rozdział 23.

266 10 1
                                    


Siedziałam w salonie i grałam w planszówki z rodzicami i Zane'm. W ostatnim czasie zaniedbałam relację z własną rodziną, i było mi wstyd. Cholernie wstyd.

Przez chwilę zapomniałam o wszystkim, śmiejąc się razem z nimi. Czułam ciepło i spokój, które zawsze były tutaj, czekając na mnie.

Zane popatrzył na mnie z uśmiechem:

― Vera, teraz twoja kolej!

Rzuciłam kostką i przesunęłam pionek, próbując nie myśleć o problemach, które przytłaczały mnie przez ostatnie miesiące. To był moment, który chciałam zatrzymać na dłużej.

― Dobrze, że znowu spędzamy czas razem ― powiedział tata, patrząc na mnie z czułością.

― Też się cieszę ― odpowiedziałam, odgarniając włosy za ucho. ― Obiecuję, że będę teraz częściej.

Czułam, jak rodzina otacza mnie wsparciem. Wiedziałam, że cokolwiek się wydarzy, zawsze mogę na nich liczyć.

Do salonu wszedł David. Podał mi plik dokumentów, które na szybko przejrzałam i wróciłam do planszówki.

꧁꧂


Kroiłam warzywa na obiad, mama krzątała się po kuchni, a tata grał w piłkę z Zane'm w ogrodzie. Fajnie było widzieć go znowu z energią. Porozmawialiśmy z Theo, Lucasem i Davidem razem z moim ojcem i przemówiliśmy mu do rozsądku. Przestał się przepracowywać, co oznaczało, że spędzał więcej czasu z nami.

W przeciwieństwie do Davida. David robił wszystko, żeby zapewnić nie tylko mi, ale i całej rodzinie bezpieczeństwo. Pracował z Theo, Lucasem, Vicky, Lily i Cam'em. 

Dawno nie widziałam się z dziewczynami. To też mnie bolało. Chciałam wygadać się im, jak wygląda teraz cała sytuacja w rodzinie. Tęskniłam za nimi. Cholernie.

Z Cam'em i chłopakami spotykałam się sporadycznie. Albo widywałam ich na korytarzu w domu, albo gdzieś na mieście. Ale tęskniłam za tymi wypadami gdzieś na miasto. Tęskniłam za całą naszą rodzinką.

W końcu mój telefon zawibrował. Przyszła wiadomość z grupy całej ekipy. W końcu. Tęskniłam za tym.

Wiadomość przychodząca z Czatu Grupowego:  Jebane Alkoholiki

David:  Dobra kurwa koniec opierdalania się ludzie. Lecimy dzisiaj do klubu
Vicky: Tak!!! W końcu!
Ja: Nie wiem czy to dobry pomysł...
Theo: dawaj kwiatuszku. Będziemy wszyscy, wiec nikt ci nic nie zrobi :)
Ja: Dobra, namówiłeś mnie. 
Lily: No w końcu udało nam się ciebie z domu wyciągnąć. To kiedy chlejemy??
Harry: Ale bede miał robotę dopilnowania Lily.
Lily: Ucisz sie
Lucas: kurwa małżeństwo się kłóci. Lepiej być nie mogło.
Cam: W końcu zobaczę wasze mordy. O której się widzimy?
Theo: Spotkajmy się pod domem Very i Davida.
Wszyscy: Widzimy się!

Odłożyłam telefon na blat i spojrzałam na moją rodzicielkę, która właśnie mierzyła mnie wzrokiem.

― Co tam? ― uniosłam jedną brew.

― Co tak zagapiona w ten telefon? Warzywa wsyp do miski.

― Już, już ― zrobiłam, jak mi kazała ― David proponował na grupie z całą ekipą wyjście do klubu. Mogłabym iść?

― Jak idziecie całą ekipą, to myślę że nic ci się nie powinno stać.

― Uważajcie na siebie jak mnie nie będzie, dobrze?


― Obiecuje, że będziemy uważać. Tak w ogóle ciotka Kate miała przyjechać, mama Camerona. 


― A no coś kojarzę, Cam coś wspominał ostatnio jak tu był.


― Skończmy robienie tego obiadu i leć się szykować córuś ― posłała mi pełen ciepła uśmiech. 



꧁꧂





Po obiedzie ruszyłam do łazienki. Zamknęłam się w niej, po czym rozebrałam ze wszystkiego. Weszłam pod prysznic i umyłam się moim ulubionym żelem pod prysznic i szamponem. Wysuszyłam włosy i zaczęłam się ogarniać już w szlafroku. Skin-care, makijaż i te sprawy.

#1 Twist of fate - At the turn of loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz