WIELKA chwila

422 3 0
                                    


Dochodziła już północ, gdy Michał wparował przestraszony do mieszkania. Cały dzień zamartwiał się o swoją ukochaną, która nie dawała żadnych znaków życia. Nie mógł wyjść wcześniej przez natłok pracy – co wyraźnie podkreślił jego szef – mówiąc, że jeśli wyjdzie wcześniej, nie ma po co wracać. Tym bardziej, że jutro miał wolny dzień.

Wszędzie było ciemno. Chłopak od razu zaczął wołać swoją dziewczynę, a serce podeszło mu do gardła, gdy nie zastał jej w sypialni. Jednym susem ruszył do kuchni, by sprawdzić czy tam jej nie ma. W najśmielszych snach nie spodziewał się kednak widoku, który zastał, gdy zapalił światło.

W całym pomieszczeniu panował bałagan. Wszędzie walały się puste pojemniki na żywność, opakowania, pazłotka i folijki. Pod ścianą leżało połamane krzesło. Na statywie wciąż znajdowała się rozładowana kamera. Z otwartej lodówki ciekła woda. Najpewniej się rozmroziła. W epicentrum tego wszystkiego, jak gdyby nigdy nic, spała sobie smacznie Jola. Ubrana jedynie w bieliznę, spała w tej samej półleżącej pozycji, w której zasnęła. Michał odetchnął z ulgą, słysząc jak jego dziewczyna głośno chrapie. Tak słodko wygląda z tą pulchniutką rączką na brzuszku, rozczulił się, ale muszę się dowiedzieć co tu się stało, pomyślał.

– Kochanie, kochanie - zaczął ją lekko szturchać w rękę. - Wszystko w porządku?

Jola zaczęła powoli wybudzać się z letargu, przecierając oczy. Nadal czuła się pełna i to właśnie to uczucie sprawiło, że dotarło do niej, w jakiej sytuacji zastał ją jej chłopak. Spojrzała na zegarek – nie sądziła, że mogła na tak długo odlecieć. Omiotła wzrokiem bałagan, który sama narobiła.

– Ja pierdole - krzyknęła. - Nie zamknęłam lodówki i się rozmroziła. Przepraszam, chciałam to wszystko posprzątać, zanim przyjdziesz.

– Kochanie, już dobrze - uspokoił ją, przybierając najbardziej łagodny ton głosu, jaki mógł. - Odpowiedz mi najpierw po kolei, co tu za tajfun przeszedł. Martwiłem się o ciebie, nie odpisywałaś, nie odbierałaś ode mnie telefonów. Bałaganem się nie przejmuj.

– Przepraszam - odpowiedziała zawstydzona tym, ile szkód w mieszkaniu spowodowało jej niepohamowane obżarstwo. - Ja... ja chciałam nagrać filmik, ale tak się najadłam, że zasnęłam.

Jolce było tak głupio, że starała się uciec wzrokiem, gdzie tylko się da, byleby nie patrzeć na milczącego w konsternacji Michała. Błądziła wzrokiem, aż utkwiła spojrzenie w narzędziu zbrodni - pustym, różowym kartoniku, przy którym stał wylizany talerz. Spojrzała na Michała, który ewidentnie patrzył w to samo miejsce.

– Ja przepraszam - zaczęła szlochać. - Wiem, że zostawiłeś karteczkę, żeby nie ruszać tortu, ale on był taki dobry. Nie mogłam się powstrzymać, tak cudownie smakował!

– Czego płaczesz głupia? - próbował ją pocieszyć. - Czy ja kiedykolwiek żałowałem ci jedzenia? Miałem dzisiaj dać ci go w prezencie. Zresztą, czy pisnąłem słowem, jak dzisiaj rano zobaczyłem, że połowy już nie ma? Nie, ukryłem go tylko bardziej. I tak spisałem go już na straty, więc planowałem kupić ci jutro nowy jako część prezentu.

– To czemu nic nie mówiłeś, skoro od początku wiedziałeś? - zasępiła się Jolka. - I co to za okazja? Jaki prezent?

– Bo ja uwielbiam to, że jesteś takim łakomczuszkiem grubciu - uśmiechnął się czule, trzęsąc jej sadełkiem.

Jolka dostała aż gęsiej skórki. Cały dzień czekała na takie komplementy i pieszczoty. Wrócił jej nastrój, więc zaczęła drążyć temat specjalnej okazji.

– Czy to jakaś rocznica, albo urodziny? - dopytywała.

– Kochanie - zbył ją. - Najpierw ty mi musisz coś wyjaśnić. Czy ty zjadłaś całe jedzenie z lodówki?

365 kiloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz