niechętny do rozmowy.

-Przestań się kręcić jak striptizerka i siadaj. -kiedy już usiadł wziąłem łyka i nie odrywając od niej spojrzenia zapytałem. -Jak ma na imię?

Knowledge IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz