Tłustszy sen

197 0 0
                                    

...krainy snów, mlekiem i miodem płynącej, Krainy Obfitości, której była władczynią. Sunęła w przestworzach wtulona w plecy swojego Rycerza, lamentując przy tym żałośnie:

– Spójrz tylko na mnie, jestem obrzydliwa, sama skóra i kości.

– Nie martw się moja królewno – uspokoił ją Michał. – Dla mnie i tak jesteś najpiękniejsza na świecie, a na twoją klątwę zaraz coś zaradzimy.

– Muszę szybko zjeść coś bardzo tuczącego - chlipała, pociągając noskiem, dodając kompulsywnie - i pysznego.

– Rozkaz! Właśnie dolatujemy do Fastfoodie.

Rycerz zapikował dywanem i posadził go na ziemi. Przed nimi rozpościerała się kraina Fast Foodów, naznaczona obfitością kalorii, jakby żywcem wyjęta z najdzikszych marzeń Jolki. Niebo było nasycone zapachem świeżo smażonych frytek, a chmury miały kształt puszystych bułek hamburgerowych. Przed nimi rozciągała się zapierająca dech w piersiach panorama – burgerowe wzgórza, rzeki z colą, a nawet lasy z frytkami zamiast drzew. Każdy element tego krajobrazu kusił zapachem i wyglądem, obiecując nieskończoną rozkosz smaku.

Jolka, choć w pierwszej chwili ogarnięta była rozpaczą z powodu swojej utraty wagi, teraz jej oczy błyszczały na widok tej nieziemskiej krainy.

– Oto nasz pierwszy przystanek – oznajmił Michał, wskazując na ogromne stoisko z burgerami, gdzie każdy burger wydawał się być dziełem sztuki kulinarnej.

Jolka, nie tracąc ani chwili, rzuciła się na największego burgera, jaki tylko mogła znaleźć. Każdy kęs był dla niej jak kropla deszczu dla spragnionej ziemi. Michał obserwował ją z uśmiechem, ciesząc się jej szczęściem.

– To jeszcze nic – rzekł, gdy Jolka skończyła. – Musimy odwiedzić każde miejsce w tej krainie.

Ich podróż przez Krainę Obfitości była niczym maraton kulinarnej rozkoszy. Zmierzając ku horyzontowi, dotarli do Burgerowej Góry – miejsca, gdzie można było zjeść burgera na każdy możliwy sposób. Jolka, z pełnym entuzjazmem, rzuciła się w wir degustacji, począwszy od klasycznego cheeseburgerów, a skończywszy na egzotycznych wariacjach z awokado i ananasem. Michał obserwował ją z uśmiechem, widząc, jak powoli odzyskuje swoje dawne ja.

W końcu, po godzinach nieustannego objadania się, Jolka wyglądała, jakby była w ciąży. Zauważyła jednak, że dawka uderzeniowa z śmieciożarcia, zaczyna przynosić efekty, bo jej ramiona i uda zaczęły się zaokrąglać. Każdy dodatkowy kilogram sprawiał, że jej serce biło mocniej, a szczęście rozlewało się po całym ciele. Jednak wraz z utratą wagi, utraciła też swój przepastny żołądek, który – do niedawna – nigdy nie miał dosyć. Teraz, aby się nasycić potrzebowała raptem kilku godzin. Mimo to musiała jakoś zaradzić temu przepełnieniu. Inaczej nie odzyska tronu!

– Karm mnie! - rozkazała rycerzowi, nie będąc już w stanie samej się zmusić do dalszego jedzenia.

Michał, widząc łaknące spojrzenie Jolki, uśmiechnął się i podał jej złoty talerz, na którym spoczywał burger wielkości koła od wozu. Jolka – z determinacją godną władczyni Krainy Obfitości – zabrała się za zadanie, na nowo rozbudzając swój legendarny apetyt. Co jakiś czas robiła tylko kilkuminutowe przerwy na odsapnięcie, które Michał wykorzystywał, aby wprawić w ruch swoje magiczne talerze, które lądowały u jego stóp, wypełnione po brzegi pysznościami.

W miarę, jak faszerował ją kolejnymi daniami, Jolka czuła, że powoli odzyskuje utracone kilogramy. Każdy kęs, każdy łyk były dla niej krokami na drodze do odzyskania dawnej świetności. Michał, pełen podziwu dla jej determinacji, trwał u jej boku, podając kolejne przysmaki i zachęcając każdym słowem. Tym samym młodzieniec odwlekał, jak tylko mógł moment, w którym, księżniczka oznajmiła w końcu, że nie jest już w stanie przełknąć najmniejszego kęsa.

365 kiloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz