Rozdział 5

54 19 0
                                    

Gdy się obudziłam to chwilę zajęło mi zorientowanie się gdzie jestem, będąc już w miarę rozbudzoną wstałam po czym wyszłam z pokoju. Od razu poszłam do kuchni i tam też zauważyłam Vincenta. Podeszłam do niego, uniósł głowę i spojrzał na mnie.
– O, dzień dobry, co tak późno wstałaś?
– Późno? Która jest godzina?
– 12:30, śpiochu.
Zaśmiał się a ja ziewnęłam.

– Jest coś do jedzenia? – Spojrzałam na niego po czym usiadłam przy stole.

– A no, właśnie przed chwilą usmażyłem jajecznice, chcesz?

– Tak, poproszę.

Skinął głową po czym wyciągnął z szafki dwa talerze i postawił na stole. Wziął do ręki patelnie i drewnianą łyżkę po czym zaczął nakładać jedzenie na talerze, przy czym zerknął na mnie i się uśmiechnął. Odwzajemniłam jego uśmiech

– Kiedy będę miał cię odwieźć? – Zapytał po tym jak odstawił patelnię i podszedł do stołu. Uniosłam lekko brew.

– Myślałam, że sama wrócę..

– Po tym jak cię wczoraj zgarnąłem miałbym ci dziś pozwolić samej wrócić do domu? Pozwól, że cię po prostu odwiozę, chyba, że nie chcesz to nie będę cię zmuszał.

Po krótkiej chwili milczenia zgodziłam się, co Vincent przyjął z uśmiechem na twarzy.

– Świetnie, to smacznego.

– Dziękuję, wzajemnie.

Również podziękował i zaczęliśmy jeść. Gdy jedliśmy to przez cały czas panowała dosyć niekomfortowa cisza i tak to było troszkę niegrzeczne mówić z jedzeniem w buzi ale nie musieliśmy też przez cały czas być cicho. W pewnym momencie przypomniałam sobie, że jakiś czas temu widziałam Vincenta z jakąś kobietą, co prawda więcej nie widziałam go z nią czy też jakąś inną ale chciałam o to spytać. Uniosłam głowę i popatrzyłam na niego.

– Vincent?

– No, co tam?

– Bo jakoś z pare tygodni temu widziałam cię z kimś na mieście, wiesz, taka dosyć wysoka blondynka, o ile dobrze pamiętam to była ubrana w elegancką czerwoną sukienkę, kto to był?

– Aa, to tylko koleżanka, ze szkoły właściwie, zupełnie przypadkiem na siebie wpadliśmy i po prostu postanowiliśmy wypić razem kawę i powspominać stare czasy, a czemu pytasz?

– Z ciekawości – rzuciłam krótko i momentalnie poczułam lekkie ukłucie zazdrości, nie powiem nieco mnie to zdziwiło..

Po zjedzeniu Vincent zaproponował żebyśmy poszli na lody, akurat było całkiem ciepło na dworze a ja w sumie miałam ochotę na coś słodkiego więc się zgodziłam. Po kupieniu lodów poszliśmy się przejść, trochę pogadaliśmy, pospacerowaliśmy i znów bardzo miło spędziłam z nim czas. Czasem zastanawiałam się jak Vincent mógł traktować swoje ex, bo mogło być tak, że one z nim żyły jak prawdziwe księżniczki. Nie chodzi mi o pieniądze, drogie prezenty czy też ładne ubrania. Mam na myśli mówienie im komplementów, poświęcanie uwagi, bliskość, dotyk fizyczny, wsparcie i w ogóle, bo w końcu te rzeczy są m.in. jednymi z ważniejszych w związkach, prawda? Czasami marzyłam o tym żeby mieć chłopaka takiego jak Vincent, chciałam kogoś dojrzałego, inteligentnego, przystojnego, a najlepiej gdyby był to romantyk. Niestety nie miałam za bardzo na co liczyć bo chłopacy w moim wieku głównie interesowali się grami albo co rusz mieli głupie pomysły i bywało, że niektórzy z takich gagatków mieli do czynienia z policją. Na samą myśl o tym przechodzą mnie dreszcze. 

Właściwie to zamyśliłam się i nawet nie zauważyłam, że Vincent coś do mnie mówił, spojrzałam na niego i odezwałam się jednocześnie przerywając mu.

Gdyby to było takie proste...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz