rozdział 5 Niech wie, że ze mną się nie zadziera.

11 3 0
                                    

Wstałam rano, sięgnęłam po telefon, a następnie krzyknęłam na cały dom:

- CO JEST KURWA?!

Diana, wstawiła wczoraj w nocy, znaczy dziś rano, nie ważne kiedy. WSTAWIŁA ZDJĘCIE Z IMPREZY Z NAPISEM "Luźny związek✌🏽" Luźny związek? Nie wiem co to ma znaczyć. Gumka jest za luźno czy matching baggy ubrań? Co najlepsze i co jest powodem mojego zdziwienia, na zdjęciu jest Levi. I kilku innych chłopaków, ale to nie aż tak istotne. To on jest jej chłopakiem? Czy jednym z chłopaków z którymi bawi się za plecami swojej drugiej połówki? Ja wiedziałam, że on jest na niskim poziomie mentalnym, ale nie wiedziałam że AŻ TAK.

Okej, pokażmy im kto tu rządzi.

Wstałam, włączyłam podcast "Besties" i sprzątałam dom na BŁYSK. Wysłałam wiadomość do mojej przyjaciółki:

Sophie💅🏽🎀
Impreza. U mnie. Dziś. O 19. Napisz do kogo trzeba 😉

Zrobiłam makeup, założyłam suknie wieczoru, dodałam biżuterię, wyprostowałam włosy i woila. Wyglądam jak gwiazda Hollywood.

Z założenia goście powinni przybywać już zaraz, ale w praktyce będą godzinę później, dziewczyny 2. "Bo na gwiazdy się czeka a one robią wielkie wejście". Może i kiedyś tak było, aktualnie każda tak robi, więc to nie jest wow. O 19 była tylko Sophie, żeby mi pomóc rozwiesić balony, wysypać przekąski itd. Mieszkam w środku miasta, więc w weekendy jest tu ogrom imprez. Gdyby policja miała każde niwelować, nie zdążyłaby do świtu, dlatego nie angażują się w to. Starsi ludzie muszą albo ugryźć się w język i zatkać uszy poduszkami, albo się przeprowadzić. Chociaż mają wybór.

Godzina 20 i tłum ludzi wchodzi do mieszkania. Jedni od razu łapią po alkohol, drudzy na parkiet, a jeszcze inni podpierają ściany i szukają ofiary na podryw. Ja i sophie zadowolone z naszej pracy usiadłyśmy na kanapie z drinkami w dłoniach usatysfakcjonowane z dobrze bawiących się ludzi. Kocham gdy moja praca popłaca.

Godzina 20 30 zaczynają wychodzić obce osoby. Osoby zaproszone zaprosiły swoich znajomych a oni swoich znajomych i tak w kółko.

Już zaczynają się tłuc naczynia, wylewać napoje i spadać ozdoby z mebli. To jest najgorsza strona "dobrej zabawy". Bawią się tylko ci, do których dom nie należy.

- Macie kebaba?

- Wyglądam na stoisko z szybkim i tłustym jedzeniem? Nie jem świństwa. ( Ale makaron z serem w proszku to przecież nie świństwo😋)

- Gdzie jest toaleta?

- Oj, zbiłem twój wazon.

I zaczynają się pytania. Okej, ignorujemy to. Nasz cel: pokazanie swojej zajebistości i danie powód do zazdrości innym. A nie martwienie się o stan domu. Po imprezie to co trzeba się odkupi to co trzeba posprzątać to się posprząta, luz.

Godzina 21.

Wchodzą nasze podróbki. No i najwięksi bad boye.

Wchodzę na parkiet i się świetnie bawię. Tańczę, śpiewam. Do momentu, aż zaczynają się do mnie kleić jacyś najebani kolesie. Ew. Aż mam ochotę wyszorować z siebie ich brud.

Słyszę kłótnie. Okej jeszcze rozumiem zbijanie niechcący wazonów i innych rzeczy ale jakieś rzucanie talerzami? Nie mogę do tego dopuścić. Wchodzę do pomieszczenia z którego dochodzą głosy a w nim Diana i Levi.

- Ale ty nawet nie myślisz o mni...

- Co wy odpieralacie? Nie jesteście w domu tylko na imprezie, na której ma być porządek. Nie jesteśmy niedojrzałymi dziećmi którzy będą się bić pod wpływem środków psychoaktywnych. Jeśli macie coś sobie do wytłumaczenia to proszę jechać do donu! - przerwałam jej.

Diana wzięła swoją torebkę i wybiegła. Levi stał. Wygląda na trzeźwego. Ale Levi? Trzeźwy? Coś tu ewidentnie jest na rzeczy?

- A ty jesteś strasznie nieodpowiedzialny. Jak możesz po wypadku chodzić codziennie na imprezy?

- Ja przynajmniej ich nie organizuje i nie niszczę swojej przestrzeni.

- Ja przynajmniej potrafię się dobrze bawić i mam pieniądze na naprawienie szkód. Na twoją imprezę nie przyszłoby tyle osób.

Wyszły mu żyły na wierzch z nerwów. Zrobił krok w moją stronę. Później kolejny, kolejny. Ja z każdym jego ruchem cofałam się. W pewnym momencie moje plecy dotknęły ściany. On złapał mnie za szyję, przybliżył swoje usta do mojego ucha i zaczął mówić półszeptem.

- Myślisz, że ze mną wygrasz? Mam dominację genetyczną. Jeden ruch a będziesz błagała żebym cię puścił. Mów sobie co chcesz ale to nie umysł zawsze wygrywa. - cały czas mówił wypowiadając wolno i wyraźnie każde słowo.

- O, ale przyznałeś, że jestem inteligentniejsza. - uśmiechnęłam się z pogardą.

On się tylko zaśmiał. Spojrzał mi głęboko w oczy. Nic nie mówił. Po prostu patrzył i hipnotyzował. Ma brązowe tęczówki. Gdy patrzę na ten kolor oczu, przeszywa mnie od środka. Okej, grajmy w tę grę. Rozszerzyłam troszeczkę usta, niech myśli, że jego starania działają. On się delikatnie uśmiechnął i zaczął powoli przysuwać swoją twarz do mojej. Ja również zaczęłam przysuwać swoją twarz. Gdy brakowało kilka milimetrów do dotknięcia ust podniosłam swoją mogę zgiętą i z całej siły kopnęłam w krocze.

- Leviś, nadal inteligencja wygrywa?

Upadł na łóżku z bólu. Usiadłam na niego okrakiem.

- Urok i spryt to podstawa, żeby przeżyć w dzisiejszym świecie. Bo rzadko który mięśniak potrafi przewidzieć kobietę.- kontynuowałam.

- Zawsze musisz być lepsza, co?

- Nie muszę, po prostu jestem.

Nachyliłam się nad jego twarzą i musnęłam jego usta. Niech chce więcej. Niech wie, że jestem lepsza od Diany. Niech wie, że ze mną się nie zadziera.

------------------------------🏍️----------------------------

Naprawdę przepraszam, że znów tak mało wstawiam. Mam gorszy czas i ciężko mi jest się na czymkolwiek skupić. Za zadośćuczynienie mam taki mocny, slay, girlpower rozdział. Miłego dnia/ wieczoru/ nocy w zależności kiedy to czytacie! Razem do końca świata i jeszcze dalej! Pamiętajcie obserwować mnie na moim bookstagramie, bo bierzecie czynny udział w fabule! Nazwa taka jak tu. Papaaa!!!

Pierwsze wrażenie nie definiuje🏍️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz