Marzenie Garcii

81 6 0
                                    

"Nie, to nie możliwe. Oni nigdy by nie przyszli na mój mecz. A może...A co jeśli marzenia jednak się spełniają?" Te rozmyślenia totalnie wybiły go z rytmu
"Skup się Gabi, teraz liczy się mecz!"
Ricardo dokładnie zauważył że coś nie dawało spokoju Gabiemu ale postanowił się nie wgłębiać bo nie było teraz na to czasu. Zostało przecież tylko 10 minut na nadrobienie 2 goli. To było dziwne uczucie bo ilekroć piłka wraz z napastnikiem znajdowała się wokół obrońcy to Gabi za każdym razem czuł na sobie wzrok. Fakt, trybuny były całe zapełnione i pewnie każdy go teraz obserwował ale on czuł ten jeden konkretny wzrok.
-Gabi dasz radę!!!- krzyknął Ricardo
Różowowłosy otrząsnął się, całą swoją uwagę skupił na ruchach napastnika i footbolówki. I udało mu się!!! Udało mu się uzbroić swojego avatara. Napastnik Epsilonu za późno się zorientował i prawdę mówiąc nie wierzył w umiejętności obrońcy Raimona. Był pewny kolejnego gola. A tymczasem piłka już była w posiadaniu Bajlonga, który wraz z Arionem wykonali kombinację własnych taktyk. Nie było to do końca opracowane ale nie było czasu do stracenia. Strzał nie był na tyle mocny aby padła bramka. Ale czy to był strzał? No właśnie.
-Gol!!! Raimon remisuje!!! Piękne wykończenie di Rigo
Na tablicy pozostało 6 minut.
-Chłopaki dacie radę!!!- krzyknął nagle z ławki Aitor, który chwile temu odzyskał przytomność
-Aitor!!!
-Pokaż swoją moc, nie chcę widzieć gum..
-Cicho bądź!- oburzył się chłopak
-Dosyć tego! Mało ci młody!? Nie martw się, twoja dziewczynka też dozna smaku porażki
-Gabi uważaj, nie próbuj tego bronić!!!- krzyknął Ricardo
Jednak ten nie chciał go słuchać. Przez niego stracili 1 bramkę, dlatego chciał teraz to odrobić
Kapitan Epsilonu chciał strzelić prosto w twarz Gabiego, jednak on przewidział jego ruch i podskoczył tak że trafiło prosto w brzuch. Fakt, obronił ale jakim skutkiem. Po tak silnym strzale nie mógł wstać. Trener zrobił wymianę i na miejsce Gabiego wszedł Aitor
-Jesteś bezmyślny. Czemu nie posłuchałeś Ricardo???
-To nic...
-Nie pierdziel
"Zrobiłem co do mnie należało. Teraz nadzieję pokładam w tobie" pomyślał gdy ten przekroczył już linię autową.
-Gabriel!! Przepraszam...przepraszam muszę dostać się do syna
-Nie może teraz pani wejść
-Ale mój syn cierpi!
-Spokojnie, jest w dobrych rękach
Gabi popatrzył się z niedowierzaniem w stronę wydarzenia. Nagle jego oczy spotkały się z oczami własnej matki. Patrzyła swoimi niebieskimi oczami z politowaniem. Tuż za nią pojawił się ojciec. Chudy i również niebieskooki. To po nim Gabriel odziedziczył drobną figurę. Mecz dobiegał końca. 2 minuty przed ostatnim gwizdkiem Raimonowi udało się zdobyć bramkę dającą prowadzenie. Na wykresie pojawiła się linia która przewyższyła 5 sekor. Zgodnie z umową finał zadecydował o przyszłości piłki. Tak też się stało. Chłopcy dzięki swojej ciężkiej pracy i motywacji osiągnęli to o co walczyli. Oficjalnie 5 sektor został pokonany a od teraz piłką będzie zarządzał Hilman. Nastąpiło wręczenie pucharu. Na trybunach słychać było wiwaty i okrzyki radości. Serio więcej osób kibicowało Raimonowi. Nie tylko oni jedni chcieli przywrócić prawdziwy football. Gabi zaraz po skończonym spotkaniu trafił do szpitala na prześwietlenie. Okazało się, że ma złamane żebro i musi zaprzestać grania w piłkę nożną aż do wyleczenia. Dopiero po zakończonym prześwietleniu Gabi mógł się spotkać z rodzicami. Stresował się, tak bardzo stresował się rozmową z nimi.
-Synku jak się cieszę że cię widzę
-Co was tu sprowadziło? Mieliście przyjechać dopiero po świętach
-Tak tak, ale potrzebowaliśmy pilnie
-Cicho!- przerwała pani Garcia mężowi
-Nie ważne..martwiliśmy się o ciebie. Chcieliśmy sprawdzić jak się masz, spędzić trochę czasu. Jednym słowem urlop sobie załatwiliśmy
-Tak, dokładnie. To miałem na myśli
Pani Garcia popatrzyła się na męża z niezadowoloną miną jakby chciała powiedzieć "Ty to lepiej się nie odzywaj".
-Tym bardziej że masz teraz złamane żebro. Po co żeś się wpakował w tą piłkę. Mówiliśmy ci że to zły pomysł i tylko problemów przyniesie
-WIEDZIAŁEM ŻE TAK BĘDZIE! WIEDZIAŁEM!
-Nie krzycz na nas! Nie tak cię wychowaliśmy!
-WYCHOWALIŚCIE!? PRZECIEŻ WAS PÓŁ MOJEGO ŻYCIA NIE BYŁO
-Milcz jak matka mówi! Powinieneś nam dziękować że cię utrzymujemy
-DZIĘKOWAĆ!? RÓWNIE DOBRZE MOGŁOBY MNIE NIE BYĆ! WY BYŚCIE I TAK SIĘ NIE PRZEJELI!
-Skończ wreszcie! Nie chcemy słyszeć twoich fanaberii- odparła matka
-Nie dość że pyskaty to jeszcze nie umie uszanować cudzej pracy. Wstyd nam tylko przynosisz. Tyle nieobecności...Co? Gówniarzowi się nie chce uczyć!
-PRZESTAŃCIE!- Gabriel najchętniej wybiegłby w tym momencie z domu aby być jak daleko od nich ale przez kontuzję nie miał takich możliwości. Starał się być twardy ale znów to rodzice zwyciężli nad nim. Czemu to oni zawsze mają przewagę? Czemu to kurwa zawsze on im ulega? Chłopiec się rozpłakał. Miał nadzieję że finał będzie jego najszczęśliwszym dniem a okazało się że jednak najgorszym. Coś a raczej ktoś uratował sytuację bo właśnie wszedł Aitor nie wiedząc że rodzice Gabiego wrócili.
-Cześć Gab...dzień dobry- Cazador był w niemałym szoku widząc zapewne rodziców Gabriela
-Dzień dobry. A co ty tu robisz chłopcze?
-Yyy, bo ja ten...Przyszedłem odwiedzić Gabriela
-Nie wiesz że się puka?
-Ja p..przepraszam ale myślałem że państwa nie ma
-Widzicie go, rodziców nie ma i już odrazu samowolka. Jak mają na imię twoi rodzice?
-Mamo przestań! Daruj sobie!- wtrącił Gabriel już nie płacząc
-Nie mamy zbytnio czasu. Musimy omówić wiele rzeczy z Gabrielem.- dodał spokojnie pan Garcia
-Ale skoro już przyszedłeś..Masz 15 minut
-Dziękuję
Rodzice poszli do drugiego pokoju. Tam też rozmawiali, tyle że zbacznie ciszej. -Czemu pozwoliłeś mu zostać? Nie podoba mi się ten młody, wygląda na bystrego. Tacy zawsze wchodzą w drogę
-Oj weź przestań, już niedługo nie będziemy mieli takich problemów
-W sumie masz rację. Ale tu brudno. On tu kiedyś sprzątał!? Strasznie nieodpowiedzialny bachor
Tymczasem Gabi znów się popłakał, Aitor mocno go przytulił.
-Miałem tylko 1 marzenie. Aby rodzice przyjechali i okazali prawdziwą miłość. Okazli że im na mnie zależy. Czy ja tak dużo wymagam!!?? Co ja im zrobiłem!? A mogłem przeciąć tą żyłę. Nie musiałbym teraz cierpieć
-Nie mów tak!!! Pamiętaj że masz zawsze mnie. Gabi, patrz na mnie. Patrz!
-Jesteś cudownym chłopakiem, najwspanialszą osobą jaką znam. Uratowałeś mnie i pokazałeś czym jest miłość. Nie zostawię cię samego. Boli i będzie bolało, ale dasz radę. Tyle już dałeś rady
-Ale Aitor
-Teraz ja mówię. Nie obchodzi mnie co sądzą o mnie twoi rodziece. I tak będę do ciebie przychodził, nie zostaniesz sam. Niech tylko spróbują cię zranić.
Na te słowa Gabriel ucałował Aitora. Lepszego chłopaka nie mógł sobie wymarzyć. Równo po 15 minutach rodzice wyszli i oznajmili żeby ów gość wyszedł
-Trzymaj się Gabi! Wyjdziesz z tego!
Rodzice mieli pewność że chodziło mu o złamane żebro ale Gabi zrozumiał przekaz. Włączył swoją komórkę i sprawdził powiadomienia. Sms od cesarza Zabela: "Dziękuję za pomoc!" i zaraz za nim: "Agent cesarza 10 został usunięty". Młody Garcia westchnął i przymknął oczy, zaraz potem zmęczony emocjami zasnął.

AU: Już dzisiaj skończę tą książkę. Jak wam się podobał rozdział?

Inazuma Eleven Go. Tajni agenci cesarzaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz