2

88 6 2
                                    

Kolejnego dnia z samego rana byłam w domu u Eliota. Znudzona przyglądałam się zdjęciom zrobionym przez mężczyznę. Przedstawiały one całą rodzinkę Hargreeves. Ciekawość zżerała mnie od środka kiedy przyglądałam się zdjęciom. Jak oni tutaj trafili? Co namieszali?

Poczułam jak Five wsunął mi do ręki małą kasetę. Zmarszczyłam brwi i zaczęłam się jej przyglądać. 22 listopada 1963. Ten dzień nawet nie nastąpił co oznaczało, że chłopak musiał mieć kasetę od kogoś  z komisji. Od razu wiedziałam, że to zły pomysł. Ludzie są ciekawi, a jeśli Eliot zauważy, że film nie jest z przeszłości tylko z przyszłości.. może mu lekko odbić.

-Eliot sam wywołałeś te zdjęcia? -zapytałam domyślając się co Five chce zrobić.

-Jasne. Przecież władza ma teraz wtyki wszędzie. -skinęłam głową i uważniej przyjrzałam się kasecie.

-Nie masz ciemni. -stwierdził Five.

-Jesteś pewny? -zapytałam wskazując na kasetę. -To zły pomysł.-Chłopak tylko wzruszył ramionami.

-Robie to w garderobie. -odpowiedział dumnie Eliot. Nagle Five wyrwał mi z dłoni kasetę i zamazał datę. Nawet najmniejszy ruch jaki chłopak wykonywał w moją stronę irytował mnie.

-A to wywołasz?-zapytał i podał kasetę Eliotowi.

-Franklin? Jakiś znajomy?

-Mój brat. Eliot wywołasz nam to czy nie? -zapytała chcąc jak najszybciej skończyć tą rozmowę. Mężczyzna zaczął się zastanawiać.

-Jasne.

-Ile czasu? -dopytał Five. Jemu chyba też się śpieszyło.

-Mam mało kwasu octowego. Sklep fotograficzny Bikera jest trzy kilometry stąd.. musiałbym jechać autobusem. Ale Gibson jest niedaleko, ale musiałbym przejść przez park a tam gołębie robią na głowę.

-Do rzeczy. -syknęłam zaczynając się irytować.

-Pięć.. może sześć godzin. -zacisnęłam zęby. Musiałam cały dzień zmarnować na tego idiotę. Przymknęłam oczy i zaczęłam spokojnie liczyć do dziesięciu. Jeden...dwa..trzy...cztery...pię...

*Uwaga wozy patrolowe. Mamy 13/15 w szpitalu Harbrocka*-odezwało się małe radio leżące na szafie.

-Co to jest 13/15?-zapytał Five podchodząc do radia i lekko je podgłośnił.

-Zbieg więźniów. -powiedziałam szybko mając nadzieję, że o nic mnie więcej już nie zapyta. Najlepiej by było jakby się wcale nie odzywał.

*25 pacjentów na wolności. Wielu uzbrojonych*

-Diego...-szepnął Five.

Parsknęłam śmiechem. Zawsze wiedziałam, że któryś z Hargreevsów wyląduje w wariatkowie ale nie sądziłam, że pierwszym okaże się wysportowana lalunia z celnym rzutem.

-Kto to Diego? -zapytał zaintrygowany Eliot.

-Wyobraź sonie batmana i obniż oczekiwania. -wyjaśnił Eliotowi Five, a ja parsknęłam wiedząc, że trafił perfekcyjnie. -Bierz się, za ten film a my wrócimy jak najszybciej.

-My? -zapytałam zdezorientowana. -Przecież już mnie tutaj przywlokłeś czegoś jeszcze chcesz? Za rączkę cię przez pasy przeprowadzić?-zirytowany chłopak wywrócił o czami.

-Powiedzmy, że ja z komisją niezbyt mam przyjazne stosunki a tak się cudownie składa, że dla  nich pracujesz więc wole trzymać cię krótko albo wcale.

Knowledge IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz