Rozdział 7.

33 3 0
                                    

~ Milagros ~

Obudziłam się przytulona nadal do Oliviera, spojrzałam na niego i delikatnie dotknęłam jego policzka. Uśmiechnął się przez zamknięte oczy, spojrzał od razu na mnie jak tylko je odtworzył.

- Taką pobudkę poproszę co rano skarbie.

- Da się zrobić staruszku.

- Nazwałaś mnie staruszkiem.

- Tak, dobrze słyszałeś staruszku.

- Ja ci dam zaraz staruszku.

Zaczęłam pomału odsuwać się od niego ale mnie złapał, spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się figlarnie. Patrzyliśmy sobie w oczy i nic nie mówiliśmy, zaczął mnie łaskotać wszędzie a ja się śmiałam i to głośno.

- Haha, przestań.

- Nie przestanę a szczególnie że nazwałaś mnie staruszkiem.

- Hahaha dobra, ok przepraszam.

- Tak od razu lepiej.

Przestał i wypuścił mnie a ja od razu uciekłam z łóżka, spojrzałam na niego i z uśmiechem na twarzy i powiedziałam.

- Stawaj staruszku bo nie mamy całego dnia.

- Znowu staruszkiem mnie nazwałaś?

- Tak, spodobało mi się.

- Oberwiesz za tego staruszka kochanie.

- Nie zrobisz mi krzywdy bo za bardzo ci się podobam.

- Tego bym nie powiedział.

- Dobra staruszku ubieramy się.

- Nie nazywaj mnie tak.

- Będę cię nazywała jak tylko chcę i teraz będę cię nazywała staruszku.

- Naprawdę sobie kochana grabisz.

- Już się boję i co mi zrobisz staruszku?

- Na razie ci nic nie zrobię ale poczekaj aż wrócimy razem do Nowego Jorku.

- Nie boję się wiesz.

- Idę wziąć prysznic czy ty chcesz wziąć prysznic pierwsza albo ze mną?

- Z tobą podziękuje staruszku ale sama bardzo chętnie i pójdę pierwsza.

- Jak chcesz.

- Tak chcę.

Wzięłam rzeczy i ruszyłam do łazienki, cały czas czułam na sobie spojrzenie Olivier. Obróciłam się do niego, będąc już przy drzwiach i powiedziałam.

- A ty przypadkiem nie masz tutaj rzeczy prawda?

- Masz rację ślicznotko.

- To wynocha z mojego pokoju i idź się umyj i przebierz.

- Tak jest moja pani.

Tylko nasza na zawsze Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz