Ostateczna gra

76 6 0
                                    

Nadszedł ten wielki dzień. Jak się okazuje głosy są po równo, więc ten oto dzisiejszy mecz roztrzygnie przyszłość piłki nożnej. Chłopcy mają świadomość że będę grali z najmocniejszymi z najmocniejszych. A czasu jakby nie patrzeć mają mało. Każda sekunda jest dla nich ważna, każda sekunda nie uwagi może prowadzić do nieszczęścia. Obie drużyny właśnie się rozgrzewały w skupieniu, jednak dużo większą pewność można było odczytać na twarzach rywali. Nie trudno stwierdzić że budziły grozę.
-Damy radę!!! Nie po to tyle trenowaliśmy żeby teraz sobie odpuścić. Będziemy grać do ostatniego gwizdka!!
-TAK!!
-Arion..-odezwał się nagle Bajlong- ta drużyna jest 3 razy silniejsza od naszej. Myślisz że damy radę sprostać tak wielkiemu wyzwaniu?
-Pewnie!
"Skąd on bierze tyle energii?!"
-Gabi, to jest ten moment kiedy razem dosięgniemy zwycięstwa- powiedział Aitor
-Ejejej nie bądź taki szybki- zaśmiał się- przed nami spory trud
-Daj z siebie wszystko!
-Ty również!
"Arion wierzę w ciebie!" Victor również się stresował. Nie dawał po sobie znać ale nawet będąc w domu, oglądając przed telewizorem czuł te emocje. Zabrzmiał gwizdek rozpoczynający ten wielki mecz. Trybuny były całe zapełnione. Zasiadywały na nich nie tylko zwolennicy 5 sektora ale i fani raimona, którzy tak samo jak oni kochali football. Ale dość tego gadania. Piłka była w posiadaniu rywali. Technika ich była rzeczywiście wspaniała, tak jak z opisów Bajlonga, jednak coś nie dawało mu spokoju. Jego byli koledzy dawali mu niezły nacisk.
-Co? Zazdrościsz nam naszych umiejętności? To teraz patrz!- piłka trafiła go prosto w brzuch. Można byłoby zapytać: dlaczego nie przyjął? A no dlatego że piłka uderzyła z taką prędkością i siłą jak strzał na bramkę
-Bajlong, nic ci nie jest?- podbiegł Arion
-Wracaj szybko na pozycję
-Ale..
-WRACAJ POWIEDZIAŁEM!
Scherwind wbiegł w idealnym momencie. Gdyby nie refleks Bajlonga to może straciliby już 1 bramkę. Piłka teraz była w posiadaniu Ariona. Jak na pomocnika przystało miał zamiar pokierować ją do Ricarda.
-Myślisz że w ten sposób pokonasz 5 sektor?
-A żebyś wiedział- odpowiedział kapitan goniąc napastnika
Ten tylko się zaśmiał, podając do kolegi, który wywołał awatara, uzbroił go i wykonał strzał
"Avatar JP-iego może być za słaby, muszę mu pomóc"- pomyślał Gabi i wparował przed bramkę.
-O niee, uważaj!!!!
Całe szczęście strzał został zablokowany. Cała pierwsza połowa była wyrównana i polegała mniej więcej na tej samej metodzie
-Damy radę!!
-Nie byłbym taki pewny
-Hm?
-Bajlong ma rację, spójrz na ich twarze. Nie widać na nich ani grama zmęczenia. Kto wie co jeszcze mają w planach- wtrącił di Rigo
-Arion pokaż im swoją prawdziwą siłę, swoją prawdziwą miłość do piłki. Ty masz właśnie to czego oni nie mają. Nie zdają sobie sprawę z jakim rywalem grają
-Miłość do piłki!? Chyba masz rację... a więc pokażmy i przywróćmy prawdziwy football!
-TAK!!!
-Pff naiwniacy- komentowali przeciwnicy
-Nie mają nawet pojęcia z kim grają
-Rozgromimy ich?
-Pewnie, najpierw tylko strzelmy kilka goli, a potem niech poczują to na własnej skórze.
2 połowa zaczęła się z przewagą nad piłką ze strony rywali. 
-Skąd oni czerpią tyle sił!?
-Cicho bądź Eugene, na prawej masz!- odezwał się Ade
-Nikt nie będzie decydował o footballu!
-Mylisz się, narazie nic nie pokazałeś. Ehh..czy nie widzisz że czasy się zmieniły? Musisz się pogodzić z tym faktem
-Nigdy!!!- nad Arionem pojawił się duch walki, którego ten zaraz uzbroił
-Haha, to wszystko?- avatar napastnika wydawał się znacznie potężniejszy i silniejszy
-Zapomniałeś o mnie!
-Serio Bajlong, czy aż tak nisko upadłeś? Gdzie twoja duma, którą wcześniej ukazywałeś?
-Piłka mocy!!- nie zważając na drwiny rywali dwojga przyjaciół wykonało swoją nową technikę
-Brawo chłopaki, wiedziałem że się dogadacie- cieszył się Victor
-Wow, dawno nie widziałem cię tak szczęśliwego- odezwał się nagle Vlad
-Mecz się jeszcze nie skończył. Przed nimi najgorsze
-Najgorsze?
-Oni jeszcze nie pokazali pełni swojej mocy. Trenowali pod okiem samego Reya Darka
-Reya? On nadal trenuje?
-Tak, nie ma bardziej surowego i wymagającego nauczyciela od niego. Umysł ma niesamowity, ale czarny jak noc. Przez te wszystkie aspekty chłopakom grozi niebezpieczeństwo. Boję się że nabawią sobie poważnych kontuzji. Może nawet nie będą mogli grać...
-CO TY MÓWISZ!? Skąd o tym wiesz?
-Vlad ja..
-Goool!! Drużyna Epilson wyrównuje doprowadzając do remisu!
-Jak to?!
-Jeszcze trochę chłopaki, jeszcze trochę...
-Koniec zabawy!! Bajlong, Ricardo..
-Robi się!
-Hehehe- nagle sam środek został odsłonięty tworząc jakby ścieszkę.
-Co teraz?!
-Dzięki!- jeden z pomocników niespodziewanie odebrał piłkę Arionowi. Po raz kolejny Bajlong popisał się swoim sprytem i refleksją odbierając piłkę techniką opierającą się na naprawdę szybkim piłkarzu. Domyślacie się o kogo chodzi? Jest nim oczywiście Nathan Swith, który dzień przed meczem dał kilka wskazówek i pokazał jak polepszyć swoją technikę. Zaraz po tym urzył swojej burzy lecz zamiast strzelić gola, podał do Scherwinda który wykończył akcję swoim avatarem. Z taką siłą żadnen bramkarz nie mógł się równać, no poza Markiem Evansem. On to jest mur niezburzalny. Tabela pokazywała wynik 1-1 a zegar wskazywał 75 minutę. Tak mało czasu a tak dużo do nadrobienia. Teraz zaczęła się prawdziwa rywalizacja. Epsilon nie spodziewał się że Raimon jest aż tak twardym rywalem. Co prawda Rey wspominał o tym, ale oni nie chcieli wierzyć że banda patałachów mogłaby ich pokonać. Teraz widzą jaka jest sytuacja ale nie dają po sobie znać
-Piłka jest zabawna, tak? TO MACIE ZABAWĘ!!!
-Aitor!!!
Chłopak dostał piłką prosto w głowę. Chciał się podnieść ale jego widok zamazywały czarne plamy a zaraz potem stracił obraz.
-NIEE!!! DAJCIE MEDYKÓW!!
-Gabi spokojnie, już biegną!- uspokajał Ricardo
-Pff tyle zamieszania z powodu jednego gracza
-COO? JAK TO NIE BĘDZIE CZERWONEJ KARTKI!!?? Przecież on doprowadził go do utraty przytomności- oburzył się Ricardo
-Cicho bądź chłopcze bo będę zmuszony zakończyć mecz waszym walkoverem
-Przecież...to żałosne!!
-Ricardo daj sobie spokój, on też działa pod 5 sektorem. Tracimy tylko nadaremnie czas- odezwał się Bajlong
-GABI!!! Kryj go!- krzyknął Arion
Niestety ten za późno się zorientował. Wzrok miał skierowany ku trybunom. Ostatecznie padł 2 gol dla Epsilonu.
-Co z tobą?!- zapytał Ricardo
-Cz...czy to moja mama?

AU: Bardzo przyjemnie mi się ten rozdział pisało. Mam nadzieję że bardzo jakoś nie zanudziłam. Dobrej nocki/dnia 💗

Inazuma Eleven Go. Tajni agenci cesarzaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz